- Penny - wtrąciła Persefona ze zniewalającym uśmiechem. -
Cieszę się z naszego spotkania.
Udało jej się zapanować nad nerwami i zademonstrować
swobodną beztroskę. Mack musiał przyznać, że dawała sobie radę
lepiej od niego.
Był przekonany, że niemal każdy z obecnych czytał artykuł Bess
Tallart. Umilkły rozmowy, na twarzach zastygły uśmiechy. Oto Mack
Lord i jego blondynka.
Persefona wyglądała niewinnie niczym anioł, choć jednocześnie
roztaczała wokół siebie nieuchwytną aurę kobiecej zmysłowości.
- Jestem z ciebie dumny - rzekł półgłosem Mack, gdy wolnym
krokiem przemierzali salę.
- Gdy byłam dzieckiem, uczono mnie dobrych manier -
wyjaśniła. - Trzymaj się, Mack. Goście patrzą.
- Połowa obserwuje wyłącznie ciebie. Stanowisz smakowity
kąsek.
Spojrzała w stronę bufetu zastawionego rozmaitymi
przysmakami.
str. 111
RS
- Skoro wspomniałeś o jedzeniu...
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko.
Pozwoliła ująć się za rękę i poprowadzić do stołu. Mack napełnił
talerze.
- Większość miejsc już jest zajęta. O, patrz, tam możemy usiąść. -
Wskazała na niewielki stolik wśród zieleni.
- Wolałbym coś bardziej na uboczu. - Mack powiódł
spojrzeniem po zatłoczonej sali.
- Tu będzie nam całkiem dobrze. Twoja mama podkreślała, że
nie masz się czego wstydzić i że nie wolno nam się kryć po kątach.
Zrobił skwaszoną minę. Zdawał sobie sprawę, że podobne
postępowanie naraża Persefonę na duże niebezpieczeństwo. Ktoś
przecież może w końcu ją rozpoznać i co gorsza, powiadomić
Gandersa. Z drugiej strony wiedział, że nie da się bez końca ukrywać
jednorożca.
- Księżniczko - zaczął, lecz nie pozwoliła mu skończyć.
- Zauważyłeś, że administracja hotelu nie była przygotowana na
tak wielu gości? Obawiam się, że nie znajdziemy innego miejsca.
Skierowała się w stronę stolika. Mack, klnąc w duchu, podążył w
jej ślady.
Dwa krzesła były już zajęte. Mężczyzna posunął się, aby zrobić
miejsce nowo przybyłym, po czym rozpoczął swobodną rozmowę.
Przedstawił się jako prokurator okręgowy. Siedząca po drugiej
stronie stolika kobieta była jego żoną. Na dzwięk słowa prokurator"
Persefona poczuła, że miękną jej nogi, lecz nadal zachowywała się z
nienaganną uprzejmością.
- Wspaniała kreacja - stwierdziła Alana Lessing. Miała
ciemnoblond włosy i cerę zdradzającą częste przebywanie na
świeżym powietrzu. - Wyglądasz niczym Grace Kelly. Słyszałam, że
stare suknie osiągają ostatnio astronomiczne ceny.
Persefona przełknęła łyk szampana. Tylko Mack potrafił wyczuć,
że za jej czarującym uśmiechem czaiło się ogromne napięcie.
- Znalazłam to gdzieś na dnie szafy - odpowiedziała, po czym
zmieniła temat. Po kilku minutach okazało się, że Alana jest wielką
str. 112
RS
miłośniczką jezdziectwa i każdą wolną chwilę spędza w siodle. Pro-
kurator Lessing przyłączył się do rozmowy.
- Prawdę mówiąc, przyjechaliśmy tu aż z Salem, aby sprawdzić
wiarygodność niektórych wiadomości. - Zmarszczył twarz w
uśmiechu. - Prawdziwy koniarz nie zrezygnuje z szansy spotkania
kogoś, kto twierdzi, że widział jednorożca.
Persefona przez chwilę wyglądała na zakłopotaną. Mack
spoważniał.
- Zatańczysz? - spytał krótko. Z trudem wysunął nogi spod
niewielkiego stolika.
- Cieszę się, że was poznałam - powiedziała na pożegnanie
Alana. - Większość ludzi potrafi rozmawiać wyłącznie o polityce.
Penny, przepraszam, powiedziałaś mi swoje nazwisko, ale...
- Mmm - mruknęła zaczerwieniona dziewczyna. Mack pociągnął
ją za rękę.
- Kogoś mi przypominasz. - Alana w zamyśleniu wydęła usta. -
Młodą księżnę Grace. Bawcie się dobrze.
Po chwili Mack i Persefona znalezli się na parkiecie.
- Skąd wiedziałaś, że Lessingowie zechcą rozmawiać o koniach?
