rozpalenia ognia.-Pozwól jej odejść Danaus. Ona nie zasługuje na ratunek.
-Jak możesz tak mówić. Ponieważ sama prosiła się o to co ma! Chciała być
zabawką Veyrona. Miałabym ryzykować szyję, by ją uratować, ponieważ nie podoba jej
się to co ma? Co jeśli my ją uratujemy, a ona spędzi szcześć miesięcy z innym nocnym
wędrowce? Pójdziesz ją znowu uwolnić, kiedy zacznie się nudzić?
-Ona jest człowiekiem w pułapce! Nie zasługuje na to by być więziona przez...
przez...
-Przez co? Potwora?-pomogłam mu.
-Tak.-syknął
-A więc dokonałeś wyboru.-skrzyżowałam ramiona na piersi, chroniąc się przed
słowami, które miały nadejść.-Wybrałeś ją, ponieważ jest człowiekiem, nie bacząc na to
co działo się pomiędzy nami.
-Co? Dlaczego to ma mieć na nas wpływ?
-Bo jeśli jakiś facet byłby w pułapce Odeli, nie obchodziłoby cię to. Ale Sofia jest
atrakcyjną, młodą i bezradną kobietą, która potrzebuje twojej pomocy, s ty nie możesz się
doczekać, by odegrać rolę białego rycerza. Dlatego że nie potrafisz zaakceprować bycia z
nocnym wędrowcem i wolałbyś być z normalnym człowiekiem.
-To jest... To jest śmieszne!
-Nie jest! Bycie ze mną przeraża cię, bo wiesz że w głębi duszy jesteś bardziej
podobny do mnie, ale boisz się to przyznać.
Danaus pokręcił głową, robiąc krok do tyłu.-Nie będę teraz o tym dyskutował.
Chcę twojej pomocy, przy uwalnianiu Sofii.
-A także chcesz bym wzieła ją z nami do Savannah i służyła jako jej osobista
opiekunka.-jęknęłam.-Nie mogę tego zrobić.
-Dlaczego? Nie miałaś wątpliwości, biorąc odpowiedzialność za Tristana i
Nicolaia.
-Bo nie będę ryzykować życia dla kobiety która ci się podoba, dopóki mi na tobie
zależy!-krzyknęłam, zaciskając ręce.-Mam dość. Jeśli chcesz wolności Sofii, walcz o nią
z Veyronem. Jutro wyjeżdżam do Wenecji.
Obracając się na pięcie, żwawo ruszyłam w kierunku mostu, zostawiając Danausa
z tyłu. Guz rósł w moim gardle i czułam jakby ktoś zrobił mi ogromną dziurę w piersi,
większą niż ta, która goiła się na moim brzuchu. Chciałam Danausa dla siebie, ale
wiedziałam że w głębi duszy on tego nie chce, a to rozdzierało mnie wewnętrznie.
Brutalnie starłam łzy, zbierające się w kącikach moich oczu. Przeszłam przez
most, wracając do Budy, gdzie złapałam dwójkę młodych ludzi, którzy nawinęli mi się na
drogę i pożywiłam się. Nie byłam w nastroju na polowanie, ale musiałam zastąpić
utraconą krew, zwłaszcza że jutro wracałam do Wenecji. Nie wiedziałam, jaki Wielki
Plan ma dla mnie Macaire, ale w tej chwili mnie to nie obchodziło. Zostałam wysłana do
Budapesztu, aby pozbyć się naturi i nic więcej. Naturi nie było więc nadszedł czas, na
powrót do domu.
W hotelu wywiesilam karteczkę "Nie Przeszkadzać" i poczłapałam do pokoju z
dużym oknem, i spojrzałam na miasto. Zostało jeszcze kilka godzin do świtu, a ja
zostałam uwięziona w Budapeszcie. Valerio będzie musiał pożywić się i leczyć przez
kilka następnych nocy, zanim będzie w jakiś sposób użyteczny. Stefan musi pozostać u
jego boku, co najmniej jedną noc, pomagając w polowaniach i służąc ochroną. Tego
ranka nie będę mogła przenieść się do Wiednia. I podejrzewałam że tym razem Danaus
nie wróci do pokoju. Dałam mu wybór.-Sofia, albo ja... a on miał zamiar wybrać
człowieka.
Opierając głowę na szybie, zamknęłam oczy i starałam się jakoś uporządkować
myśli. Danaus był zdeterminnowany by uwolnić Sofię, i najprawdopodobniej zostawi
mnie, bym sama poradziła sobie z Veyronem, gdyż łowca będzie musiał się skupić, by
wywieść swojego małego zwierzaczka w bezpieczne miejsce, z dala od Budapesztu. Po
ostatnim spotkaniu z Rowe, wolałam uniknąć spotkania z Veyronem i jego sługusami.
Cała ta sprawa uderzyła mi do głowy. Tutejsza struktura władzy była niepodobna
do żadej innej. Nocni wędrowcy nie pogrywali dobrze z innymi potężnymi stworzeniami.
Po prostu to nie było w naszej naturze. A co gorsza, w Budapeszcie nie było tylko jednej
potężnej istoty. Były cztery.
Dokładnie jak w sabacie. Przeklnęłam i ruszyłam do biurka pod ścianą, spychając
z niego troche gruzu z wcześniejszej walki. Pokój wciąż był zniszczony i wzdrygnełam
się na myśl, co musiał powiedzieć lub zrobić Danaus, by uspokoić kierowników hotelu.
To nie był pierwszy raz, kiedy mój hotelowy pokój został zniszczony w ciągu dnia. Takie
incydenty były zazwyczaj regulowane dużą ilością pieniędzy.
Chwyciłam kawałek czystego papieru. Napisałam na niej imię Veyrona i
okrążyłam je. Obok niego napisałm imiona Ferko i Clarian i zrobiłam to samo co z
poprzednim imieniem. Niechętnie, wpisałam też imię Odeli. Moje przeżycia z nią nie
były zbytnio imponujące, ale według Ferko, to ona rozkazała uśmiercić Michelle, co
czyniło ją pewnego rodzaju, potężnym graczem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]