[ Pobierz całość w formacie PDF ]

troszczy się o zdrowie i dobrobyt bydła, ja również oszczędzam swoje zasoby. Najgorsze, czego
doświadczają, to nocny koszmar  sen, w którym demon siada im na piersi, utrudniając oddychanie.
Bardzo rzadko odczuwają rano lekkie zawroty głowy  zwykle ci, którzy zbyt szybko wyskakują z
łóżka. Nakłucia na szyi goją się błyskawicznie i o pierwszym brzasku łatwo je wziąć za ukąszenia
owadów. Większość ludzi na farmie nie ma pojęcia, co się dzieje.
Nessa umilkła  kiedy na nią zerknąłem, przekonałem się, że wpatruje się we mnie
okrągłymi oczami. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili.
 Mówiłeś o  innych materiałach . Co jeszcze od nas bierzesz?
 Dusze, mała Nesso. Czasami używam dusz was, ludzi.
Obejrzała się w stronę jaskini, zapewne by sprawdzić, czy siostry nadal śpią.
 Jak możesz  używać duszy?  zdołała w końcu wykrztusić.  To brzmi potwornie.
 Właściciele nie mają nic przeciw temu, bo dzieje się to po ich śmierci. Dusze są zwykle
dość oszołomione, dopiero pózniej odnajdują drogę do domu. Wykorzystuję jedynie nieco ich
energii, dopóki im się nie uda, tak naprawdę więc tylko je sobie pożyczam.
 A ten ich dom? Gdzie właściwie jest?
 To zależy, niektórzy idą Do Góry, inni Na Dół. Pierwsi, wirując w milczeniu, ulatują w
niebo, drudzy z jękiem, czasem krzykiem bądz skowytem zagłębiają się w ziemię. Nie wiem, gdzie
mieści się ich dom, ale nikt z nich nie wydaje się zachwycony.
 Czy byłeś obecny przy śmierci mojego ojca?
 Tak, Nesso, byłem. Bardzo długo umierał i okrutnie cierpiał. To nie była przyjemna
śmierć, a ponieważ okazałaś się wyrodną córką i uciekłaś, umarł samotnie. Mnie jednak starczyło
cierpliwości i zostałem z nim do końca.
 Czy pożyczyłeś jego duszę?
 Nie, nie miałem szansy. Niektóre dusze w ogóle nie są zagubione: nie zwlekają, od razu
zmierzają do domu.
 Dokąd udał się mój ojciec?
 Był jednym z Górnych, mała Nesso. Zatem ciesz się. Jego dusza wyprysnęła w niebo bez
najlżejszego jęku.
 Dziękuję  powiedziała cicho Nessa, a potem wstała i bez słowa wróciła do jaskini.
Oczywiście skłamałem co do  pożyczania dusz. Kiedy odbierze im się moc, nie zostaje
zbyt wiele. Wypuszczone, kilka chwil wirują powoli, a potem z cichym jękiem rozpływają się i
znikają. Nigdy więc nie trafiają do domu. To ich koniec. Może nie najgorszy dla tych, którzy
zmierzają Na Dół, lecz inni  ci z Góry  być może tracą wiele. Stary Rowler miał zatem szczęście,
że nie zwlekał.
Rozdział 11
JEGO WIELKA CUCHNCA PASZCZA
NESSA
Wróciłam do jaskini i zaczekałam, aż oczy przywykną mi do ciemności. W słabym,
migotliwym blasku ogniska widziałam sylwetki obu sióstr. Ich oddechy świadczyły, że tylko
Bryony śpi.
W milczeniu położyłam się, opatuliłam kocem i spróbowałam zasnąć. Byłam wstrząśnięta 
raz po raz wspominałam to, jak umarł ojciec, nie mogąc przegnać z głowy tej wizji. Tak bardzo się
wstydziłam, że uciekłam i zostawiłam go w towarzystwie potwora!
A potem uderzyła mnie inna myśl. Wciąż powracały do mnie słowa Wijca  to, że zbierał
krew i dusze. Powoli coś przyszło mi do głowy. Przypomniałam sobie swój sen  powracający
koszmar, który nawiedzał mnie w dzieciństwie i dopiero teraz nagle nabrał straszliwego sensu. Raz
po raz śniłam o tym, że leżę sparaliżowana w łóżku, nie mogąc wezwać pomocy, a coś potwornego
siedzi mi na piersi, tak że nie mogłam oddychać, i wysysa mi krew z szyi.
