[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mo emy wcią wzrastającą liczbę ludności utrzymać na poziomie zbli onym do
obecnego. Lecz zastąpienie konkurencji planowaniem centralnym wymagałoby
centralnego sterowania du o większą częścią naszego ycia ni w jakimkolwiek
wcześniejszym okresie. Nie mogłoby ono być ograniczone do tego, co uwa amy za
Strona 41
Hayek Droga do Zniewolenia.txt
naszą działalność gospodarczą, gdy obecnie w prawie ka dej chwili naszego ycia
jesteśmy uzale nieni od działalności gopsodarczej kogoś innego.
w krajach totalitarnych czy to w Rosji, Niemczech, czy Włoszech zagadnienie
organizowania czasu wolnego obywateli stało się jednym z problemów objętych
planowaniem. Niemcy wynalezli nawet dla tego zagadnienia okropną, wewnętrznie
sprzeczną nazwę Freizeitgestaltung (dosłownie: kształtowanie sposobów
wykorzystania czasu wolnego przez ludzi ), jak gdyby mógł jeszcze istnieć
czas wolny, gdy musi się go wykorzystać w sposób zalecony przez
władzę.> Zapał do kolektywnego zaspokajania naszych potrzeb, dzięki
któremu nasi socjaliści tak dobrze przygotowali drogę dla totalitaryzmu i
wymagający od nas byśmy prze ywali przyjemności i zaspokajali nasze potrzeby
yciowe w wyznaczonym czasie i w przepisanej formie, jest oczywiście po części
zamierzony jako środek wychowania politycznego. Jest on jednak tak e
zdeterminowany przez wymogi planowania, które polega przede wszystkim na
pozbawieniu nas mo liwości wyboru, by dać nam to, co najlepiej jest dostosowane
do planu i to w czasie przez plan określonym. @MOTTO = Często mówi się, e
wolność polityczna nie ma sensu bez wolności gospodarczej. Jest to niewątpliwie
prawda, lecz w sensie niemal odwrotnym do tego, w jakim sformułowania tego u
ywają nasi planiści. Wolność gospodarcza, będąca podstawowym warunkiem wszelkiej
innej wolności nie mo e być wolnością od trosk ekonomicznych, obiecywaną nam
przez socjalistów, a którą mo na uzyskać tylko pozbawiając jednostkę
równocześnie konieczności i mo liwości wyboru; musi to być wolność naszej
działalności gospodarczej, która wraz z prawem wyboru nieuchronnie niesie ze
sobą równie ryzyko i odpowiedzialność za to prawo. VIII. Kto, komu? @MOTTO =
Najwspanialszą szansę, przed którą kiedykolwiek stanął świat, odrzucono, gdy
namiętność do równości uczyniła płonną nadzieję na wolność. Lord Acton @MOTTO =
Jest rzeczą znamienną, e jednym z najbardziej rozpowszechnionych zarzutów
stawianych wolnej konkurencji jest to, i jest ślepa. Nie bez znaczenia
będzie tu przypomnienie, e dla staro ytnych ślepota była atrybutem bogini
sprawiedliwości. Co prawda konkurencja i sprawiedliwość mają niewiele cech
wspólnych, lecz zarówno jedną jak i drugą mo na chwalić za to, i nie zwa a na ró
nice między ludzmi. Nie da się przewidzieć kto będzie miał szczęście, a kto
dozna klęski. To, e nagrody i kary nie są rozdzielane zgodnie z czyimiś
poglądami na temat zalet i wad ró nych ludzi, lecz zale ą od ich zdolności i
szczęścia jest równie wa ne, jak to, e przy tworzeniu przepisów prawnych nie
powinno się mieć mo liwości przewidywania strat i zysków poszczególnych osób po
wprowadzeniu tych uregulowa w ycie. Jest to jednak prawda, poniewa w konkurencji
okazja i szczęście są równie wa nymi czynnikami determinującymi losy
poszczególnych ludzi jak umiejętności i zdolność przewidywania. @MOTTO =
Alternatywa przed jaką stoimy nie polega na wyborze między systemem, w którym ka
dy otrzyma to, na co zasłu ył, według jakiejś absolutnej i uniwersalnej normy
tego, co słuszne, a systemem, gdzie przypadający na indywidualny udział jest
określany częściowo przez przypadek, szczęście lub pecha. Jest to wybór między
systemem, w którym wola kilku osób przesądza o tym, kto i co ma otrzymać, a
takim systemem, gdzie zale y to, przynajmniej częściowo, od zdolności i
przedsiębiorczości zainteresowanych, a częściowo od nie dających się przewidzieć
okoliczności. Ma to równie istotne znaczenie, gdy w systemie wolnej
przedsiębiorczości szanse nie są jednakowe, system taki bowiem z konieczności
opiera się na prywatnej własności i (choć mo e nie z równą koniecznością) na
dziedziczeniu, a te stwarzają ró ne mo liwości. Istnieje oczywiście mocny
argument na rzecz zmniejszenia tej nierówności szans pod warunkiem, e pozwolą na
to wrodzone ró nice i będzie mo na to zrobić bez niszczenia bezosobowego
charakteru procesu, w którym ka dy musi podjąć ryzyko za siebie. Nale y przy tym
zało yć, e niczyje poglądy na temat tego, co jest słuszne i godne po ądania nie
zyskają przewagi nad cudzym punktem widzenia. Fakt, e mo liwości stojące przed
ubogimi w społeczestwie wolnokonkurencyjnym są du o bardziej ograniczone ni te,
które otwierają się przed bogatymi nie umniejsza prawdziwości twierdzenia, e w
takim społeczestwie ubodzy cieszą się du o większą wolnością ni osoba
dysponująca znacznie większym komfortem materialnym, lecz yjąca w społeczestwie
innego typu. Choć w warunkach konkurencji prawdopodobiestwo, e człowiek, który
zaczyna jako niezamo ny zdobędzie wielki majątek, jest du o mniejsze ni w
przypadku kogoś, kto odziedziczył jakąś własność, to dla pierwszego z nich mo
liwość taka nie tylko istnieje, lecz w dodatku jedynie w systemie
wolnokonkurencyjnym zale y ona wyłącznie od niego, a nie od łaski mo nych tego
świata, i tylko w tym systemie nikt nie mo e go powstrzymać od próby osiągnięcia
takiego celu. Tylko dlatego, e zapomnieliśmy, co oznacza brak wolności, często [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl