dziewczynka się uśmiechnęła. - Twoja córka naprawdę dobrze wygląda. I jaką
ma ładną sukienkę!
- Sama ją uszyłam - oznajmiła Emma z dumą. - Kilka matek prosiło mnie,
żebym im uszyła podobne, więc chyba to zrobię. Będzie trochę grosza dla
Shelley. - Emma przysunęła się bliżej Nicoli i dodała zniżonym głosem: - Mam
- 125 -
S
R
też lekcje czytania. Ta pani, co przychodzi mi pomagać, mówi, że mi idzie
naprawdę dobrze.
- To cudownie, Emmo - rzekła Nicola ciepło.
- Moim zdaniem jest to jeden z twoich największych sukcesów -
oświadczyła Ruth, gdy Emma opuściła gabinet.
Nicola uśmiechnęła się do siebie z zadumą. To dobrze, że zdołała w tym
miejscu coś osiągnąć. Nigdy nie zapomni Emmy i jej córeczki, nie zapomni też
wielu innych pacjentów - na przykład Maggie Holcroft ze stoickim spokojem
walczącej z chorobą, swarliwego staruszka Russella, z którym pielęgniarki
miały krzyż pański...
- Co się stało? - spytała nagle Ruth, widząc w oczach Nicoli łzy.
- Nic. - Uśmiechnęła się niemrawo i wytarła oczy. - Jestem po prostu
niemądra. - Odetchnęła głęboko i postanowiła powiedzieć Ruth prawdę. - Rano
poprosiłam Matthew o przerwanie kontraktu i pod koniec miesiąca wyjeżdżam.
Trochę mi z tego powodu smutno.
- Ale dlaczego to zrobiłaś? Myślałam, że ci się u nas podoba.
- Bo mi się podoba, ale... Chyba lepiej będzie, jeśli stąd wyjadę,
zwłaszcza że praktyka ma zostać sprzedana.
- Sprzedana? Na Boga, co ty mówisz?
- Pewnie nie powinnam... - Nicola skrzywiła się. - Matthew w
odpowiednim czasie wszystko wam powie. Nie mów mu, że coś wiesz, dobrze,
Ruth?
- Oczywiście, nie powiem, ale jeśli myślisz, że on to sprzeda, to się
głęboko mylisz. Chyba musiałby oszaleć!
Ona nie wie, pomyślała Nicola, że Matthew właśnie oszalał. Oszalał z
miłości do kobiety!
Następne trzy tygodnie minęły jak w złym śnie. Nicola budziła się rano z
ciężkim sercem, świadoma, że jest o jeden dzień bliżej wyjazdu. Matthew był
wobec niej bardzo uprzejmy, nigdy jednak nie próbował jej namówić do
- 126 -
S
R
pozostania. Wręcz przeciwnie: pewnego wieczoru podczas kolacji poin-
formował ją, że znalazł następcę.
Gdy otrzymała zaproszenie na rozmowę w liverpoolskiej przychodni,
uznała to za ironię losu. Udała się tam pewnego dnia, nic nikomu nie mówiąc.
Kiedy kilka dni pózniej otrzymała propozycję objęcia tej posady, nie wiedziała,
czy ma śmiać się, czy płakać. Los chyba naprawdę chce, żeby opuściła Graceby.
Doktor Hunt wrócił do domu kilka dni przed jej wyjazdem i teraz żegnał
ją wraz z panią Dobson. Tego dnia Matthew wyjechał w jakiejś sprawie i Nicola
była zadowolona, że nie musi znosić bólu rozstania z ukochanym mężczyzną.
Doktor Hunt był nieco osłabiony, lecz dwa razy w tygodniu zgłaszał się
do szpitala na fizjoterapię i chodził już o kuli. Potrafił sam umyć się i ubrać,
choć pani Dobson pomagała mu zapinać niektóre guziki.
Wylew nie odbił się w negatywny sposób na jego pamięci. Gdy się z nią
żegnał i dziękował za wszystko, co tu zrobiła, patrzył na nią dosyć dziwnie, tak
jakby się domyślał, dlaczego naprawdę wyjeżdża. Uściskała panią Dobson i
obiecała się z nią kontaktować, wiedziała jednak, że nigdy tu nie wróci. Byłoby
to zbyt bolesne.
Pojechała prosto do Londynu, nie zatrzymując się po drodze. Na szczęście
miała gdzie mieszkać. Podnajęła swe mieszkanie, lecz ponieważ Kate nadal
siedziała w Ameryce, było w nim dużo miejsca.
