[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To prawda - rzekł po namyśle.
Kiedy dotarli na miejsce, zapadał już zmierzch. Awionetka wylądowała w zamkowym
parku, a w pięć minut potem Bobby i Frankie pędzili chryslerem lorda Marchingtona do
Marchbolt.
Zaparkowali przed bramą, nie można było podjechać pod sam dom, bo podjazd
plebanii nie został przystosowany do przyjmowania takich drogich i wielkich samochodów.
Wyskoczyli i zaczęli biec.
Na stopniach zobaczyli szczupłą postać. Rozpoznali ją od razu.
- Moira! - zawołała Frankie.
Moira odwróciła się i zachwiała lekko.
- Ach, cieszę się, że was widzę. Nie wiem, co mam robić.
- Ale skąd się tu wzięłaś?
- Sprowadza mnie pewnie to samo, co was.
- Dowiedziałaś się, kim jest Evans?
Przytaknęła.
- To długa historia...
- Wejdzmy do środka - zaprosił Bobby.
Ale Moira cofnęła się gwałtownie.
- Nie, nie - rzekła pośpiesznie. - Chodzmy gdzie indziej i porozmawiajmy. Muszę
wam coś powiedzieć, zanim wejdziemy do domu. Jest tu w miasteczku jakaś kawiarnia albo
coś takiego? Gdzieś, gdzie można usiąść i pogadać?
- Tak - zgodził się niechętnie Bobby, z ociąganiem odstępując od drzwi. - Ale
właściwie dlaczego...
Moira tupnęła.
- Zobaczysz, kiedy ci powiem. Chodzmy prędzej. Nie mamy ani chwili do stracenia.
Ustąpili pod jej naciskiem. W połowie głównej ulicy był lokal pod szumną nazwą
Orient Cafe. Nazwa nie znajdowała odbicia w wystroju wnętrza. Weszli. Było pusto, jak
zwykle o tej porze - wpół do siódmej.
Usiedli przy stoliku w kącie. Bobby zamówił trzy kawy.
- No, więc? - zapytał.
- Zaczekaj, aż będzie kawa - powiedziała Moira. Kelnerka z miną obrażonej
księżniczki przyniosła trzy filiżanki letniej kawy.
- No, więc? - spytał znów Bobby.
- Nie wiem, od czego zacząć - rzekła Moira. - To się zdarzyło w pociągu, którym
jechałam do Londynu. Mówię wam, nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Szłam właśnie
korytarzem, gdy...
Nagle przerwała. Siedziała przodem do drzwi. Pochyliła się w przód, wypatrując
czegoś intensywnie.
- Musiał mnie śledzić - powiedziała.
- Kto? - zawołali chórem Bobby i Frankie.
- Bassington-ffrench - wyszeptała.
- Widziałaś go?
- Jest na zewnątrz. Widziałam go z rudą kobietą.
- To Caymanowa! - zawołała Frankie.
Wyskoczyła wraz z Bobbym za drzwi. Moira wołała za nimi, ale nie zważali na to.
Rozejrzeli się po ulicy, ale po Bassington-ffrenchu nie było ani śladu.
Moira dołączyła do nich.
- Uciekł? - spytała drżącym głosem. - Uważajcie, on jest strasznie niebezpieczny.
- Nie może nam nic zrobić, dopóki trzymamy się razem - zapewnił ją Bobby.
- Wez się w garść, Moiro, nie bądz takim tchórzem - dodała Frankie.
- No, dobrze. Nic na razie nie możemy zrobić - powiedział Bobby, prowadząc całe
towarzystwo z powrotem do stolika. - Mów dalej, Moiro.
Podniósł do ust swoją filiżankę. W tym momencie Frankie straciła równowagę i
potrąciła go. Kawa wylała się na obrus.
- Przepraszam - powiedziała Frankie.
Pochyliła się do sąsiedniego stolika. Stały tam dwie buteleczki ze szklanymi korkami,
jedna z octem, druga z oliwą. Frankie wzięła tę z octem, wylała go do popielniczki i zaczęła
do niej wlewać kawę ze swojej filiżanki.
- Co ty do licha wyprawiasz, Frankie, oszalałaś? - Bobby był zbulwersowany.
- Biorę próbkę tej kawy, żeby George Arbuthnot mógł zrobić analizę - wyjaśniła.
Zwróciła się do Moiry.
- Gra skończona, Moira! Zrozumiałam wszystko w mgnieniu oka, teraz, kiedy
wyskoczyliśmy za drzwi! Obserwowałam cię, kiedy potrąciłam Bobby ego i wylałam mu
kawę. Musiałaś wrzucić coś do kawy, kiedy wysłałaś nas biegiem do drzwi, żebyśmy szukali
Bassington-ffrencha. Gra skończona, pani Nicholson vel Templeton, albo jak cię tam zwą.
- Templeton!? - wykrzyknął Bobby.
- Spójrz jej w twarz! - wołała Frankie. - Jeżeli zaprzeczy, zaprowadz ją na plebanię i
zobaczmy, co powie pani Roberts.
Bobby spojrzał. Oblicze Moiry, zwykle tak pociągające i wzbudzające nieokreśloną
tęsknotę, było odrażająco zniekształcone przez dziką wściekłość. Z jej ślicznych ust bluznął
potok najohydniejszych przekleństw.
Szperała w torebce.
Bobby, chociaż wciąż oszołomiony, zareagował bez zwłoki. W ostatniej chwili udało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl