czytelniczka
scandalous
mieniem, że minęły blisko trzy godziny. Wyczerpana,
przeciągnęła się, rozprostowując obolałe kości.
Poszła do kuchni, wzięła następną puszkę i popijając
wodę, zaczęła przeglądać szkice. Jaskinia z monetami
i krzyżem, puchar i jakieś posążki. Nadal nic z tego nie
rozumiała. Zatrzymała wzrok na rysunkach koni biegną
cych w kręgu. Potem na drewnianym płocie. Na kolejnej
kartce był dom - choć nie miała pewności, że to dom.
Spojrzała na niewyrazną drogę wiodącą do budowli.
I znów na krąg koni.
- Tor wyścigowy? - mruknęła.
Nagle serce zaczęło jej walić jak oszalałe. Może tam
trzymano LenÄ™? W jakimÅ› budynku przy torze, gdzie tre
nowano konie. Podniecona, że nareszcie na coś trafiła,
podbiegła do telefonu i zaczęła wystukiwać numer rancza
Wainwrightów, ale szybko opamiętała się i odłożyła słu
chawkę. Było po jedenastej, nie mogła dzwonić tak
pózno. .
Jednak kiedy spojrzała na owieczkę na stole i przy
pomniała sobie strach Leny, przemogła się i znów chwy
ciła za telefon.
- Wainwright - rzekł Justin po drugim dzwonku.
- To ja, Angela. - Odczekała sekundę, a kiedy nie
odpowiedział, powtórzyła: - Justin?
- Tak?
Ta niechętna reakcja tylko wzmogła jej zdenerwowa
nie.
- Mam nadzieję, że cię nie obudziłam.
. - Nie.
- To dobrze. - Wiedziała, że paple bez sensu. Zwil-
czytelniczka
scandalous
żyła usta i wypaliła: - Chcę, żebyś coś zobaczył. To...
to obrazek miejsca, w którym może być Lena. Wiem,
że jest pózno i to pewno może poczekać do rana, ale
miałam nadzieję, że rozpoznasz na nim jakieś szczegóły.
Pomyślałam sobie, że może byś przyszedł. Albo ja pod
jadÄ™ do ciebie i...
- Zaraz będę. Najdalej za pół godziny.
Zanim zdążyła mu podziękować, w słuchawce rozległ
się przerywany sygnał.
Po dwudziestu minutach i złamaniu wszelkich ogra
niczeń prędkości Justin zaparkował przed domem Angeli.
Oprócz świateł w jej oknach i w oknach nowożeńców,
reszta szeregowca była pogrążona w ciemnościach. Są
dząc z tego, co zaobserwował parę dni temu, nowożeńcy
prawdopodobnie nie spali.
Gdyby miał odrobinę rozumu, nie zaprzątałby sobie
głowy tym, co robią. Zirytowany biegiem swoich myśli,
zgasił silnik i wysiadł z samochodu. Nie zdążył jeszcze
dość do progu mieszkania Angeli, kiedy otworzyła drzwi.
- Dzięki, że tak szybko przyjechałeś - powitała go
i wciągnęła do środka.
Kiwnął głową, starając się zignorować fakt, że Angela
jest boso i ma na sobie dżinsy, które opinają jej pośladki
i podkreślają długość nóg. Na dokładkę w świetle pada
jącym z tyłu wyraznie widać było kuszące zaokrąglenia
pod koszulkÄ….
- Jestem ci bardzo wdzięczna, że zechciałeś pędzić
tu po nocy. Choć właściwie pewno powinnam była po
czekać z tym do rana.
czytelniczka
scandalous
Dopiero teraz zauważył, że jest niezwykle podniecona.
- Ale z drugiej strony pomyślałam sobie, że...
- Angela, spokojnie. Już jestem. Wejdzmy do środka
i opowiesz mi wszystko po kolei.
- Dobrze. Dobrze - powtórzyła i szybko zamknęła
drzwi. - Chyba jestem trochę przejęta.
Jest przejęta bardziej niż trochę, pomyślał Justin. Za
uważył, że ma mocno podkrążone oczy i ślady łez na
policzkach. Pewno siedzi nad tÄ… sprawÄ… od wielu godzin
i jest bliska załamania nerwowego. Do czego oczywiście
za nic się nie przyzna. Pasja, z jaką oddawała się pracy,
budziła zarówno jego podziw, jak i irytację w trakcie ich
małżeństwa. Doceniał jej zaangażowanie, ale nie mógł
znieść tego, że zamyka się przed nim i przed całym świa
tem, kiedy pochłania ją śledztwo.
- Przede wszystkim nie jestem pewna, czy to w ogóle
cokolwiek znaczy - zaczęła, znów się nakręcając. - Ale
kiedy przejrzałam jeszcze raz te rysunki...
Jest jak dziecko biegnące piętnaście kilometrów na
minutę, pomyślał.
- Hola, nie tak prędko! Zwolnij trochę. Wez głęboki
oddech, Angel - powiedział, używając zdrobnienia, które
tak często mu się wymykało. Niewiele myśląc, chwycił
ją za ramiona i pogładził uspokajająco po plecach.
I znów, bez żadnego uprzedzenia, ogień eksplodo
wał w jego sercu. Puścił ją natychmiast i cofnął się.
Jednak spojrzenie jej wielkich niebieskich oczu i gwał
townie wciągnięty oddech zdradziły mu, że i ją ogarnął
płomień.
- Mówiłaś, że mam zobaczyć jakiś rysunek - zauwa-
czytelniczka
scandalous
żył, zły na siebie, że nie minęła minuta, a jego dwudnio
wa wstrzemięzliwość jest gotowa pójść z dymem.
- Tak. Ten.
Zdecydowany załatwić to jak najszybciej i uciec, za
nim zrobi coś głupiego, wszedł za nią do znanego już
sobie salonu.
- Pewno dziwisz się, czemu nie urządziłam pracow
ni w pokoju gościnnym - powiedziała, widząc jego
zaskoczenie. - Ale wolałam zrobić sobie kąt do pracy
tutaj.
Nietrudno było zgadnąć, dlaczego wybrała otwartą
przestrzeń dużego salonu z oknem widokowym na prze
ciwległej ścianie. Kominek, dywan i poduszki stwarzały
tu dodatkowo przytulną atmosferę domu, daleką od chło
du pomieszczenia biurowego. Z zawodowÄ… wprawÄ… objÄ…Å‚
jednym rzutem oka jej warsztat pracy. Nad blatem wisiała
tablica korkowa z mapą i strzałkami zaznaczającymi lo [ Pobierz całość w formacie PDF ]