X

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nastrój do żartów. Wade zgodził się na ucieczkę,
chociaż tym razem wszystko zaplanował ktoś
inny. Zdał się na Chloe i inne kobiety, nie
dopytywał o rodzaj transportu, o broń. Bardzo
łatwo to poszło, za łatwo. Coś się za tym kryło,
lecz nie potrafiła odgadnąć, co. Z drugiej strony
jaki podstęp mógł szykować ranny, pozbawiony
możliwości działania człowiek?
Jennifer Blake 145
Niepokoiło ją też, jak uda jej się przekonać
Wade'a do pewnego szczegółu ich ucieczki,
o którym dotąd nie wspomniała, spodziewając
się gwałtownego sprzeciwu. Postanowiła po�
czekać z tym do ostatniej chwili, by nie zostawić
mu wyjścia i praktycznie wymusić na nim
zgodę.
- Nie! I to nie jest zwykłe  nie", ale ,,nie, po
moim trupie"!
Zwinął w kłąb podany mu czador i cisnął nim
o ścianę. Chloe spiorunowała Wade'a wzro�
kiem, podniosła czador i ponownie wepchnęła
mu go w ręce.
- Musisz to włożyć. Straże graniczne nie
będą przyglądać się zasłoniętej kobiecie, jednej
z wielu. Z pewnością dostali już rozkaz za�
trzymywania białych mężczyzn.
- Nie będę się ukrywał za babską spódnicą!
- Czador znów poleciał w jej stronę jak piłka.
- Zresztą i tak nikt mnie nie wezmie za kobietę
przy moim wzroście, więc cały ten pomysł to
czysta głupota.
- Dlatego nie będziesz stał, tylko siedział
z tyłu samochodu, udając, że ci niedobrze od
jazdy, albo że jesteś w ciąży, albo co tylko
chcesz. Dzięki temu będziesz mógł się skulić
i udać niższego.
Wade skrzyżował ramiona, wsuwając palce
146 Bramy raju
pod pachy i całą postawą demonstrując swoją
rezerwę.
- Nie włożę tego.
- Musisz! - zawołała z gniewem. - Nie ma
innego sposobu. Dobrze, nie podoba ci się idea
chodzenia w czadorze, ale mnie nie podoba się
ona również, innym kobietom też, a męczymy
się w nich codziennie od lat. My możemy, więc
i ty możesz, przez kilka godzin nic ci się nie
stanie, nie przesadzaj.
Przyjrzał jej się bacznie.
- Czyj to był pomysł?
- Kilku osób.
- Ale twój też, prawda? Taka mała, prywatna
zemsta za to, co powiedziałem wtedy u Ayli?
- Wcale nie. - Nie zamierzała się przy�
znawać, że kiedy już wymyśliły, w jaki sposób
niepostrzeżenie wywiezć Amerykanina do Paki�
stanu, faktycznie przeszło jej przez myśl, że
Wade dostanie nauczkę. Według niego nosiła
czador z własnej woli? Niech się więc przekona,
czy można dobrowolnie nosić coś takiego.
Przyglądał jej się przez kilka długich chwil
bardzo intensywnie, potem wyciągnął rękę, wy�
rwał czador z rąk Chloe, strzepnął go, rozpostarł
jak wielki kremowy obrus, przyjrzał mu się
z najgłębszym obrzydzeniem, zmiął go gwał�
townie i rzucił w jej stronę.
- Nie!
Jennifer Blake 147
- Tak! - Cisnęła czadorem z powrotem.
- Jeśli mam cię wydostać z tego kraju, musisz ze
mną współdziałać.
- Hej, to ja miałem cię stąd wydostać!
- Ale sytuacja się zmieniła i nie dasz rady.
Może to moja wina. A może zwykły pech. Albo
przeznaczenie. Albo cokolwiek innego. Ale nie�
zależnie od tego, czemu tak się stało, musisz się
z tym pogodzić. Teraz potrzebujemy jak naj�
szybciej przedostać się za granicę, a przebranie
cię to najlepszy sposób.
Oddychała ciężko, rozgniewana nie na żarty,
a Wade patrzył, jak zakrywająca dolną połowę
jej twarzy chusta unosi się wraz z każdym
oddechem. Nagłe w jego oczach coś błysnęło.
- Zawrzemy umowę.
- Umowę? - spytała podejrzliwie.
- Tak. Wydaje mi się całkiem uczciwa, zwa�
żywszy, czego ode mnie żądasz. Włożę to
świństwo, jeśli ty zdejmiesz swoje.
- Słucham?
- Przestaniesz nosić czador i ten szal czy też
inny welon, którym się zasłaniasz.
Odruchowo uniosła dłoń ku chuście.
- Nie mogę, ja też potrzebuję się ukryć.
