poświęcała mu wystarczająco dużo uwagi, aby wzbudzić w nim niechęć
do życia rodzinnego. Poza tym zabierała mu mnóstwo czasu, nie dając
szansy na szukanie żony.
A ludzie dziwili się, że nadal jest kawalerem... Nie był pewien, czy
potrafiłby sobie dać radę z matką i żoną, z których każda pragnęłaby
zawładnąć jego czasem.
Kiedy jednak zobaczył, jak Filip kołysze w ramionach syna, zatęsknił
za rodziną. Nie musiał się w tym celu żenić, chociaż historia rodziny
królewskiej pokazywała, że dzieci z nieprawego łoża mogły sprawiać
kłopoty. Podeszła Melissa.
- Ty pewnie jesteś Charles - powiedziała z mocnym i śpiewnym
amerykańskim akcentem, typowym dla mieszkańców Nowego Orleanu.
W jej wymowie pobrzmiewało coś oryginalnego, co zupełnie nie
pasowało do wizerunku księżniczki.
- Witamy w domu, Wasza Wysokość!
Melissa wzięła go za rękę i serdecznie uścisnęła. Jej pewność siebie i
obycie były typowe dla osób przyzwyczajonych do przywilejów i
pieniędzy.
- Chciałabym podziękować ci za przygotowanie naszego spotkania.
Wykonywał tylko swoją pracę, ale uśmiechnął się grzecznie.
- Nie ma za co.
- Rzadko się zdarza, że ktoś nas informuje, że mamy wielką rodzinę, o
której nic nie wiedzieliśmy. Taka sytuacja jest trudna do ogarnięcia, a
wam się udało ją rozegrać z taktem i wyczuciem. To podobno twoja
zasługa.
- Nie przesadzajmy.
- Jesteś zbyt skromny - zauważyła z uśmiechem. - To cenna zaleta.
Melissa rozejrzała się po bibliotece, jakby kogoś szukała.
- Czy twoja żona też tu jest?
- Nie jestem żonaty.
- Inna osoba bliska sercu?
W pierwszej chwili Charles pomyślał o Victorii. Zdziwiło go to, gdyż
nie uważał, by była ważniejsza od innych kobiet, z którymi się do tej pory
spotykał.
- Nie ma takiej.
- W Nowym Orleanie mężczyznę z taką urodą od razu usidliłaby jakaś
śliczna debiutantka. - Zaśmiała się, a jej południowy akcent stał się
wyrazniejszy.
- To samo mógłbym powiedzieć o tobie. Jak to możliwe, aby tak
piękna kobieta nadal była wolna?
- Och, proszę! Chyba wolałbyś nie wiedzieć - odparła z błyskiem w
oku.
Chociaż rodzina przyjęła Melissę nieufnie, Charlesowi od razu się
spodobała. Była odważna i miała duże poczucie humoru. Cenił kobiety,
szczególnie ze swego środowiska, które nie traktowały siebie zbyt
poważnie.
Podeszła do nich Sophie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałabym pokazać Melissie jej
apartament, żeby się mogła odświeżyć.
- Zwietnie! To był rzeczywiście zwariowany tydzień - westchnęła
Melissa. - Miło było cię poznać - zwróciła się do Charlesa. - Mam
nadzieję, że zobaczymy się jeszcze.
- Ja również - odparł Charles.
Był przekonany, że pełna humoru Melissa urozmaici życie rodziny
królewskiej.
Kiedy Sophie odprowadziła gościa, podszedł Ethan.
- Co o niej myślisz?
- Podoba mi się.
- Jest wygadana.
- To duża zaleta. Może wprowadzi do pałacu ożywczy powiew.
Ethan pokiwał głową. Zdawał się zaniepokojony pojawieniem się
nowej siostry. Zdziwiło to Charlesa, gdyż oboje byli dziećmi z nieprawego
łoża i to właśnie Ethan powinien najlepiej rozumieć jej położenie.
Wszyscy wiedzieli, że Melissa jest bogata, więc nie zależało jej na
pieniądzach rodziny królewskiej. Jej adwokat zapewnił też króla, że
Melissa nie zamierza ubiegać się o tron. Zanim jednak Charles rozwiał
wątpliwości kuzyna, Ethan zmienił temat.
- Udało ci się przekonać Victorię, żeby została?
Charles pokręcił głową.
- Na razie nie, ale myślę, że zmieni zdanie po urodzinach ojca.
- Będzie na przyjęciu? - spytał z zainteresowaniem Ethan.
Charles domyślił się, że Ethan podejrzewa go o romans z Victorią,
choć nie zapytał wprost, czy z nią sypia.
- Moja matka ją polubiła - wyjaśnił. - Kiedy zaprosiła ją na przyjęcie,
uznałem to za dobrą okazję, żeby ją przedstawić rodzinie. Może wtedy
zmieni zdanie i przyjmie naszą ofertę.
Nie była to całkiem prawda, ale Ethan dał się przekonać.
- Dobry pomysł. Powiem rodzinie, żeby się nią zajęli.
Innymi słowy, osaczą ją i skłonią do zmiany zdania. Nie było to może
szlachetne postępowanie, ale na pewno nie zrobią jej krzywdy.
- Musimy się postarać, żeby Melissa też czuła się u nas dobrze -
powiedział Ethan.
- Poproszę matkę, żeby do niej zadzwoniła - obiecał Charles.
Przypomniał sobie, jak Victoria nazwała jego matkę matką-gadką i
uśmiechnął się. Spotykał się z wieloma kobietami, ale Victoria była inna.
Być może fascynacja jej osobą polegała na tym, że teraz to on musiał się
stać łowcą. Nowa rola nawet mu się spodobała.
Przez całe życie wszystko przychodziło mu zbyt łatwo. Nie krył, że w
dzieciństwie go rozpuszczano. Zawsze dostawał to, czego chciał. Nawet
jeśli ojciec się przeciwstawiał, matka za jego plecami spełniała prośby
syna.
Po raz pierwszy ktoś mu powiedział nie". Victorię traktował jak
kogoś równego sobie, a nie jak maskotkę. Nie miał nadziei, że ten związek
przetrwa, ale nic nie stało na przeszkodzie, by się cieszyć chwilą obecną.
ROZDZIAA DWUNASTY
O trzeciej po południu Victoria przypomniała sobie o wiadomości,
którą miała odsłuchać. Kiedy usłyszała posępny głos, przeszył ją zimny
dreszcz. Ojciec został przyjęty do szpitala z powodu bólu w klatce
piersiowej i przechodził badania.
Dzwonił lekarz, co oznaczało, że ojciec musiał być w złym stanie.
Kiedy zadzwoniła do szpitala, odmówiono jej wszelkich informacji,
potwierdzając tylko, że jego stan jest stabilny. Przypomniała sobie, jak
prowadzący ojca kardiolog ostrzegał, że kolejny atak może być śmiertelny.
Trzęsąc się ze zdenerwowania, z bijącym sercem, narzuciła na
ramiona marynarkę i chwyciła torebkę. Jechała do szpitala, nie zwracając
uwagi na ograniczenia szybkości. Ci przeklęci turyści, pomyślała, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]