X

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zatrzymał samochód, zgasił silnik i przez krótką chwilę
siedział bez ruchu. Miał świadomość, że w końcu będzie
musiał powiedzieć Matty o Helenie.
112 Liz Fielding
- Kiedyś miałem kogoś. Nie wyszło.
Matty wiedziała o tym. Domyśliła się. I doświadczała
różnych emocji - współczucia i zazdrości jednocześnie.
Z jednej strony chciała go objąć i pocieszyć, z drugiej mia�
ła ochotę potrząsnąć nim i zapytać, czego się spodziewał,
skoro traktował kobiety jak modne gadżety, które można
wymieniać, gdy tylko pojawi się nowszy model.
Wzięła głęboki oddech.
- Byłeś żonaty? - zapytała, starając się mówić obojętnym
tonem. W końcu sama przyznała, że facet w jego wieku
musiał być choć raz lub dwa zakochany, a co za tym idzie,
mógłby być również żonaty.
- Byłem całkiem blisko - przyznał. - Ale nie dotar�
łem do ołtarza.
Czyżby poczuła ulgę? Nie powinna!
- A jak blisko dotarłeś?
- Bardzo blisko. Daliśmy na zapowiedzi, zarezerwowa�
liśmy kościół. Moja cudowna narzeczona wypisywała za�
proszenia. ..
- To rzeczywiście bardzo blisko.
- Potem wszystko strasznie się pogmatwało.
Boże, jak on musiał się czuć, kiedy kobieta, którą kochał,
w ostatniej chwili zmieniła zdanie, myślała Matty. Odru�
chowo położyła dłoń na jego dłoni.
- Bardzo mi przykro.
Sebastian spojrzał na nią i uśmiechnął się cierpko.
- Nie rozczulaj się zbytnio nade mną. Chyba po prostu
nie jestem takim facetem, za jakiego Helena mnie brała.
Helena.
Matty widziała ją oczami wyobrazni. Wysoka, z lśnią-
Alfabet uczuć 113
cymi blond włosami, perfekcyjna, kobieta pod każdym
względem odpowiednia na żonę dla Sebastiana.
- Wtedy wyjechałeś do Ameryki?
- Tak ale już wcześniej dostałem tę propozycję. Kie�
dy powiedziałem Helenie, jakie są moje aspiracje i czego
pragnę, okazało się, że nasze wizje przyszłości całkowicie
się różnią. Myślałem, że ona mnie zna, a ona myślała, że ja
znam ją. Najwyrazniej obydwoje się pomyliliśmy.
- To ona odwołała ślub?
- Nie ja.
Matty wzdrygnęła się, choć wnętrze samochodu zala�
ne było słońcem. Nigdy by nie przypuszczała, że Sebastian
może coś takiego zrobić.
- Praca aż tyle dla ciebie znaczyła? - zapytała spokoj�
nym tonem.
- Nie chodziło o pracę.
-W takim razie...
- Seb - Drzwi do dawnej stajni otworzyły się i stanął
w nich bardzo wysoki mężczyzna.
...nie rozumiem, dokończyła w myślach Matty.
A może rozumiała. Sebastian odszedł od kobiety, którą
kochał tak bardzo, że chciał ją poślubić. Może uważał, że
nie zasłaguje na drugą szansę. To tłumaczyłoby, dlaczego
potem nie związał się z nikim na poważnie, wyjaśniałoby
tę straszliwą pustkę w jego życiu, którą Matty intuicyjnie
wyczuła. Po raz kolejny przekonała się, że powinna bronić
się przed uczuciem do niego.
- Zamierzacie siedzieć w samochodzie cały dzień? -
zapytał mężczyzna, kiedy żadne z nich się nie ruszyło. -
Chodzcie, wszystko jest już przygotowane. - Uśmiechnął
Liz Fielding
114
się szeroko i otworzył drzwi od strony pasażera. - Ty pew�
nie jesteś ta utalentowana Matty - powiedział, wyciąga�
jąc rękę. - Bea będzie zachwycona, w końcu będzie miała
w czasie lunchu bratnią duszę.
- Lunch? - zapytał szybko Sebastian. - Nie, Josh, ja już
mam coś zaplanowane.
- Drogi chłopcze, moja żona nalegała. Spędziła cały po�
ranek w kuchni. Moje życie zamieni się w koszmar, jeśli
pozwolę wam uciec na głodniaka.
- To chyba rodzinne - powiedziała Matty ze współczu�
ciem i uścisnęła jego dłoń, próbując odgonić swoje myśli
od planów, o których wspomniał Sebastian. - Sebastian też
ma jakąś obsesję na punkcie żywienia innych. Nie przyj�
muje odmowy...
- Matty - przerwał jej Sebastian - to jest Josh. Bądz dla
niego miła, bo biedak ożenił się z moją siostrą.
- Tak właśnie myślałam - odparła.
Zauważyła, że Sebastianowi zależy, by uciąć rozmowę
na temat lunchu. Prawdopodobnie nie chciał, by ktoś z je�
go rodziny domyślił się, że może mu zależeć na kobiecie
poruszającej się na wózku inwalidzkim. Rozumiała to. Tyl�
ko dlaczego tak bolało?
- Z którą? - zapytała beztroskim tonem. - Z Apodyk�
tyczną, Arogancką czy Pyskatą?
Josh znów uśmiechnął się szeroko.
- Bez wątpienia z Arogancką. Muszę ci tylko powiedzieć
jedną rzecz: swojemu braciszkowi pozwala nazywać się tak,
jak mu się żywnie podoba, ale nie wiedzieć czemu, od in�
nych oczekuje, by nazywali ją Beatrice lub, gdy ma dobry
dzień, Bea.
Alfabet uczuć
115
- Post; ram się pamiętać. A czy dziś ma dobry dzień?
Josh roześmiał się. Wciąż trzymał rękę Matty, jakby cze�
kał, aż kobieta zacznie wysiadać z samochodu. Zanim jed� [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.