- Nie ma go tu - stwierdziła wzruszając ramionami, jakby to było
wystarczające wyjaśnienie.
Amelia zrezygnowała z wypytywania. Najwidoczniej dziecko nie było
poinformowane o terminarzu ojca. Służba też nie mogła bądz nie chciała jej
pomóc. Wszyscy grzecznie się wykręcali, gdy Amelia chciała się czegoś od
RS
33
nich dowiedzieć. Odpowiedzi były albo monosylabowe, albo: - O to już musi
pani sama zapytać pana Jenningsa, panno Winthrop. %7łałuję, ale to przekracza
moją wiedzę. - Te odpowiedzi doprowadzały Amelię niemal do rozpaczy.
W końcu zaprzestała prób dowiedzenia się czegoś więcej o tym
mężczyznie, który wywarł na niej większe wrażenie, niż sama chciała
przyznać. Postanowiła nie myśleć o nim więcej. Daremnie. Jego pocałunek,
jego objęcia zapisały się głęboko w jej pamięci.
Amelia i Rebeka wędrowały często godzinami po parku. Amelia
zauważyła, że jej stosunek do tego dziecka jest z każdym dniem lepszy. Z
zadowoleniem stwierdziła, że - jak dotąd - Rebeka nie wykazywała żadnych
objawów astmy. Czasem Amelii trudno było zrozumieć, po co na plantacji
Clearlake została zatrudniona dyplomowana pielęgniarka. Zdawało się, że
oczekiwano od niej tylko tego, by przez kilka godzin dziennie pobawiła się z
Rebeką, co jej samej sprawiało ogromną frajdę.
Ponieważ nikt nie przychodził w odwiedziny, a kontakty Amelii z ludzmi
ograniczały się do Rebeki i raczej milczących pracowników, pozostawało jej
dość czasu na rozmyślania. I najczęściej jej myśli krążyły wokół Roberta
Jenningsa. We wspomnieniach przeżywała ciągle na nowo ten wieczór z nim
na werandzie. Te krótkie wspólne chwile wydawały jej się snem z innej epoki,
z innego życia. Ta kobieta, którą całował Robert i która tak namiętnie
odwzajemniła jego pocałunek, to nie mogła być ona! To do niej wcale nie
pasowało! Logan Fairchild nie uwierzyłby, że ona w ogóle jest zdolna do
takiego impulsywnego i nieprzemyślanego zachowania.
A jednak tak się stało. Amelia przypominała sobie wszystkie szczegóły.
Także to, co czuła podczas pocałunku z Robertem. Czy chciała tego, czy nie,
musiała przyznać, że Robert Jennings obudził w niej uczucia, których nigdy
przedtem nie przeżywała.
Nie miała pojęcia, co będzie się działo dalej. Kto wie, może Robert wcale
nie wróci na plantację. Samo to wyobrażenie napełniało ją smutkiem.
Ponieważ wiedział, że jego córka jest pod opieką pielęgniarki, być może nie
uważał już za konieczne, by być w pobliżu Rebeki. Mijały tygodnie, a on się
nie pojawiał. Amelia zastanawiała się, jak długo to będzie trwało, aż go w
końcu zapomni.
Po pierwszych trzech tygodniach na plantacji Clearlake Amelia pogodziła
się z tym, że pozostanie tu obca. Jeśli są tu jakieś tajemnice, ona na pewno się
o nich nie dowie.
Pewnego dnia Amelia i Rebeka postanowiły zaplanować piknik,
szczególny piknik. Na długo przedtem wyszukały miejsce. Rebeka
RS
34
zdecydowała się na kąpielisko nad Savannah, które Amelia już dawno znała
ze spacerów. Zamierzały wziąć ze sobą masło orzechowe, chleb z marmoladą
i owoce.
Następny dzień już od rana zapowiadał się na najgorętszy tej wiosny.
Amelia stanęła przy oknie i wdychała głęboko zdrowe, świeże powietrze.
Poczuła zapach soli, który musiał pochodzić znad oddalonego o kilka
kilometrów morza. Rabaty kwiatowe, które widziała ze swego okna,
znajdowały się w pełni kwitnienia.
Rebeka wśliznęła się na paluszkach do pokoju Amelii i zaskoczyła ją
stojącą przy oknie. Dziewczynka wyglądała słodko w długiej do kostek
koszuli nocnej. Odgarnęła włosy z czoła i patrzyła na Amelię szarymi oczami,
które tak bardzo przypominały jej ojca.
- Czy to już wreszcie dzisiaj? - spytała z podnieceniem w głosie. Było
jasne, o czym mówi. Amelia doskonale wiedziała, jak bardzo Rebeka cieszy
się na zaplanowaną wycieczkę.
- Tak, to już dzisiaj! - odparła Amelia.
- Już teraz? Możemy zaraz iść?
W koszuli nocnej? - zaśmiała się Amelia. - Najpierw powinnyśmy się
ubrać. I musimy też zjeść śniadanie. Ale zaraz potem wezmiemy prowiant i
ruszamy. W porządku?
Rebeka ledwie mogła usiedzieć przy śniadaniu. Miała na sobie sprane
dżinsy i śmieszny podkoszulek z rysunkiem jabłka z robakiem z przodu.
Niecierpliwie łykała jajko i grzankę.
Amelia uśmiechnęła się ze zrozumieniem. Ze zniecierpliwienia dziecko [ Pobierz całość w formacie PDF ]