niego rękę, modląc się, by nie zauważył, że się trzęsie.
- Do widzenia, Nathan - powiedziała. Ujął jej dłoń i na chwilę mocno
ścisnął.
- Do widzenia, Libby. Dbaj o siebie - odparł.
- Postaram się. - Wyrwała rękę z jego uścisku, zrywając ostatnią niejaka
ich łączyła. - Jedz ostrożnie.
Szybko wzięła koty na ręce i żwawym krokiem ruszyła w stronę własnego
domu. Wkrótce potem usłyszała warkot silnika i podniosła głowę, leżąc na
łóżku, na które padła bezwładnie. Odgłos jadącego samochodu stopniowo się
oddalał, aż wreszcie ucichł.
RS
92
ROZDZIAA DZIESITY
W poniedziałek rano asystent Nathana wszedł do jego gabinetu i ze
zdumienia uniósł brwi.
- Myślałem, że jedziesz na urlop - powiedział. - Wspaniale się opaliłeś, ale
wyglądasz na tak zmęczonego, jakbyś cały miesiąc nie schodził z dyżuru.
- Jakieś problemy z pacjentami? - spytał Nathan, myśląc, że czuje się
gorzej niż po miesięcznym dyżurze.
- Z pacjentami nie - odparł Richard, sięgając po filiżankę kawy, którą
przysunął mu szef - ale obcięli ci wtorkową listę. Co za bezczelne typy
siedzą w tej dyrekcji.
Nathan zmarszczył czoło.
- Jeszcze dzisiaj z nimi porozmawiam - rzekł. - Będą musieli cofnąć
decyzję.
Richard z powątpiewaniem wzruszył ramionami.
- Czasy są ciężkie - mruknął, patrząc na Nathana. - Nowy dyrektor
administracyjny przepracował trzydzieści lat w wielkim biznesie. Jeśli
wierzyć prasie, nie był w szpitalu nawet jako pacjent. Zmniejszył też normę
transplantacji. W zeszłym tygodniu musieliśmy odesłać do Londynu nerkę
od dawcy, bo nie mieliśmy jak operować. Owszem, były wolne łóżka, ale
administracja nie chciała nam przydzielić pielęgniarek.
Nathan poczuł przelotne ukłucie tęsknoty za spokojem Kornwalii, lecz
czym prędzej je stłumił.
- Absurd - powiedział znużonym tonem. - Przecież to szpital, a nie
przedsiębiorstwo, które ma przynosić dochody. Co na to prasa i telewizja?
Richard pokręci! głową.
- Każdy troszczy się o swoją posadę.
- Może powinniśmy troszczyć się raczej o pacjentów -odparł Nathan,
dopijając kawę. - Przejdzmy się po klinice.
Nim nadeszło piątkowe popołudnie, miał zdecydowanie dosyć. Dyrekcja
nie tylko uparła się na stałe ograniczyć mu liczbę operacji, lecz chciano go
także pozbawić kolejnych czterech łóżek na oddziale intensywnej terapii.
Znaczyło to, że mniej będzie mógł przeprowadzać poważnych zabiegów, a
ciężkie przypadki trzeba będzie częściej niż dotychczas odsyłać do innych
szpitali. W ciągu czterech nocnych dyżurów, które odbył w swoim
pierwszym tygodniu po urlopie, zdarzyło się to aż cztery razy. A tu jeszcze
zapowiadano dalsze ograniczenia.
RS
93
Zirytowany kolejną bezowocną awanturą, podczas której on i pozostali
chirurdzy starli się z dyrekcją, wpadł do gabinetu, sięgnął po telefon i
zadzwonił do wieczornej gazety, zamierzając przekazać informacje o tym,
jak nieprzemyślana reorganizacja zagraża życiu pacjentów. Potem sprawy
potoczyły się szybko. Dziennikarz, który wieczorem odwiedził go w domu,
był zaskoczony i przejęty tym, co usłyszał. Prasa dotąd nie pisała o cięciach
budżetowych w szpitalu St. Stephens, od lat wymienianym przez ministrów
kolejnych rządów jako przykład skuteczności reform.
- Damy ten artykuł do poniedziałkowej popołudniówki - oświadczył
reporter. - W poniedziałek rano przyślę fotografa. Proszę się liczyć z tym, że
znajdzie się pan w centrum zainteresowania.
Nathan nie przewidział jednak, jak wielkie będzie to zainteresowanie.
Artykuł pod tytułem Wybitny chirurg demaskuje cięcia" okazał się kijem w
mrowisko. Trafił do wszystkich ważniejszych gazet i stacji telewizyjnych. W
sumie dobrze się złożyło, że Nathanowi odebrano wtorkowe operacje, bo i
tak przez większość dnia udzielał wywiadów dziennikarzom, którzy zaczaili
się na niego w szpitalnym holu.
We wtorek wieczorem zadzwoniła Paula. Złapała go w gabinecie, kiedy
kończył ostatnią wypowiedz do kamery.
- Tyś chyba oszalał - powiedziała. - Przecież cię wyleją. Wygodnie
rozsiadł się w fotelu i zmrużył oczy, słuchając jej głosu, w którym wyczuwał
z trudem powściąganą furię.
- A nie chciałabyś, żeby wylali? - zapytał spokojnie. - Dotąd zawsze byłaś
za tym, żebym stąd odszedł i razem z tobą leczył w prywatnej klinice. [ Pobierz całość w formacie PDF ]