Chyba normalne&
Nie. Jest to szczególne prawo fizyki warunkujące możliwość wystąpienia tego
zjawiska.
Oho. A ty skąd to wiesz?
Przede wszystkim jestem biologiem. I zdążyłem się również nauczyć waszej fizyki.
Co ci to dało?
Jeszcze raz poprawił grubą, wilgotną krechę na blacie stolika.
Ta oś obrazuje aktualny, wyjściowy stan otaczającej nas materii. Sama w sobie jest
neutralna, tak samo jak neutralny jest stan materii. Dopiero spełnienie pewnych warunków
prowadzi do jej wartościowania powyżej kreski postawił krzywy plus. Tu u góry mamy
organizmy żywe.
Coś mi ten jego plus bardziej zakrawał na nagrobkowy krzyż.
Zauważ, że nie jest to oś obdarzona wektorem. Stanowi raczej geometryczną oś
transformacji.
To znaczy& próbowałem nadążyć za jego mętnymi wywodami. U góry życie,
pośrodku ośrodek neutralny& Co będzie poniżej tej osi?
Wy dokonaliście prostego założenia dualizmu materii. W jednym miejscu występuje
życie, w innym go brak. Naiwne. Tam gdzie nie występuje życie, atomy pewnych
pierwiastków łączą się z innymi, zawiązują makrocząsteczki, tworzą białka, tłuszcze i
wielocukry, enzymy i nukleoproteiny& Potem pierwsze komórki, wirusy i geny. A więc musi
istnieć jakiś czynnik motywujący istnienie biogenetycznych właściwości tej materii. Gdyby
wystąpił jego brak, mielibyśmy do czynienia z trzecim stanem materii.
Poniżej brudnej krechy obrazującej oś materii w jego poronionej teorii namazał wielki
minus.
Dopiero tutaj zaczyna się stan materii prawdziwie martwej powiedział.
Coś w tym można uprościć zauważyłem. Zamiast tych plusów, minusów i osi
transformacji wystarczy postawić&
Mówiąc to nakreśliłem na stole jedno wielkie zero.
Cha cha cha! parsknąłem śmiechem.
Aż go uniosło. Chwilę trząsł się, tuż przed nosem wymachując mi zaciśniętą pięścią.
Zmiałem się dalej. Usiadł z powrotem i tylko łokciem wściekle zgarnął na podłogę barwne
zeszyty komiksów.
Jesteś zbyt głupi, żeby zrozumieć wysapał mi w samo ucho. Jak wszyscy& U
was się nikt nie zastanawiał, dlaczego na Ziemi tylko węgiel jest zdolny utworzyć około
miliona różnych związków., O tak! Potrafiliście dyskutować& Nie wyciągając
napraszających się wniosków.
Genialna idea musiała czekać na swego geniusza mrugnąłem doń okiem.
A przecież jest to wyznacznik poziomu biogenetycznej wydolności materii w ogóle.
W całym Wszechświecie. Jak w spektralnym rozszczepieniu światła linie widmowe atomów
wysyłających światło zajmują charakterystyczne miejsca, tak samo biogenetyczna aktywność
danych pierwiastków tworzy własną gradację w skali czasu Wszechświata. Gdyż materia
ulega ewolucji. Przed bilionem lat zdolnością organizacji makrocząsteczek rozporządzał
zupełnie inny pierwiastek. Minie następny miliard lat i miejsce węgla zajmie inny: krzem,
wolfram lub rtęć. Na tym polega biogenetyczna ewolucja materii.
Siedziałem kołysząc się nad stolikiem. Wkoło nieważki spokój. Tylko wiatr pojękuje
za ścianami, a kapitan mamrocze wciąż swoje. Można przywyknąć.
W podświadomości kołacze się motyw jakiejś starej piosenki: & he ej, ho!
Trzeba się skupić i przypomnieć. Wtedy można będzie roześmiać się nad uczoną
dysputą kapitana i odezwać się doń po imieniu. Można go będzie nazwać tym prawdziwym
imieniem, które tak pilnie skrywa.
Całość biomasy stanowi zaledwie 0,001% masy naszej planety, ale to bardzo
dynamiczny układ&
Tylko podziwiać, jak mu to sprawnie idzie. Jak na uniwersyteckim wykładzie. Nawet
głos nie zadrży i język się nie zapłacze.
Czego taki facet szuka na tej łajbie?
& A wy myślicie, że to takie proste: wibrują atomy, ocierają się zewnętrznymi
powłokami elektronowymi, łączą z innymi, składają większe cegiełki, żeby zbudować tę
pierwszą komórkę; potem szarpią się w mięśniach i ścięgnach, przewodzą elektrostatyczne
napięcia nerwowych włókien, perforują DNA i RNA, co trzeba, spalają, rozładowują energię
nagromadzoną w makrocząsteczkach i tak aż do produktów końcowych przemiany materii.
Minie trochę czasu i można zaczynać od początku. Pobożne życzenia. Na zamówienie
stworzyliście sobie perpetuum mobile. Aatwo tego dokonać mając do dyspozycji zródło
energii w niebie&
Pewnie u Pana Boga zakpiłem.
Właśnie. Waszym Bogiem jest Słońce. Ono jest pierwszym i podstawowym zródłem
energii, która w złożonych cyklach pośredniego metabolizmu zostaje w formie przyswajalnej
dla organizmu kumulowana w makroergicznych wiązaniach kwasu
adenozynotrójfosforowego. Słońce jest ośrodkiem dyspozycyjnym ziemskiej biosfery, lecz
poza tym stanowi część składową większej całości. Jest równocześnie dysponentem i
ogniskiem podporządkowanym ogólnym prawom Wszechświata.
Prawo jest prawem stwierdziłem filozoficznie.
Myślisz, że prawa fizyki odkrywane w ziemskich laboratoriach, będąc
reprezentatywnymi dla obecnego stanu Wszechświata, są również niezmienne w czasie?
Ewolucji ulega tak samo materia kosmosu, jak rządzące nią prawa fizyki. Właściwości
atomów są określone przez pewne stałe fizyczne i, dla przykładu, częstość linii widmowych
każdego pierwiastka łatwo obliczyć znając następujące wielkości: masy i ładunki elektronu
oraz protonu, prędkość światła i stałą Plancka. Jednak te stałe wielkości też się zmieniają,
ewoluują, gdyż są pochodną nam niewiadomego metabolizmu całego Wszechświata. Wy,
obserwując gwiazdy, nie zaryzykowaliście nawet twierdzenia, że efekt Dopplera, dla
przykładu, polegający na przesunięciu ku podczerwieni linii widmowych światła, wcale nie
oznacza zawrotnej ucieczki rozbiegających się galaktyk, lecz jest wynikiem zmiany jednej ze
znanych nam wielkości stałych prędkości światła.
Po co mi mówisz o tym wszystkim? zapytałem. Nudne. Lepiej się zastanówmy,
czemu utopił się Silver.
Kto?
A& chciałem powiedzieć: Fletcher.
Zapomnij o nim. Albo mnie wysłuchaj do końca. To wszystko się wiąże. Sam [ Pobierz całość w formacie PDF ]