absolutną pewność, że ten człowiek nigdy nie posunąłby się do
fizycznej napaści. Nie potrafiła uzasadnić swego przekonania, ale
str. 40
RS
mimo to ręczyłaby za to głową.
- Nie wierzę, że mógłbyś mnie pobić - przyznała w końcu.
- I słusznie - odrzekł z ponurą miną. - Chociaż mam coraz większą
ochotę wziąć cię na kolano i sprawić ci lanie.
- Ani się waż.
W jego oczach pojawił się błysk rozbawienia.
- Niby dlaczego? - spytał trochę rozluzniony. - Niektórym
kobietom sprawia to przyjemność, nawet je... podnieca.
- Ja do takich nie należę - oburzyła się i spojrzała podejrzliwie na
Zacka. - Znowu się ze mnie naśmiewasz?
- Ciesz się, że nie straciłem do cna poczucia humoru. Ale
zostawienie mnie na drodze wcale nie byłoby śmieszne. Może
powinnaś przeprosić, że coś takiego przyszło ci do głowy?
- Za nic nie zamierzam przepraszać. To ty powinieneś przeprosić
mnie. Zgodziłeś się wynająć mi swój dom, ale wszystko jest inaczej,
niż się spodziewałam. Popsułeś mi wakacje.
- Ja też nie zamierzam za nic przepraszać - powiedział bez
zająknięcia Zack. - Rzadko kiedy jestem w nastroju do przeprosin. -
W intensywnie niebieskich oczach pojawiło się jeszcze większe
rozbawienie. - Natomiast zaczynam być w nastroju do czegoś innego
-dorzucił ciszej i zrobił krok w jej stronę.
Nerwy w niej zadygotały. Czuła, że świdrujące spojrzenie Zacka i
kolejny krok, który zrobił w jej kierunku, znowu zaburzyły chemię
jej ciała. Tylko nie to! pomyślała w panice. Wydała z siebie zduszony
okrzyk przerażenia i wybiegła z kuchni, potykając się na trzech
schodkach prowadzących na taras. Wszystko wokół niej zawirowało.
Upadła, na nierówne płyty kamienne, straciwszy dech w piersiach.
Na kilka sekund świat zniknął w czerni.
Kiedy z wolna znowu zaczął nabierać wyrazistości, Nell zobaczyła
nad sobą zmarszczoną i, o dziwo, zatroskaną twarz Zacka.
- Nie ruszaj się - powiedział. - Wez głęboki oddech i powiedz mi,
co cię boli.
- Wszystko - jęknęła, po czym otworzyła szeroko oczy, czując, jak
jego ręce przesuwają się po jej ciele. - Co ty wyrabiasz?
str. 41
RS
- Sprawdzam, czy coś ci się stało.
- Nic mi nie jest - odparła z udawanym przekonaniem.
Spróbowała usiąść, ale zaraz dały o sobie znać potłuczone kości.
- Uderzyłaś się w głowę? - dopytywał się Zack.
- Nie. Za to porządnie stłukłam sobie resztę ciała! Przestań mnie
wreszcie dotykać! - rozzłościła się, czując, że dostaje gęsiej skórki
pod nie tak całkiem nieprzyjemnym dotykiem jego palców.
- Masz zwichniętą nogę w kostce. Już zaczyna puchnąć. Poza tym
tylko stłuczenia. Owinę ją bandażem, zanim zostanie fachowo
usztywniona. Będzie ci łatwiej chodzić.
Wszedł do domu. Nell siedziała na tarasie, wściekła z powodu
takiego rozwoju wydarzeń. Nieszczęścia spadały na nią jedno po
drugim. Ale w przeciwieństwie do poprzednich sytuacji, tym razem
nie z jej winy. Gdyby tylko patrzyła, dokąd ucieka przed tym
żarłocznym spojrzeniem, nie stałaby się jeszcze bardziej bezbronna i
nie musiała kuśtykać na jednej nodze.
Zack wrócił z bandażem dość szybko. Umiejętnie owinął jej kostkę
i zgrabnie zawiązał końce opaski.
- Dobrze się sprawiłeś - przyznała z pewną niechęcią.
- W niejednym jestem wprawny - wtrącił z błyskiem w oku.
Nell wolała nie wiedzieć, w czym jeszcze Zack ma wprawę!
Niezdarnie podniosła się, ale gdy postawiła nadwerężoną nogę na
ziemi, pisnęła z bólu.
- Może zaniosę cię do domu? - zaproponował Zack.
- Nie, dziękuję - odparła Nell, chcąc zachować resztki
niezależności.
Zdołała dokuśtykać do kuchni i z ulgą osunęła się na krzesło.
- Gorąca kąpiel dobrze robi na siniaki. Puścić ci wodę? - spytał
Zack.
- Sama to zrobię.
- Zawsze odrzucasz zaoferowaną pomoc?
- Jestem w stanie zatroszczyć się o siebie.
Było to dalekie od prawdy. Nell nie mogła wprost zrozumieć, jak
zdobyła się na tak oczywiste kłamstwo.
str. 42
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]