przekazania.
Być może coś z mojej przeszłości, z dzieciństwa, z dziecięcych wierzeń i doświadczeń przerwało
mój pełny związek ze stanem świadomego śnienia symbolizowanym przez piękną kobietę-żołnierza.
Ten rodzaj nagłego i nieoczekiwanego "przeskoku do przeszłości" jest dokładnie tym sposobem, w
jaki działa umysł, ilekroć staje w obliczu czegoś nowego, tajemniczego i być może przytłaczającego.
W końcu ten sen uświadomił mi, że zjednoczenie się ze stanem świadomego śnienia nieuchronnie
popchnie moją świadomość zarówno do przodu, jak i wstecz w czasie. Będzie mnie stale zmuszać do
badania tak sanno najstarszych części mojej psyche, jak i najnowszych tworów, tak przeszłości jak i
przyszłości. Uświadomiłem sobie, że wszelkie nie rozwiązane blokady (korki uliczne) z mojej
przeszłości z pewnością będą przenikać teraz do mojej świadomości z powodu samego tylko
wkraczania w stan świadomego snu. Gdy zastanowiłem się nad tymi obrazami, musiałem dojść do
wniosku, że nadal są w moim życiu okresy, w których nie siedzę za kierownicą, a moja energia
(furgonetka) porusza się bez mojego udziału. Ujrzałem, że nadal istnieją okresy, w których utykam i
czuję się zablokowany, a stare nawyki mentalne pochodzące z dzieciństwa powstrzymują mnie przed
pełnym zjednoczeniem ze stanem świadomego śnienia.
Ów sen bardzo mnie pocieszyÅ‚ dajÄ…c mi fascynujÄ…cego towarzysza podróży w postaci mojego
przyjaciela Karla. Na jawie od lat prowadzimy wiele pouczających dyskusji i dużo żartujemy. Teraz on
i ja spędzaliśmy razem czas żartując również w świecie świadomego snu.
Sen "Zwiadomy i na luzie" zawierał jeden szczególnie interesujący znak postępu w eksperymencie.
Kilkakrotnie próbowałem we śnie przywołać moje ręce, a one się nie pojawiły. Po kilku bezowocnych
próbach zrezygnowałem z tej metody i kontynuowałem sen. Dostrzegłem w tym ważne przesłanie
mianowicie pewne metody psychiczno-duchowe z czasem tracą swoją przydatność. Metody, które
początkowo pomagają badaczowi, mogą go w końcu usidlić. W pewnym momencie trzeba zarzucić
starą metodę i przyjąć nową. W tym momencie "znajome, rozkoszne uczucie lekkości i delikatnej
równowagi wewnętrznej", które czułem głównie w głowie i na czole, stało się moim nowym sygnałem,
potwierdzającym, że jestem znowu świadomy we śnie. W wielu kolejnych świadomych snach
zacząłem używać owych odczuć lekkości głowy i łaskoczących pulsacji w czole jako potwierdzenia
bycia świadomym we śnie. Dlatego zacząłem porzucać poprzednią metodę znajdowanie rąk w
scenerii snu. Sądzę, że we wszystkich formach pracy duchowej istotne jest wyczucie chwili, w której
należy porzucić starą metodę na rzecz nowej. Technika rąk była jedynie nośnikiem. Chociaż była
ważna na początku eksperymentu, doszedłem do wniosku, że powinienem ją zarzucić i przejść do
kolejnego etapu mojej podróży.
W dzienniku zapisałem krótki komentarz na temat tego snu. Mówił on, że w ciągu dwóch tygodni
poprzedzających ten świadomy sen regularnie stosowałem autohipnozę podając sobie sugestię:
"Jestem we śnie świadomy i na luzie", co oznaczało, że w tym samym czasie miałem być i świadomy i
odprężony. Pragnąłem wnieść nieco odprężenia do całości eksperymentu, ponieważ jego powaga
zaczynała mnie przygnębiać. Przede wszystkim przytłoczyły mnie trzy przejmujące świadome sny,
które miałem 2 stycznia. Mój umysł błądził w wielu kierunkach, czując wagę tych badań i nie wiedząc,
dokąd to wszystko może mnie zaprowadzić. Zastanawiałem się, czy będę miał więcej snów tak samo
intensywnych jak "Dar Mędrca".
Mniej więcej w tym samym okresie rozbudowałem powracające fantazje dotyczące eksperymentu.
Zacząłem myśleć, że świadome śnienie może pomóc mi, oraz innym poważnym badaczom,
wykształcić w sobie nadzwyczajne moce psychiczne i intuicyjne. W swoich fantazjach myślałem, że
być może owe moce psychiczne przekroczą te zdolności, które przeciętne medium psychiczne potrafi
uaktywnić na tym etapie ewolucji naszego społeczeństwa, co pozwoliłoby nam osiągnąć nowe
poziomy świadomości i duchowej czystości. Zaczynałem wyobrażać sobie społeczeństwo, w którym
coraz więcej ludzi praktykowałoby świadome śnienie i odnosiłoby niewypowiedziane, niewyobrażalne
korzyści dzięki takiej ewolucji. Tworzyłem obraz społeczeństwa, które w końcu byłoby wolne od
tajemnic wojskowych i manipulacji politycznych, ponieważ świadomość w stanie snu powodowałaby,
że wiedza dotychczas ukrywana byłaby teraz dostępna dla wszystkich. Zacząłem wyobrażać sobie, że
z czasem coraz większa ilość ludzi zdoła wreszcie śnić świadomie i łatwo zdobędzie potrzebną
wiedzę lub informacje. W takim społeczeństwie, jak sobie wyobrażałem, zbrodnia z premedytacją w
końcu przestanie istnieć, a intrygi polityczne i wszelkiego rodzaju konspiracja staną się czymś
przestarzałym, ponieważ duża ilość świadomie śniących ludzi będzie umiała odczytywać myśli i
marzenia potencjalnych konspiratorów, i ujawniać je albo kierować te negatywne energie na
pozytywne drogi.
Wkrótce potem, gdy przemyślałem te fantazje, ujrzałem, że same w sobie były dość imponujące.
Zacząłem sądzić, że albo była to czysta megalomania, albo droga prowadząca do olbrzymiej
przemiany psychologicznej i społecznej. W pierwszym przypadku musiałbym popracować nad własną
megalomanią i przywrócić mojemu ego właściwe, zdrowe proporcje. W drugim przypadku byłoby
wciąż mnóstwo problemów i pytań natury etycznej i profesjonalnej, które musiałyby zostać stopniowo
rozwiązane. Patrząc wstecz, sądzę, że fantazje te były kombinacją megalomanii i myślenia
futurologicznego, co było naturalną konsekwencją zaistnienia nowych i przejmujących snów w moim
życiu.
W końcu zacząłem doceniać nawet własną megalomanię oraz różne inne mroczne cechy mojej [ Pobierz całość w formacie PDF ]