- To nie musi być w tej chwili - oznajmił
wspaniałomyślnie. - Ale gdy tylko znajdziemy
się bezpiecznie po drugiej stronie granicy, ściąg�
niesz to z siebie.
148 Bramy raju
Odetchnęła z ogromną ulgą. Przecież zo�
stawiała go w Pakistanie i wracała z kierowcą do
Ajzukabadu.
- W porządku.
Na jego twarzy odbiło się zdumienie.
- Zgadzasz się?
- Tak.
- Naprawdę pokażesz mi swoją twarz bez
żadnych zasłon?
- Przecież powiedziałam! - zirytowała się.
- Nie rozumiem zresztą, czemu to dla ciebie
takie ważne.
- Nie lubię, kiedy ktoś przede mną coś
ukrywa.
Zaniepokoiła się. Czy to możliwe, by ją
przejrzał? Nie, na pewno nie.
- Niczego nie ukrywam.
- W takim razie zdejmij chustę.
- Nie ma czasu - oświadczyła, położyła
kremowy czador na materacu Wade'a i ruszyła
ku drzwiom. - Ubieraj się. Za dziesięć minut
wyjeżdżamy.
Przez całą jazdę do granicy myślała o tym, że
Wade za nic nie może się dowiedzieć o jej
planowanym powrocie. I o słowach, jakie mu się
wyrywały przez sen i dzięki którym pojęła, jakie
koszmary go dręczyły. I o tym, że nie chce mu
pokazać swojej twarzy.
Co ją właściwie powstrzymywało? Próżność,
Jennifer Blake 149
nakazująca lękać się, że jej wygląd go roz�
czaruje? A może nie chodziło wcale o ukrycie
ciała, tylko myśli i uczuć? Przez te długie lata
czador stał się dla niej maską, mogła pod nią
schować całą swoją nienawiść i gniew. W zdo�
minowanym przez mężczyzn świecie Chloe
udawała, że jest nikim i niczym, a po cichu
oddawała się zakazanej działalności, walcząc
z reżimem dostępnymi sobie sposobami. I teraz
nagle miała chodzić z odsłoniętą twarzą, by
każdy mógł zobaczyć, co jest na niej wypisane?
To tak, jakby musiała stanąć przed wszystkimi
zupełnie naga.
Zostawili miasto za sobą, skierowali się
w stronę gór Hindukusz. Ujrzeli przed sobą
brązowe wzgórza, porośnięte z rzadka jałow�
cami i sosnami, za nimi wznosiły się potężne
skalne szczyty, ich wierzchołki tonęły w chmu�
rach. Gdzieś tam wysoko znajdowało się parę
przełęczy, które od wieków służyły jako przejś�
cia dla kupców, najezdzców i uchodzców.
Jechali starym, czterdziestoletnim kombi,
prowadził je Kemal, rosły Tadżyk, który po�
sługiwał się językiem dari, odmianą perskiego.
Obok niego siedziała Freszta, jedna z najodważ�
niejszych członkiń RAW-y w Hazaristanie. Mia�
ła za zadanie przeszmuglować do Pakistanu
kasetę wideo z nagraną egzekucją kobiety oskar�
żonej o cudzołóstwo i wręczyć ją osobom, które
150 Bramy raju
przekażą ją zachodnim dziennikarzom, sympa�
tyzującym z walką prowadzoną przez RAW-ę.
Chloe siedziała z tyłu razem z Wade'em,
który rzucał tak wściekłe spojrzenia przez siatkę
w czadorze, jak więzień, którego ukarano za
niepopełnione winy. Byłoby to nawet komiczne,
gdyby nie przypominało jej, jak sama się czuła,
gdy musiała włożyć to okrycie po raz pierwszy.
Ale i bez tego nie okazałaby rozbawienia na
widok cichej furii Wade'a, bo mogłoby go to
rozjuszyć, a wtedy niechybnie zdarłby z siebie
czador i już więcej go nie tknął.
- Dobrze się czujesz? - spytała, by wy�
tłumaczyć, czemu tak mu się przygląda.
Aypnął na nią wymownie.
- Chodzi mi o to, czy nie jest ci słabo albo
czy rana nie zaczęła krwawić - sprecyzowała.
- Nie-warknął, otwarcie demonstrując swój
zły humor.
Nie mogła się na niego gniewać, w końcu to
przez nią znalazł się w takiej sytuacji. Gdyby
odmówiła od razu, zamiast kazać mu czekać, aż
ona się zastanowi, dawno byłby bezpiecznie
w domu, cały i zdrowy. Miała wyrzuty sumienia
również z innego powodu - przecież nie uda mu
się osiągnąć celu swojej wyprawy, gdyż Chloe
nie wróci z nim do Stanów. Ona sama z kolei [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.