- spytał.
- Potrafię to rozpoznać na pierwszy rzut oka, choć nigdy nie
zastanawiałam się dlaczego. Moja babcia uwielbiała jezdzić konno.
Miała przyjaciół niemal w każdej stadninie na Zachodnim Wybrzeżu.
Może coś po niej odziedziczyłam?
Z tłumu wyłonił się Joey.
- Przepraszam, Mack. - Persefona zauważyła, że spoglądał na
nią z zaciekawieniem. - Czy twoja matka zrezygnowała z udziału w
dzisiejszej imprezie?
- W ostatniej chwili zdecydowała się zająć pewnym malcem.
- Ach, tak. Właśnie się zastanawiałem. Do zobaczenia pózniej.
Mack mocno objął talię partnerki. Poczuł napięte mięśnie pleców.
- Spróbuj się trochę odprężyć. To nasz pierwszy taniec -
powiedział. Przycisnął biodra do jej bioder.
Persefona stanęła w pąsach.
str. 113
RS
- Wszyscy na nas patrzą!
- Nie szkodzi. Pewne rzeczy nigdy nie ulegają zmianie - mówił
beznamiętnym tonem, ucinając dalszą dyskusję. - Jesteśmy tutaj,
ponieważ rozpiera mnie duma, że mogę mieć cię u swego boku.
Owszem, nadejdzie pora, gdy będziemy musieli porozmawiać o
jednorożcu, o przeszłości i wielu innych rzeczach, lecz teraz
powinnaś myśleć wyłącznie o tańcu. Chcę wzbudzić w tobie taką
namiętność, abyś zaciągnęła mnie do któregoś z pokojów.
Zrozumiałaś?
- Tak.
- Nie jesteś zbyt zmęczona? - dodał łagodniej. - Czy nie masz
dość wrażeń jak na jeden wieczór?
Uśmiechnęła się. Tym razem był to szczery, wesoły uśmiech.
- Nie, Mack. Czuję się znakomicie.
- Obejmij mnie za szyję.
- Dobrze.
- Uwielbiam kobiety, które zgadzają się ze wszystkimi moimi
poleceniami.
- Uważaj, abyś nie nadużył swego szczęścia. Uniosła ramiona. W
wycięciu dekoltu Mack zobaczył jej piersi.
- Są widoki, które normalny mężczyzna powinien oglądać tylko
w sypialni.
- Czuję to - odpowiedziała. - Chyba lepiej będzie...
Gdzieś z boku rozległ się chłodny kobiecy głos: - Widzę, że
zdecydowałeś się pokazać publicznie swoją blondyneczkę. Czy to
rozsądne posunięcie, jak na człowieka, który zamierza stworzyć azyl
chroniący przed upadkiem biedne dziewczęta?
str. 114
RS
ROZDZIAA 13
zerwień powinna być barwą miłości, lecz rubinowa suknia
Bess Tallart połyskiwała zimnym blaskiem martwego
C
klejnotu.
Persefona próbowała się uwolnić z objęć Macka, mężczyzna nie
miał jednak zamiaru jej na to pozwolić.
- Przepraszam - odezwał się zasapany Joey. - Nie mogłem
powstrzymać jej przed wtargnięciem na salę.
Mack skinął głową, po czym zwrócił się w stronę dziennikarki.
- Nie dbam o to, co wypisujesz o mnie, lecz tę młodą damę
zostaw w spokoju.
- Możesz wyrazić się jaśniej? - Bess sięgnęła do torebki po
magnetofon. - Zostaw w spokoju" to dość ogólnikowe określenie.
Persefona spojrzała na kobietę z nie ukrywanym współczuciem.
Nagle zrozumiała, że nie potrafi odczuwać zawiści wobec kogoś, kto
tak jak Bess zupełnie stracił kontrolę nad swym zachowaniem.
- Mack, taniec już się skończył. - Znów spróbowała
wyswobodzić się z jego uścisku.
- Nigdzie nie pójdziesz, księżniczko. Twoje miejsce jest przy
mnie. - Zacisnął szczęki. Na jego posępnej twarzy pojawiły się
głębokie bruzdy.
- Odmówił rozstania z asystentką", czyli z niewysoką
blondynką w opadającej sukni - powiedziała Bess do mikrofonu. -
Mack, nie miałam pojęcia, że jesteś takim romantykiem.
- Może teraz w innym świetle ujrzysz te kilka miesięcy, które
spędziliśmy razem - odparł ostro.
- Domagasz się pełniejszej wypowiedzi. Zwietnie. Ta kobieta
wprowadziła w moje życie element magii. Nie pozwolę jej odejść. A
teraz chcielibyśmy zostać sami.
- Jeszcze tylko jedno zdjęcie - zawołała Bess. Skinęła ręką i za jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]