Z czasem koszmary stawały się rzadsze, a potem w ogóle minęły. Zakładałam, że wywołały
je przelotne widoki potwora, gdy zerkałam na niego zza zasłony, kiedy odwiedzał farmę. Teraz w
końcu poznałam prawdę. Wszystko to było prawdziwe. To nie przypadek, że moje koszmary
zakończyły się wkrótce po tym, jak ojciec zaczął handlować z Wijcem. Musiało to stanowić część
zawartej przez nich umowy  że Wijec zostawi nas, dzieci, w spokoju.
Czy obietnica, że jeśli cokolwiek spotka ojca, potwór będzie mógł mnie sobie wziąć w
zamian za dostarczenie w bezpieczne miejsce Susan i Bryony także stanowiła część układu? Z
trudem godziłam się z myślą, że muszę się poświęcić. Czy ojciec naprawdę mnie kochał?
Szybko odrzuciłam wątpliwości. Oczywiście, że kochał. Czyż nie napisał, że w razie
konieczności oddałby za nas życie? Teraz ja muszę zrobić, co w mojej mocy, by ocalić siostry.
 Och, tak się boję, tak bardzo się boję!  zawołała Susan.
 Cii!  ucięłam.  Mów ciszej, bo obudzisz Bryony.
 Co my zrobimy?  spytała ciszej Susan.  On wiezie nas na północ, do swoich. Jeden
potwór to i tak okropne, ale co będzie, jeśli znajdziemy się wśród setek czy tysięcy? Zabiją nas i
pożrą. Widziałaś, jak ta bestia na mnie patrzy? Wciąż wpatruje się w moją szyję. Nie może się
doczekać chwili, gdy zatopi w niej kły.
Miała rację, ale jak dotąd Wijec oparł się swoim żądzom.
 Istotnie, to dziki stwór  odparłam  ale umie dotrzymywać słowa. Obiecał naszemu ojcu,
że będziecie z Bryony bezpieczne i nie mam powodów sądzić, iż nie dotrzyma przyrzeczenia. Czy
nie walczył z własnymi pobratymcami, by nas ocalić? Musimy zachować spokój i wierzyć, że
wszystko ułoży się jak najlepiej.
Nie zdradzałam się z własnymi wątpliwościami. Pobyt w wieży okazał się dostatecznie
niebezpieczny. Jak sobie poradzimy w Valkarky, gdzie tak wiele bestii może nas zaatakować?
 Jak w ogóle możemy myśleć o szczęściu? Ojciec nie żyje, a my na zawsze opuściłyśmy
nasz dom. Jest tak zimno, z każdą milą na północ robi się coraz gorzej. Czy kiedykolwiek będzie
nam ciepło i bezpiecznie?  zawodziła Susan, jej głos podnosił się z każdym słowem. 
Zostawiłyśmy swoje skrzynie w tamtej okropnej wieży, a w środku były moje najlepsze ubrania.
Nigdy już nie założę niczego ładnego.
Swym zawodzeniem zbudziła Bryony, która zaczęła cicho chlipać. Nagle ogarnął mnie
palący gniew. Susan zawsze była samolubna  bez wątpienia to efekt tego, że ojciec kochał ją
najbardziej. Ja byłam najstarsza, ale to Susan kupował nowe ubrania. Mnie przypadały te, z których
wyrosła  musiałam je przedłużać i poluzniać, by pasowały. Nawet sukienka, którą miałam teraz na
sobie, należała kiedyś do Susan.
 Zawsze myślisz tylko o sobie i o nikim innym!  warknęłam.  Obudziłaś siostrę i
przeraziłaś ją. Powinnaś się wstydzić, Susan!
Susan wybuchnęła płaczem, Bryony także płakała coraz mocniej.
Natychmiast pożałowałam swojego wybuchu. Póki się da, musiałyśmy trzymać się razem.
Wiedziałam, że Susan znacznie trudniej przychodzi przystosowanie się do obecnej sytuacji. Ja
pomagałam ojcu na farmie  doiłam krowy, pasłam owce, karmiłam kury. Kiedyś wzięłam nawet
narzędzia i naprawiłam płot! Głównie pracowałam na dworze, a tymczasem Susan słała łóżka i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl