[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dopiero po południu, ale zapowiada się piękny dzień, więc pojedziemy
wcześniej i razem z innymi rodzinami urządzimy piknik.
 Piknik? Hm, grillowane hot dogi, hamburgery, mrówki?
W jego tonie wychwyciła dziwną tęsknotę, jakby sam nigdy nie
doświadczył takich rzeczy. Może rzeczywiście tak było, skoro dzieciństwo i
młodość spędził w szkołach z internatem. Nie miał zbyt wielu okazji
pojezdzić na pikniki. Dzisiaj była to impreza składkowa, każdy z rodziców
coś przyniesie. Trener zapewni hot dogi i hamburgery. Jej przypadła sałatka
owocowa i soki w kartonach. Z doświadczenia wiedziała, że jedzenia będzie
aż nadto.
Już się skłaniała, żeby zaprosić Aleca, jako jej klienta, rzecz jasna, gdy
rzekł:
 Pomyślę o was, gdy będę jadł lunch w moim sterylnym
klimatyzowanym biurze.
Jej dobra wola wyparowała w jednej chwili. A zapewniał, że nie
powinna go skreślać. Ten facet jest beznadziejny. I nie w jej typie. Naraz
przypomniała sobie ostatni sen. W jej typie czy nie, jednak ostro działał na
wyobraznię, pobudzał fantazję...
Zła na siebie i na natrętne myśli, przybrała energiczny, służbowy ton:
 Wracając do meritum, prześlę ci linki do artykułów, które
wyszukałam.
45
R
L
T
 Tych, które mają mnie oświecić?
 Właśnie.
 Już się nie mogę doczekać, żeby je przeczytać.  Jego głos był
irytująco spokojny.
 Nie bajeruj.
 Naprawdę je przeczytam.
 Zobaczymy.  Po tym krótkim stwierdzeniu skończyła rozmowę.
Gdy się rozłączyła, jeszcze przez pełną minutę wsłuchiwał się w sygnał
w słuchawce. Zobaczymy, pomyślał. O co tak naprawdę jej chodzi? Może
zamierza go potem przepytać? Powiedziała, że interesuje go jedynie praca,
nic więcej. Po prostu jest niemożliwa. Bardzo ładna z tą swoją buzią o regu-
larnych rysach i szczupłą sylwetką, jednak naprawdę nieznośna.
W takim razie dlaczego się teraz uśmiecha?
Było już popołudnie, gdy skończył pracować i wyłączył komputer. Miał
przed sobą sporo wolnego czasu i żadnych planów. Może zabierze się do
artykułów, które Julia podesłała. Na samą myśl skrzywił się z niesmakiem.
Nie potrafisz się bawić.
Chętnie by odrzucił zarzut usłyszany od matki, jednak fakt faktem, że
była sobota, a większą część dnia przesiedział w biurze i nie miał żadnych
pomysłów na wieczór.
Po rozstaniu z Laurel rzadko się z kimś umawiał. Nie dlatego, żeby
cierpiał, bo to on z nią zerwał. Nie mijał się z prawdą, gdy mówił Julii, że ten
związek po prostu się wypalił. Głównie dlatego był sam, że niemal cały czas
spędzał w pracy, wysiadywał do póznego wieczora. No i dotąd nie spotkał
nikogo ciekawego i interesującego... z wyjątkiem Julii.
Spochmurniał. Czy ona chadza na randki? Wykręciła się sprytnie, kiedy
ją o to zahaczył. Nie odpowiedziała, czy kogoś ma.
46
R
L
T
Pozbierał wydruki artykułów, schował je do teczki. Potem się z nimi
zapozna. Teraz jego myśli krążyły wokół Julii. Jacy mężczyzni się jej
podobają? Kogo by wybrała? Na pewno kogoś, kto lubi dzieci i dobrze się z
nimi czuje, to oczywiste. Rodzinnego faceta. Nie kogoś takiego jak on.
Nie jest w jej typie, podobnie jak ona nie jest w jego. Tym bardziej
niepokoiło go pytanie, dlaczego podczas kolacji z poznaną niedawno
dziewczyną wciąż myśli o Julii.
47
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
W poniedziałek rano pierwsza przyjechała do biura, więc to jej
przypadło zaparzenie porannej kawy. Nastawiła ekspres i włączyła komputer.
Po chwili napełniła kubek, usiadła przy biurku i sięgnęła po telefon. Zaczęła
od Dextera Rotha, marketingowca w Zwicie Dziecka. Wypytała go o
pierwsze efekty jego działań i obgadała dalsze kroki. Potem zadzwoniła
jeszcze w kilka miejsc. Miała długą listę spraw do załatwienia.
Była w tej branży od dziesięciu lat i naprawdę dużo się nauczyła.
Wiedziała, gdzie uderzyć, żeby wywołać pożądane reakcje. Teraz liczył się
czas, więc zaczęła od lokalnych oddziałów stacji telewizyjnych. Programy
śniadaniowe stale potrzebowały nowych, gorących tematów, żeby
przyciągnąć widzów. Alec i jego niefrasobliwa wypowiedz idealnie się dla
nich nadawały. Liczyła, że klient okaże się na tyle interesujący i atrakcyjny
wizualnie, że telewizje pokażą go nie tylko w programach lokalnych. Gdyby
to się udało, zyskaliby na czasie, może też oszczędziliby sobie podróżowania
po kraju.
Do dziesiątej wcisnęła Aleca do czwartkowego programu
śniadaniowego  Rise & Shine, Chicago . W piątek miał wystąpić w
popularnym chicagowskim programie radiowym  The Morning Commute
with Leo & Lorraine . Nie uzgadniała terminów z Alekiem. Jasno mu
wyłożyła, że nadrzędnym zadaniem jest naprawa nadszarpniętego wizerunku,
czyli musi odłożyć wszystkie inne zajęcia, jeśli zajdzie taka konieczność. Nie
powinno być to dla niego wielkim poświęceniem, skoro i tak wysiaduje w
pracy do wieczora, nawet w weekendy bywa w biurze.
O jedenastej zadzwoniła do niego i poinformowała o zaklepanych
48
R
L
T
terminach. Nie okazał wielkiego entuzjazmu. Przeciwnie, wyraznie był
niezadowolony.
  Rise & Shine, Chicago ? Kiedy ostatni raz widziałem ten program,
pokazywali psa, który korzystał z domowej łazienki.
 Dam głowę, że oglądalność natychmiast im skoczyła. Mam nadzieję,
że dzięki tobie też tak się stanie.
 Porównujesz mnie z domowym zwierzakiem? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl