wyczuwając odmiennych inspiracji, i protestuje, gdy mu mówię, że tu
słyszę człowieka, a tam Boga. Im bardziej Jakub stara się rozumować,
tym bardziej przekonuje mnie co do jednego: że nie jest wrażliwy na jedy-
nie boski akcent najdrobniejszego nawet słowa Chrystusa.
Wertuję Ewangelię, daremnie szukając przykazania, grozby, zakazu. To
wszystko to tylko święty Paweł. I właśnie fakt, że nie znajduje tego w
słowach Chrystusa oto co dręczy Jakuba. Dusze jemu podobne
uważają się za zagubione, gdy tylko nie czują przy sobie opiekunów,
barier, poręczy. Co więcej, ledwo tolerują u kogoś innego wolność, z
której rezygnują i chcą uzyskać za tę podległość to wszystko, co jest dla
nich przeznaczone w imię miłości.
Ależ, ojcze powiedział ja także pragnę szczęśliwości ludzkich
dusz.
Nie, mój chłopcze; ty pragniesz ich uległości.
Bo właśnie w poddaniu tkwi szczęście.
Zostawiłem mu ostatnie słowo, gdyż nie lubię sprzeczać się o drobiazgi;
wiem jednak dobrze, jak łatwo utracić można szczęście dążąc doń takim
postępowaniem, które przeciwnie powinno wypływać tylko ze
szczęścia; i jeśli prawdą jest, że dusza kochająca raduje się swym
dobrowolnym poddaniem, to przecież nic bardziej nie niweczy szczęścia
jak taka uległość bez miłości.
Zresztą Jakub rozumuje poprawnie i gdybym nie bolał, że w tak młodym
umyśle znajduję tyle doktrynalnej sztywności, podziwiałbym bez
wątpienia celność jego argumentów i konsekwencję jego logiki. Wydaje
mi się często, że jestem od niego młodszy; że jestem młodszy dziś, niż
byłem wczoraj i powtarzam sobie słowa Chrystusa: Jeśli nie staniecie
się podobni dzieciom, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego".
Czy jest zdradą Chrystusa, pomniejszaniem i profanowaniem Ewangelii,
jeśli upatruje się w niej przede wszystkim metodę osiągnięcia życia
szczęśliwego"? Stan radości, któremu stoją na przeszkodzie nasze
zwątpienia i zatwardziałość naszych serc, jest dla chrześcijanina stanem
obowiązkowym. Każda istota jest mniej lub bardziej zdolna do radości.
Każda istota powinna dążyć do radości. Jeden uśmiech Gertrudy poucza
mnie o tym bardziej niż ją moje nauki.
I te słowa Chrystusa objawiły mi się w pełnej jasności: Gdybyście byli
niewidomi, nie mielibyście grzechu". Grzechem jest to, co
przygnębia duszę, co przeciwstawia się jej radości. Doskonałe szczęście
Gertrudy, które promienieje z całej jej istoty, pochodzi właśnie stąd, że
nie zna ona grzechu. Jest w niej tylko jasność, miłość.
Dałem do czytania jej wrażliwym dłoniom cztery Ewangelie, psalmy,
księgę Apokalipsy i trzy listy świętego Jana, gdzie mogła między innymi
przeczytać te słowa: Bóg jest światłem i nie ma w nim ciemności", tak
jak w jego Ewangelii mogła wysłuchać Zbawcę mówiącego: Jestem
światłością świata, ten, kto jest ze mną, nie pogrąży się w ciemnościach".
Wzbraniam się dać jej do czytania listy świętego Pawła, bo przecież jeśli
będąc niewidomą nie zna grzechu po cóż niepokoić jej umysł
pozwalając na przeczytanie tych chociażby słów: Grzech ożył przez
związek z przykazaniem" (Do Rzymian, VII, 13) i całą tę dalszą
dialektykę, choć tak jest godna podziwu?
8 maja
Doktor Martins przyjechał wczoraj z La Chaux--de-Fonds. Długo badał
oczy Gertrudy oftalmo-skopem. Powiedział, że rozmawiał o Gertrudzie z
doktorem Roux, specjalistą z Lozanny, z którym ma podzielić się
wynikami swych obserwacji. Obydwaj są zdania że Gertruda może być
operowana. Uzgodniliśmy jednak, że nie powiemy jej nic, dopóki sprawa
nie będzie pewna. Martins ma przyjechać jeszcze, by poinformować mnie
o wynikach konsultacji .Po cóż budzić w Gertrudzie nadzieję, która
mogła
by szybko zgasnąć? Zresztą czyż nie jest szczęśliwa, gdy jest tak jak
teraz?...
10 maja
Na Wielkanoc Jakub i Gertruda zobaczyli się w mojej obecności
przynajmniej Jakub ujrzał znów Gertrudę i rozmawiał z nią, ale tylko o
sprawach nic nie znaczących. Był mniej wzruszony, niż się obawiałem, i
przekonuję się ponownie, że gdyby jego miłość była prawdziwie żarliwa,
nie dałaby się tak łatwo zniszczyć, nawet mimo oświadczenia Gertrudy,
tuż przed jego wyjazdem w ubiegłym roku, że to uczucie pozostać musi
bez żadnej nadziei na wzajemność. Skonstatowałem, że mówi teraz do
niej pani", i tak jest na pewno lepiej, chociaż nie prosiłem go o to;
zadowolony jestem, że zrozumiał to sam. Jest w nim bezsprzecznie wiele
dobrego.
Niemniej jednak podejrzewam, że to poddanie się losowi nie nastąpiło
bez wewnętrznej walki i oporu. Szkoda tylko, że ów przymus, któremu
poddał się, wydaje mu się teraz dobry sam w sobie; życzyłby sobie nawet,
by inni poddawali się podobnym ograniczeniom; wyczułem to podczas
dyskusji, jaką odbyłem z nim i którą opisałem powyżej. Czy to nie
Rochefoucauld mawiał, że rozum daje się często oszukiwać sercu? Rzecz
jasna, nie ośmieliłem się wytknąć tego od razu Jakubowi, znając jego
charakter i uważając go za jednego z tych, co to wszelką dyskusję traktują
tylko jako okazję, by jeszcze bardziej upierać się przy swoim; ale
znalazłszy wieczorem i to właśnie u świę
tego Pawła stosowną odpowiedz (gdyż mogę go pobić jedynie jego
własną bronią), zostawiłem w jego pokoju bilecik, na którym mógł
przeczytać: Niech ten, kto nie je, nie osądza tego, który spożywa, gdyż
Bóg wysłuchał tego ostatniego" (Do Rzymian, XIV, 2). Równie dobrze
przepisać mógłbym ciąg dalszy: Wiem i jestem przekonany w Panu
Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]