w Waszyngtonie. Jeśli cały swój czas miałaby poświęcić na zapamiętywanie ich
nazwisk, to nigdy by niczego nie zrobiła.
- Jest jeszcze coś -rzucił Phillip i podał jej białą kartkę.
- Czy pamiętasz, żebyś to podpisywała?
Beechum popatrzyła na papier. Wydawało się, że to jakiś urzędowy list. Na górze
zobaczyła pieczęć FBI oraz słowa Zgoda na dokonanie rewizji oraz numer dokumentu:
FD-26. Na dole znajdował się jej podpis, jego litery były półcalowej wielkości.
- Musieli dać ci to do podpisu, zanim przyjechałem, gdyż zapewniam cię, że ja
nigdy bym się na to nie zgodził.
- Tak, pamiętam - odpowiedziała, czytając dokument. - Dlaczego miałabym nie
zgodzić się na przeszukanie domu. Nie miałam nic do ukrycia. Ten człowiek włamał
się i zaatakował mnie. Dlaczego nie miałabym pomóc ludziom usiłującym go
schwytać?
- Nie kwestionuję twych usprawiedliwień, Elizabeth, tylko mówię ci, że podczas
tego przeszukania znalezli rzeczy, które mogą przysporzyć ci kłopotów.
- Kłopotów? Co znalezli?
- To. - Podał jej szczegółowy spis rzeczy zabranych z jej domu: portfel, który
znaleziono w pojemniku na śmieci przed domem, męski but - rozmiar 12 E - Palm
Pilot zawierajÄ…cy informacje na temat pani
100
senator, a w tym jej zastrzeżony numer telefonu, datę urodzenia oraz rozmiar
ubrań.
- I mówisz, że co... że te rzeczy należały do niego? Dlaczego tak długo trwa
poskładanie tego wszystkiego do kupy?
- Zdaje się, że ten Slater jest entuzjastą archeologii - pojechał na jedną z
tych tematycznych wycieczek do Turcji. Nikt nie zgłosił jego zaginięcia aż do
czasu, gdy jego rodzice zaczęli martwić się, że nie wrócił - wyjaśniał Matthews.
- Jednak jest jasne, że on nigdy nie wyjechał - a przynajmniej na to wygląda.
- Jednak wszystko to nie oznacza, że znałam tego człowieka. To znaczy, no,
przecież mnóstwo osób ma mój zastrzeżony numer telefonu. A czy ktoś wie, w jaki
sposób dowiedział się, jaki noszę rozmiar ubrań - może to jakiś podglądacz albo
coś w tym stylu. Policja powinna go przesłuchać!
- Elizabeth, przecież przede mną nie musisz się bronić - westchnął Phillip. - O
ile rozumiem, policja przedstawia ci teraz zarzuty, jakie ma wobec ciebie w
zwiÄ…zku z tÄ… sprawÄ….
Beechum patrzyła na swojego adwokata i zarazem przyjaciela od dwudziestu lat z
wyrazem najgłębszego osłupienia.
- Phillip, jeśli mówisz, że znałam tego człowieka, to się mylisz. Nie znałam.
Matthews odczekał chwilkę, rozważył słowa i powiedział miękko:
- Jest jeszcze coś. Przeszukali twój komputer i twój prywatny adres e-mailowy.
Mój kontakt nie wyjawi natury informacji, ale jest ona raczej druzgocąca.
Powiedziano mi, że wskazuje na motyw.
- Motyw czego? - spytała Beechum.
Phillip odetchnął głęboko. Było jasne, że jest więcej złych wieści.
- Dziś rano znaleziono jego samochód. Był na lotnisku Dullesa. Wszędzie w środku
pełno jest twoich odcisków palców. I choć jeszcze nie znaleziono ciała, to
koroner gotów jest zeznawać, że ilość krwi, jaka znajdowała się w twoim domu,
wskazuje na śmiertelne rany.
- O Boże - wyjąkała Beechum. - To przecież chore. Nigdy nawet. .. - słowa
uciekły jej z głowy, wszystko spowolniało, a potem stało się zamazane.
Phillip przysunął się bliżej i znów wziął ją za ręce.
- Z uprzejmości i ze względu na twoją obecną sytuację zgodzili się nie podawać
oficjalnego komunikatu. Ale gazety i tak wkrótce się o tym dowiedzą. Nie zdołamy
temu zapobiec.
101
- Dowiedzą się o czym? - warknęła Beechum.
- Elizabeth - głos Matthewsa był łagodny - oni sądzą, że ty i Slater mieliście
romans i że kiedy próbowałaś go zerwać, ze względu na swoją kampanię wyborczą,
on zagroził, że poinformuje o tym media. Spekulują, że biliście się i że ty ...
- Phillip usiadł obok swojej klientki i przyjaciółki zarazem. - Sprawę przesłano
już do prokuratury.
Otoczył ją ramieniem, gdy zaczęła płakać.
- Przykro mi, kochanie - wyszeptał - ale chcą oskarżyć cię o popełnienie
morderstwa.
Rozdział V
JEREMY PO UKOCCZENIU SZKOLENIA SNAJPERSKIEGO WRÓCIA DO HRT
przekonany, że umarł
i trafił do nieba. Aczkolwiek nadal musiał się szkolić, bo stanowiło to
integralną część jego pracy, to nie był już dłużej uczniem. Był częścią zespołu,
jednostki, był operatorem. Faceci, którzy siedzieli i obserwowali, jak po raz
pierwszy tego dnia dzwonił, żartowali i poganiali go jak równego sobie.
Szanowali go, bo im dorównywał.
Zmiana dokonała się niepostrzeżenie. Rygor Akademii Treningowej dla Nowych
Operatorów i szkolenie snajperskie sprawiły, że ciało Jeremy'ego miało wygląd i
sprawność zawodowego sportowca. Jego umysł pracował z wydajnością młota
spadowego, pozwalając mu na odtwarzanie w głowie skomplikowanych historii, ocenę
zmiennych, identyfikację rozwiązań i podejmowanie decyzji w ułamku sekundy, a
wszystko to w niebywałym stresie. Poruszał się z poczuciem pewności, które
dawało takie bezpieczeństwo, jak jego kuloodporne ubranie, które wkładał przed
wejściem do domku z opon. Czuł, że jest w stanie osiągnąć wszystko.
I uwielbiał to. Jego koledzy z college'u rozpoczynali dzień od przyglądania się
kursom rynkowym i zastanawiania się, jakie akcje kupić, a Jeremy wraz z
kompanami z jednostki szykowali sprzęt do krótkiej zaprawy, mającej udoskonalić
ich umiejętności walki oraz strzeleckie na poligonie, lub przeprowadzali walkę w
zamkniętych pomieszczeniach (czyli CQB) - kluczową, jeśli chodzi o ratowanie
zakładników -w Taktycznym Strzeleckim Ośrodku Szkoleniowym. Nigdy nie mógłby [ Pobierz całość w formacie PDF ]