- Doskonale sprawdza się pani w tej pracy. Dziewczynki potrzebują opieki kogoś takiego jak pani.
Jest pani opanowana, zaradna i nie pozwala, żeby pani życie osobiste miało wpływ na pracę.
Gdyby tylko wiedział, pomyślała Freya z poczuciem winy, wracając do szkoły. Odkąd spotkała tego
mężczyznę i jego córkę, jest wrakiem emocjonalnym i nie zrobiła nic, by to zmienić. Za każdym
razem, kiedy nadarzała się okazja, by porozmawiać z Richardem, słowa więzły jej w gardle i górę
brała troska, by nie zranić uczuć jego i Amelii.
Następnego dnia po południu w ambulatorium zjawiła się Alice z bólem gardła i gorączką.
- Kładz się do łóżka. Muszę cię pilnować.
- Ciociu, nie mów mamie, że jestem chora - błagała Alice. - Zaraz tu przyjedzie zdenerwowana, a ja
nie chcę.
- Zgoda, pod warunkiem, że będziesz grzecznie brała lekarstwa i szybko wyzdrowiejesz.
Usłyszawszy jakiś dzwięk, odwróciła się do drzwi. Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia na widok
Amelii z ojcem.
- Czy siostra Farnham jest naprawdę twoją ciocią? -Amelia spytała Alice.
- Niezupełnie. Jej mama jest moją najlepszą przyjaciółką
- wyjaśniła Freya. - Znam Alice od dziecka.
- Czy dlatego pani tu pracuje? %7łeby się nią opiekować?
- dopytywała się mała.
- Amelio! - skarcił ją ojciec. - To nie twoja sprawa. Mała nachmurzyła się i zaczęła dłubać nogą w
dywanie
jak podczas pierwszego pamiętnego spotkania. Freya miała ochotę chwycić ją w ramiona i przytulić
mocno, by zamiast grymasu na jej twarzyczce znów zagościł uśmiech.
- Przyjechałam tu z paru powodów - zwróciła się łagodnie do dziecka. - Po pierwsze dlatego, że
mama Alice powiedziała mi, że szkoła szuka nowej pielęgniarki. Po drugie,
ostatnio nie czułam się zbyt dobrze. Potrzebuję świeżego wiejskiego powietrza, żeby odzyskać
rumieńce. A jeśli chodzi o Alice, będę o nią dbała tak samo jak o was wszystkie. Czy taka
odpowiedz ci wystarcza, Amelio?
Dziewczynka przytaknęła, a nad jej pochyloną główką Freya napotkała wzrok Richarda.
- Przepraszam - rzekł bezgłośnie.
Uśmiechnęła się. Tych dwoje nigdy nie będzie musiało za nic przepraszać, niezależnie od tego, jak
ułożą się stosunki pomiędzy nią i Amelią.
- Czy mogłabyś wyjąć z szafy czystą koszulę nocną dla Alice i pomóc jej położyć się do łóżka? Ja w
tym czasie dowiem się, jaką sprawę ma do mnie twój tatuś. - Ku jej zdziwieniu dziewczynka
posłuchała ją bez słowa.
- W mieście pojawiły się przypadki zapalenia opon mózgowych - oznajmił Richard, gdy tylko obie
dziewczynki oddaliły się na bezpieczną odległość. - Załatwię antybiotyki i w przeciągu kilku
następnych dni trzeba będzie zaszczepić uczennice, oczywiście po uzyskaniu zgody rodziców. Będę
potrzebował pani pomocy. -
- Nie ma sprawy - odparła. - Ile przypadków zanotowano do tej pory?
- Na razie dwa... na uniwersytecie, ale ostrożności nigdy za wiele. Oboje wiemy, że ta choroba
zabija, i to szybko. - Amelio, idziemy! - zawołał do małej, wziąwszy głęboki oddech. - Wystarczy na
dzisiaj. Chodzmy zobaczyć, co ugotowała nam Annie. Co ją dziś napadło? - zwrócił się cicho do
Frei.
- Ma pan na myśli wypytywanie o Alice?
- Tak. Sądzi pani, że jest zazdrosna?
- Może trochę. Jak często przebywa w towarzystwie kobiet, odkąd straciła mamę?
- Cóż, jest Anita, Beverley, żona Charlesa, tego od orzeszków... Jest Annie, nasza gosposia,
nauczycielki w szkole, no i pani. Wszystkie są dla niej bardzo miłe, a jednak ona nie odwzajemnia
tych uczuć. Z jakichś względów tylko do pani nie odnosi się z niechęcią.
- Pewnie dlatego, że wie, że ja też straciłam mamę, kiedy byłam w jej wieku - odparła Freya. - Poza
tym nie należę do kręgu przyjaciół, którzy mają na pana wpływ.
A może dlatego, że przez dziewięć miesięcy nosiłam ją pod sercem, miała ochotę dodać.
- Może ma pani rację - zgodził się. - Cokolwiek to jest, cieszę się, jeśli ona mniej rozpacza. A tak na
marginesie, Freyu, nikt nie ma na mnie wpływu wbrew mojej woli.
Po wyjściu Richarda i Amelii Freya upewniła się, że Alice cierpi z powodu zwykłego przeziębienia i
nie wykazuje absolutnie żadnych objawów zapalenia opon mózgowych, po czym wróciła myślami
do rozmowy z Richardem, zaskakującej, niepokojącej, zakończonej nutą... ostrzeżenia?
Wracając z Amelią do domu, Richard zastanawiał się, czemu właściwie powiedział tak wiele Frei [ Pobierz całość w formacie PDF ]