się, że wykonasz kawał dobrej roboty. Myślę, że rzeczywiście wybierzesz
trzech najlepszych pilotów.
Jenny siedziała nieruchomo, coraz bardziej zdumiona. Przekonanie, z
jakim Matt mówił, i towarzyszące temu ciepłe spojrzenie sprawiały, że
czuła się tak szczęśliwa jak jeszcze nigdy w życiu. W głębi serca
wiedziała, że to szczere słowa. Dzięki nim po raz pierwszy uwierzyła w to,
43
RS
że rzeczywiście zdoła sobie poradzić z zadaniem, jakie miała do
wypełnienia.
Niewiele myśląc, wyciągnęła rękę i pogładziła szorstki policzek
Matta. Co prawda, golił się rano, ale parę godzin pózniej na jego twarzy
pojawił się już lekki zarost, z którym wyglądał jeszcze bardziej
zniewalająco. Widziała, jak pod wpływem jej pieszczoty zmrużył lekko
oczy. Serce zaczęło jej bić mocniej, gdy zrozumiała, że w tym spojrzeniu
kryje się pożądanie. Nie wiedziała, co zrobić ani co powiedzieć. Pierwszy
raz mężczyzna patrzył na nią w ten sposób: z jawnym pożądaniem.
Oblała ją fala gorąca i to też było dla niej nowe doznanie. Całą sobą
odpowiedziała na to mroczne, żarliwe spojrzenie. Na Boga, co się z nią
działo? Nagłe poczuła się tak niepewnie...
Cofnęła gwałtownie rękę i odwróciła wzrok.
- Nie spodziewałam się... jesteś taki wrażliwy i troskliwy...
Matt musiał wytężyć całą siłę woli, żeby nie porwać Jenny w
ramiona. Chciał ją przytulić, przygarnąć. Tego właśnie potrzebowała.
Potrzebowała kogoś, kto będzie ją chwalił i doceniał, mówił, że jest
dobrym człowiekiem, zdolną i inteligentną kobietą. Z całej siły
przyciskając ramiona do boków, by być pewnym, że nie zrobi czegoś,
czego pózniej będzie żałował, odparł tylko:
- To ty wyzwalasz we mnie to wszystko. Tylko ty.
44
RS
ROZDZIAA 4
Jenny starała się ze wszystkich sił nie okazać po sobie zdumienia,
słuchając słów Margerite Kaiser, właścicielki Gringo Bill's Hostel.
- Zarezerwowałam dla pana pokój numer trzydzieści pięć, senior
Williams. Zamieszka pan z żoną na najwyższym piętrze, ze wspaniałym
widokiem na cały plac, no i oczywiście na Machu Picchu.
Pani Kaiser, niewysoka kobieta z burzą ciemnych, kręconych
włosów, z uśmiechem sięgnęła po klucz do wiszącej na ścianie szafki. Jej
brązowe oczy błyszczały wesoło.
Jenny się zmieszała. %7łona? Czy ta pani naprawdę tak o niej
powiedziała? Gorączkowo przebiegała w myślach wszystkie informacje, z
jakimi zapoznała się przed wyjazdem na temat misji, ale tego szczegółu
nie potrafiła sobie przypomnieć. Wylądowali w Limie o wpół do piątej
rano
i złapali pierwszy samolot do Cuzco, który wylatywał dwadzieścia
po piątej. Stamtąd pojechali pociągiem, do Agua Caliente. Teraz, patrząc,
jak Matt nachyla się nad kontuarem, żeby podpisać się w księdze gości
fałszywym nazwiskiem, Jenny usiłowała sobie przypomnieć, czy on albo
Morgan chociaż wspomnieli, że będą z Mattem podawać się za męża i
żonę. Wiedziała, że tajni agenci używają podczas akcji fałszywych
nazwisk, ale skąd ten pomysł, żeby udawać małżeństwo? I w tej samej
chwili przed oczami stanął jej fragment raportu, napisany drobnym
drukiem gdzieś na ostatniej stronie - informacja, że będą podróżowali jako
para amerykańskich turystów, Matt i Jenny Williams. Od tej chwili nie
była już Jenny Wright, samotną kobietą z Montany.
45
RS
- Dziękuję, seniora Kaiser - powiedział Matt, odbierając klucze.
Odwrócił się i uśmiechnął. - Gotowa, by rozpocząć naszą przygodę,
kochanie?
Jenny dopiero po chwili uświadomiła sobie, że te wypowiedziane
zmysłowym, niskim głosem słowa adresowane są do niej.
- Ależ... oczywiście. Jestem gotowa, skarbie.
- Wygląda na to, że obojgu wam przyda się parę godzin snu -
zaśmiała się Margerite. Spoglądając na zegarek, dodała: - Jest druga po
południu. Powinniście pospać przez kilka godzin. Zobaczycie, że
poczujecie się jak nowo narodzeni. A wieczorem idzcie na kolację do
India Feliz. To najlepsza restauracja w Agua Caliente.
Jenny podziękowała uprzejmej gospodyni i wyszła razem z Mattem z
recepcji. Hotel naprawdę jej się podobał: był niewysoki, dwupiętrowy i
zbudowany z kamieni przyniesionych przez rzekę Urubamba, której rwący
nurt płynął nie tak daleko od głównego rynku, przy którym stał również
Gringo Bill's. Nawet teraz, stojąc w hotelowym korytarzu, Jenny słyszała
szum wody rozbijającej się na ogromnych granitowych głazach. Kiedy szli
z Mattem ze stacji, nie mogła oderwać wzroku od spienionego nurtu,
wirującego i huczącego wśród potężnych skał. Teraz, mijając imponującą
oranżerię, pełną tropikalnych roślin i orchidei o odurzającym zapachu,
była oszołomiona. O tej porze roku powietrze było bardzo wilgotne i
Jenny czuła, jak jej ciało oblewa się potem w tym upale.
Jeszcze w Cuzco Matt zabrał ją na szybkie zakupy, pomagając
wybrać luzne, bawełniane ubrania zamiast kostiumu, całkowicie
nieprzydatnego w tutejszym klimacie. Wspinając się po kamiennych
46
RS
schodach na drugie piętro, Jenny zauważyła, że drzwi do każdego pokoju
są w innym kolorze.
- Czuję się, jakbym szła po tęczy - powiedziała, pokonując wraz z
Mattem kolejne stopnie. Pod wpływem impulsu przeskoczyła kilka
schodków, żeby go wyprzedzić.
- Zgadzam się, to miłe miejsce - odparł.
Dzwigając w obu rękach ciężkie bagaże, Matt podziwiał zwinność
Jenny, wbiegającej po schodach. Jej proste zazwyczaj włosy pod
wpływem wilgotnego powietrza zaczęły się zawijać, a twarz nabrała
dziewczęcego wyrazu. Błękitne oczy lśniły jak szafiry. Trudno było nie
polubić Jenny Wright. Była całkowitym przeciwieństwem jego byłej żony,
ani wdzięcznej, ani spontanicznej.
Idąc szybkim krokiem korytarzem, Jenny uważnie przyglądała się
mijanym drzwiom. W końcu, na samym końcu, odnalazła numer 35.
Otworzyła drzwi i przepuściła Matta przodem, pozwalając mu wnieść
bagaże do przestronnego apartamentu w kształcie litery L. Kiedy Matt [ Pobierz całość w formacie PDF ]