go oblicze też wyrażało smutek. Objął brata długim ra-
mieniem, a ten zrobił to samo. Stanęli naprzeciwko sie-
bie i westchnęli.
- Smutno nam, a jednak Nieprawda - stwierdził
Guerra.
- To prawda - powiedział Paxxi. - Nasz świat jest
wolny i musimy za to podziękować mądremu Jedi-Go-
nowi i dzielnemu Obi-Wanowi.
- Jest tylko jeden problem - zauważył Obi-Wan. -
Teraz, kiedy na Phindarze znów jest wszystkiego pod do-
statkiem, czarny rynek zniknął. Co zrobicie? Doskonała
uwaga - rzekł Guerra. - Ja też się nad
tym zastanawiałem. Zwłaszcza, że mój brat zniszczył
antyrejestrator.
- Ocalił tym samym życie Kaadi - zauważył Qui-
-Gon.
- To prawda - rzekł Guerra. - Aczkolwiek jego
sprzedaż przyniosłaby nam wielki majątek.
- Przyniosłaby wam nieszczęście - powiedział Obi
-Wan. - To urządzenie było złe. Wam udało się użyć an-
ty rejestratora w dobrym celu, większość jednak
postąpiłaby inaczej.
- Jak zwykle, mówisz bardzo mądrze, Obi-Wanie -
przyznał Guerra z westchnieniem. - Mimo to straciliśmy
fortunę.
104
03.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłość
-W dodatku nadal nie wiemy, co robić - martwił się
Paxxi. - Od tak dawna byliśmy buntownikami, a zło-
dziejami jeszcze dłużej. Na naszym ukochanym
świecie nie ma już dla nas miejsca.
Qui-Gon sprawiał wrażenie rozbawionego. - Tego bym
nie powiedział. Co sądzicie o zbliżających się wyborach?
Phindar potrzebuje nowego gubernatora. Obaj w tej chwili
jesteście bohaterami. Może któryś z was kandydowałby na
to stanowisko?
Guerra wybuchnął śmiechem. - Ja gubernatorem? Ha,
ha, śmieję się z żartu Jedi-Gona! Byłbym okropnym
politykiem. Zaczekaj, skłamałem! Byłbym wspaniały!
- - Z nas dwóch ty byłbyś lepszym gubernatorem -
stwierdził Paxxi. - Zaczekaj, ja też skłamałem! Ja
byłbym lepszy! Będę kandydował Sami już musicie
zadecydować powiedział Qui--Gon.
- Czas się rozstać. Obi-Wan i ja musimy lecieć na
Galę.
- Zabiorę was tam! - zawołał Paxxi. - To będzie dla
mnie przyjemność!
- Dziękujemy, ale mamy już transport - odparł Qui-
-Gon. - Tym razem chciałbym dotrzeć do celu.
Guerra uścisnął dłonie Obi-Wanowi. - Jesteś moim
najserdeczniejszym przyjacielem, Obi-Wanie. Gdybyś kiedyś
potrzebował pomocy gubernatora Phindaru, wystarczy
poprosić.
- Tak, poprosić mnie! - wtrącił się wesoło Paxxi.
- Nieprawda - zaprzeczył Guerra. - Mnie.
- %7łegnajcie - powiedział Qui-Gon. - Z pewnością
się jeszcze spotkamy.
Bracia na pożegnanie objęli długimi ramionami obu Jedi
jednocześnie i trzykrotnie ich uściskali. Kiedy Qui--Gon i
105
03.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłość
Obi-Wan odeszli, bracia Derida wciąż się sprzeczali, kto
będzie kandydował do urzędu gubernatora.
W drodze do portu kosmicznego Qui-Gon nadal się
uśmiechał. - Obawiam się, że nasza następna misja będzie
dużo trudniejsza. Niemniej jednak stabilna sytuacja na Gali
ma dla tego układu gwiezdnego niesłychanie wielkie
znaczenie. Jesteśmy tam potrzebni bardziej niż
kiedykolwiek.
- Nie śpieszy mi się spotkać znowu księcia Beju - przy-
znał Obi-Wan. - Mam nadzieję, że nie wygra wyborów.
Mamy być wyłącznie obserwatorami - przypo-
mniał mu mistrz. - Tak, to prawda - skonstatował Obi-
Wan. Pomimo to najwyrazniej zawsze wpadamy w sam
środek wydarzeń.
Weszli do kosmoportu, gdzie czekał na nich statek.
- Z jednego jestem zadowolony, Podawanie - rzekł
Qui-Gon. - Nie straciłeś pamięci.
- Pomógł mi twój rzeczny kamień. - Obi-Wan przy
łożył dłoń do wewnętrznej kieszeni bluzy. - Nie zdawa-
łem sobie sprawy, że jest czuły na Moc. Powinienem się
domyśleć, że dałeś mi coś bardzo cennego.
- Czuły na Moc? - Qui-Gon zmarszczył brwi. - Skąd
ci to przyszło do głowy? Sądziłem, że to tylko ładny kamyk.
Obi-Wan posłał mu zaskoczone spojrzenie. Qui--Gon
z nieodgadnioną miną kroczył w stronę statku. Chłopiec nie
miał pojęcia, czy mistrz stroi sobie z niego żarty, czy mówi
serio.
Kiedy weszli na rampę, na twarzy Obi-Wana
zagościł uśmiech. Przed nimi kolejna misja. Może jej trudy
przybliżą go do zrozumienia Qui-Gona. Jakoś jednak nie
mógł w to jednak uwierzyć. Poznanie mistrza zajmie
mu pewnie całe życie.
106
03.Uczeń Jedi-Jude Watson-Ukryta przeszłość
Obi-Wan Kenobi i Qui-Gon Jinn zostali
Porwani na planecie Phindar.
Zostali uwięzieni w świecie, który oszalał.
Rządzący Syndykat kontroluje podwładnych,
Pozbawiając ich wspomnień.
Niewielka grupa rebeliantów to ostatnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]