Dlatego, \e przy tobie kusi mnie, \eby zostać, bar dziej ni\ przy
jakiejkolwiek kobiecie w moim \yciu. A ja nie mogę. Nie licz na mnie, Mary
Beth. Nie jestem stworzony do tego, \eby mo\na było na mnie polegać.
To wszystko z powodu rodeo?
Zesztywniał i odsunął się.
Nie tylko o to chodzi... Zapadła niewygodna cisza. Mary Beth czuła, \e
Deke ma na myśli coś, co nie wią\e się z nią bezpośrednio.
Czy mistrzostwo jest dla ciebie a\ tak wa\ne pytała. A mo\e emocje,
dopływ adrenaliny Słyszała, \e kowbojom z rodeo trudno jest przestać
uje\d\ać, \e staje się ono ich \yciem.
Deke zacisnął zęby.
To skomplikowana sprawa.
Pogładziła go po ramieniu. Tak się cieszyła, \e na reszcie mo\e to robić!
W takim razie wytłumacz mi ją, Deke.
Milczał bardzo długo. W końcu zaczął, z wielkim smutkiem w głosie:
Kiedy mój ojciec \ył, obaj uwielbialiśmy rodeo. Jezdziliśmy razem je
oglądać. Gdy podrosłem, pomimo zdecydowanego sprzeciwu matki pozwolił mi
trenować, a potem zostać zawodnikiem. Odwrócił wzrok i przełknął głośno
ślinę. Przypomniał sobie szok na twarzy ojca, kiedy powiedział mu, \e go
nienawidzi. A przecie\ go uwielbiał! Brakuje mi go...
Nie pamiętała dobrze Jacoba McCalla, ale przypominała sobie, \e był lubianym
człowiekiem. Zrozumiała, \e byli sobie z Dekiem bliscy. Czy pęd Deke a do
współzawodnictwa i mistrzostwa miał związek z jego relacjami z ojcem? W
ka\dym razie dotąd nie pogodził się z jego śmiercią.
A czy ja pogodziłam się ze śmiercią swojego pomyślała. Zamknęła oczy. Nie
pogodziła się, choć było to bardziej zło\one, poniewa\ jej ojciec nigdy jej nie
kochał. Nie chciała o nim myśleć w dniu swoich urodzin, kiedy była radosna.
Czy mogła pomóc Deke owi w jego cierpieniu, skoro nie umiała poradzić sobie
z własnym? Otworzyła oczy.
Boli, kiedy straci się ukochaną osobę powiedziała Tym razem myślała o
matce.
Nad grobem ojca ciągnął Deke zło\yłem obietnicę, \e zostanę mistrzem
Stanów Zjednoczonych. Dla niego.
Oparła głowę na ramieniu i popatrzyła na Deke a.
Byłeś wtedy jeszcze bardzo młody.
Byłem dostatecznie dorosły, \eby zdawać sobie sprawę z tego, co robię I
\eby wziąć odpowiedzialność za to, co zrobiłem wcześniej. Powiedziałem
mojemu ojcu straszne rzeczy!
Ta informacja zaskoczyła ją.
Jestem pewna, \e cię kochał powiedziała łagodnie.
Odepchnął jej ramię, odsunął się i usiadł na skraju łó\ka.
Mieliśmy okropną kłótnię akurat w noc poprzedzającą dzień jego śmierci.
Mary Beth pamiętała, jak usłyszała o wypadku samolotu rodziców Deke a.
Współczuła bardzo jemu i je go rodzeństwu. McCallowie wyglądali na idealną
rodzinę. I nagle, jednego dnia, wszystko nieodwracalnie się zmieniło.
Co się stało spytała.
Wybuchnął gorzkim śmiechem, zerkając na nią z ukosa.
Od wielu dni zachowywałem się zbyt beztrosko, co oczywiście go
denerwowało. Tamtej nocy wykradłem się z domu. Ojciec odnalazł mnie szybko
i narobił mi wstydu przed przyjaciółką po prostu zaciągnął mnie z powrotem.
Byłem na niego niewyobra\alnie wściekły... Jeszcze nigdy nie mówił nikomu
o tym, co się stało, nawet swojemu rodzeństwu. Tak strasznie było mu wstyd.
Powiedziałem mu, \e go nienawidzę.
Westchnął Nie wiedziałem, \e rano zginie Popatrzył na Mary Beth,
spodziewając się pogardy na jej twarzy. Ze zdumieniem zobaczył na niej
współczucie i troskę...
Usiadła i podciągnęła kolana pod brodę. Miała łzy w oczach. Dwa lata temu
uznała go za egoistycznego prostaka. Nosiła w sobie to przekonanie a\ do teraz,
w ten sposób chroniąc się przed tęsknotą. Ale myliła się! Deke dlatego tak
zawzięcie gonił za tytułem mistrza w uje\d\aniu byków, \e czuł, i\ zawiódł
swojego ojca.
Siebie tak\e:..
Patrzyła na niego. Siedział tyłem do niej, cały napięty. Cierpiał. Tak bardzo
chciała mu pomóc! Ul\yć jego cierpieniu.
Twój ojciec był dobrym człowiekiem powiedziała. Kochał cię. I jestem
pewna, \e wiedział, i\ to, co mu powiedziałeś, nie było prawdą. Nie mo\esz się
tym zadręczać.
Zerwał się raptownie, złapał z podłogi spodnie i burknął:
- Nie prosiłem cię o opinię!
Ubrał się nerwowo.
Jego reakcja poraziła ją na moment.
- Przepraszam powiedziała Mary Beth cicho. Czuła jednak, \e jego
zachowanie nie wynika z braku sympatii do niej, tylko z problemu, jaki miał w
relacji z nie \yjącym ojcem. Rozumiała to. Przecie\ ona tkwiła w Crockett i
męczyła się z tym ranczem tak\e z powodu zmarłego ojca.
Mogła teraz podjąć decyzję. Albo dalej przyjmować to, co mógł jej dać Deke,
wiedząc, \e nigdy nie zostanie mę\czyzną jej \ycia, albo powiedzieć mu do
widzenia i patrzeć, jak będzie wychodził. Po raz kolejny.
Spojrzał na nią, wystraszony.
Nie chciałem cię...
Rozumiem. Wstała i pozbierała swoje ubrania dr\ącymi rękami.
Deke westchnął.
Chciałem tylko, \ebyś zrozumiała, \e nie mogę z tobą zostać.
Zerknęła na niego przez ramię, starając się nie okazywać targających nią emocji.
Nie była w tej chwili gotowa na jego odejście.
Nie oczekuję od ciebie niczego powiedziała łagodnym tonem.
Mówiłam ci ju\. Zrobiła długą przerwę, podczas której gniotła bezwiednie
koszulkę.
Za du\o z tego wszystkiego wyczytujesz. Powie działa słowa, które chciał
usłyszeć. Seks z tobą był czymś wyjątkowym, ale nie musisz się martwić.
Nie zakocham się w tobie.
-Co?
Nie wiem, co sobie myślisz, ale ją nie czekam na mę\czyznę, który będzie
moją drugą połową. Ju\ od dawna nie wierzyła w realizację tego marzenia.
Nie zostanę tak\e w Crockett na zawsze.
Deke poczuł się, jakby dostał cios w splot słoneczny. Na chwilę odebrało mu
oddech. Przecie\ chyba nie chciał, \eby się w nim zakochała? I on nie był w niej
zakochany. Więc dlaczego nie podobały mu się jej słowa? [ Pobierz całość w formacie PDF ]