stole. Domyśliłam się, że mężczyzna zajmujący miejsce u jego szczytu, ten z siwymi włosami, w sza-
rym garniturze i z szarą cerą, to pan Terwillinger. Nie miał też przed sobą długopisu ani notatnika,
więc z pewnością jest szefem, osobą, która nie musi robić notatek.
- Panie i panowie - powiedział Corbin, zwracając na siebie uwagę wszystkich. - Proszę powitać
panią Helenę Reiser i jej córkę, emm...
- Stacey Reiser - dokończyłam i posłałam im swój najlepszy sceniczny uśmiech. Zaczęłam się
zastanawiać, czy któraś z tych osób rozpoznała mnie z reklam, gościnnych występów w serialach tele-
wizyjnych czy może nawet z Pet Peeve. Aha. Ten przystojny facet siedzący w rogu wie, że jestem ak-
torką. Widzę po sposobie, w jaki na mnie patrzy. Próbuje się zorientować, skąd mnie zna, jakie role
grałam i czy dam mu swój autograf po zakończeniu spotkania. Muszę przyznać, że sława bywała za-
bawna. Nawet dla osoby tak mało znanej jak ja.
R
L
T
- Kilka tygodni temu pani Reiser napisała do Fin's list, skarżąc się na nasz produkt - wyjaśnił
Corbin, zwracając się do pana Terwillingera. - W odpowiedzi zaprosiłem ją na wycieczkę po zakła-
dzie, aby mogła się na własne oczy przekonać, że dbamy o kontrolę jakości. Zależy nam bowiem, by
pozostała wiernym klientem Fin's. - Następnie zwrócił się do mojej mamy: - Pani Reiser, proszę krótko
powiedzieć panu Terwillingerowi, co leży pani na sercu, a potem będzie pani mogła z córką wrócić do
Los Angeles, dobrze?
- Zgoda - odparła. W tym momencie zauważyłam, że moja mama nie przejawia żadnych obja-
wów tremy, pomimo że miała przemówić w pokoju pełnym nieznajomych. Aktorzy uczą się, jak radzić
sobie z tremą - sama uczestniczyłam w kilku kursach, które miały mi pomóc w przezwyciężeniu stresu
- lecz ona się nie trzęsła, nie pociła ani nie mrugała oczami w niekontrolowany sposób. Była tak opa-
nowana, jakby miała zaraz zmyć mi głowę za bałagan w kuchni. - Ale zanim coś powiem, chciałabym
wiedzieć, z kim mam przyjemność. Czy osoby siedzące przy stole mogłyby się przedstawić i określić
swoją funkcję w firmie?
O matko, ależ ona miała jaja.
Wszyscy obecni spełnili jej życzenie i się przedstawili. Wśród zgromadzonych najwyższe sta-
nowiska zajmowali: Frank Terwillinger, prezes i dyrektor naczelny Fin's Premium Tuna; Gregg Hill-
man, wiceprezes działu marketingu; Louise Cardoza, wiceprezes działu prac nad rozwojem produktu;
Peter Sacklin, wiceprezes agencji Wylie & Wohlers Advertising; Julie Denton, dyrektor kreatywny
W&W; Susan Hardaway, dyrektor artystyczny W&W; oraz Larry Franzen, copywriter w W&W.
Wszyscy byli profesjonalistami w swojej dziedzinie. Lecz moja mama nie czuła się onieśmielona i tym
faktem.
- Dziękuję - odparła, wchodząc w głąb sali i zajmując miejsce obok sztalugi, na której wisiał
duży plakat przedstawiający puszkę tuńczyka pływającą w wodzie dzięki małym słodkim płetwom. -
Po pierwsze, chciałabym podziękować panu Beasleyowi za tak szybką odpowiedz na mój list. - Skinęła
w kierunku Corbina. - Ale przede wszystkim pragnę podziękować panu Terwillingerowi za to, że
umożliwił mi zrzucenie tego, co leży mi na sercu. - W jego kierunku także skinęła i dodatkowo wska-
zała na niego palcem. Lekko się wzdrygnął, ale pozwolił jej kontynuować. - Pewnego popołudnia od-
wiedziłam moją córkę, Stacey, i zaproponowałam przygotowanie lunchu. Spojrzałam do spiżarni i zna-
lazłam puszkę tuńczyka albakora w wodzie firmy Fin's; firmy, którą moja rodzina wybiera od zawsze.
Przy przekładaniu tuńczyka do miski, zanim jeszcze dodałam majonez oraz inne przyprawy, zauważy-
łam dużą ość. Tak, panie Terwillinger, ość. Ość, którą nie zawsze uda się zauważyć, ponieważ jej kolor
zlewa się z kolorem tuńczyka. Ość, którą można przypadkowo połknąć. Ość, która może utknąć w gar-
dle i spowodować uduszenie. Ość, która może spowodować śmierć, panie Terwillinger. - Zrobiła krót-
ką przerwę, aby jej słowa zapadły słuchaczom w pamięć; podobnie postępowała ze mną. - Nie muszę
chyba mówić, że byłam wściekła na państwa firmę, ponieważ zaufałam waszej marce, byłam lojalnym
R
L
T
klientem, pozostałam przy waszych produktach, pomimo że jako ostatni wprowadziliście na rynek
mniejsze puszki z przeznaczeniem na jeden posiłek. Innymi słowy, wierzyłam w Fin's i tak mi się od-
wdzięczacie? Czyhając na moje życie? - Rozejrzałam się po pokoju, aby sprawdzić, czy ludzie wywra-
cają oczami, prychają lub tłumią śmiech, lecz wszyscy byli w nią wpatrzeni. Albo spali z otwartymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]