Trudno jej było przyzwyczaić się do gwaru miasta. Tej nocy zle spała,
toteż rano wstała wcześnie i wybrała się na spacer do Hyde Parku. Znalazła tam
odrobinę spokoju, lecz ból nie mijał. Nic nie ma sensu, skoro Matthew jej nie
kocha.
Pewnego wieczoru zadzwonił dzwonek u drzwi. Nicola oglądała właśnie
jakiś bezsensowny program, więc bez żalu wyłączyła telewizor i poszła
otworzyć. Podejrzewała, że to ktoś do jej współlokatorki Angeli, toteż ogromnie
się zdziwiła, gdy w holu zobaczyła Jamiego. Był posępny i blady.
- 127 -
S
R
- Mogę wejść, Nicky? Muszę z kimś porozmawiać, a dowiedziałem się, że
wróciłaś. Właściwie to zaraz zwariuję!
- Ależ wejdz! Co się stało? Wyglądasz okropnie. Czy znowu jadłeś
krewetki?
Uśmiechnął się trochę krzywo.
- %7łeby! Nie, chodzi o Kate. Wiesz coś o niej?
- Niewiele. Chciałam do niej napisać, ale jakoś nie mogłam się zabrać. -
Nicola weszła z Jamiem do salonu i patrzyła, jak ten bezradnie opada na fotel. -
Dlaczego pytasz?
- Dziś rano dostałem to!
Rzucił na stolik list i zamknął oczy. Nicola przebiegła wzrokiem treść
listu.
- Przykro mi, Jamie. Nie miałam pojęcia...
- Ja też nie! Chociaż, kiedy ostatnio z nią rozmawiałem, była jakaś taka
powściągliwa, ale nie spodziewałem się, że chce zerwać zaręczyny. Gdybym
tylko wiedział...
Urwał, bo znowu rozległ się dzwonek.
- To pewnie ktoś do Angeli. Zaraz wracam.
Szybko wybiegła na korytarz, zastanawiając się, co mogłaby powiedzieć
Jamiemu, żeby go pocieszyć. Co jednak można powiedzieć w takiej sytuacji...
- Cześć, Nicolo - powiedział Matthew. Przez głowę przemknęła jej myśl,
że może śni.
- Co za... niespodzianka - wykrztusiła.
- Chciałbym z tobą porozmawiać, jeśli można.
- Dobrze... - Obejrzała się przez ramię, myśląc o Jamiem. Gdy znów
spojrzała na Matthew, miał ściągnięte brwi.
- Widzę, że nie można. Przepraszam - powiedział i skierował się w stronę
schodów.
- Poczekaj, Matthew...
- 128 -
S
R
- Nie powinienem był przychodzić - rzekł szorstko, lecz Nicola usłyszała
w jego głosie żal.
- Dlaczego przyjechałeś? - spytała łagodnie. - Czy masz jakiś problem?
- Tak. Nie. Ja...
- Nicky! - zawołał Jamie, stając w korytarzu. - O, przepraszam - dodał,
gdy ujrzał gościa.
Nicola wyczuła, że w Matthew rośnie napięcie, a gdy spojrzała na jego
twarz, z zaskoczeniem ujrzała w niej złość.
- Teraz to już nie ma znaczenia, dlaczego przyjechałem.
Gdy zniknął na schodach, w korytarzu zapanowała cisza.
Przerwał ją zduszony śmiech Jamiego.
- Z tym facetem nie chciałbym mieć na pieńku. Kto to?
- Matthew Hunt. Jeden z lekarzy w Graceby.
- O, czy tylko?
- Jak to, czy tylko? O czym ty mówisz?
Nicola powlokła się z powrotem do salonu. Niespodziewana wizyta
Matthew bardzo ją zdziwiła, jego nagłe zniknięcie zdziwiło ją jeszcze bardziej.
- Gdyby wzrok mógł zabijać, byłbym już martwy. Odniosłem wrażenie,
że doktor Hunt z przyjemnością rozerwałby mnie na strzępy. On jest bardzo
zazdrosny, Nicky.
- Zazdrosny? - zaśmiała się cicho. - Obawiam się, Jamie, że się mylisz.
- Ja się nie mylę. Jeśli ten lekarz choć trochę cię interesuje, leć za nim.
Nie zrób tego samego błędu co ja.
- Ja... On... - Nicola rozejrzała się zagubiona. Nie miała pojęcia, co robić
ani co myśleć. Matthew zazdrosny? To chyba... niemożliwe!
Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że wyszła na korytarz. Gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]