[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chodzi o Wrighta - wydusił w końcu. - Grozi, że mi ciebie odbierze.
Ku jego zaskoczeniu Ellie roześmiała się głośno.
- Timothy? Oczywiście, że mnie pragnie. Nikt nie oprze się kobiecie w dziewiątym
miesiącu ciąży - zadrwiła.
Pochylił się nad nią i pocałował czule jej usta.
- Przysyła mi anonimowe listy.
- Skoro są anonimowe, to skąd...
- Po prostu wiem - odparł ponuro. - I powinienem był go zabić, gdy miałem okazję.
Dopóki nie zostanie złapany, nie wolno ci wychodzić z domu bez asysty Pedra. Rozu-
miesz?
Pokręciła głową, po czym zmierzwiła jego włosy.
- Czemu po prostu się do tego nie przyznasz?
- Do czego?
R
L
T
Spojrzała mu prosto w oczy.
- %7łe mnie kochasz.
Pot zrosił mu czoło.
- Co takiego?
Ellie usiadła na łóżku.
- Kochasz mnie, Diego. Tak jak ja kocham ciebie. Oddałam ci serce już dawno te-
mu. Chyba wtedy, gdy wezwałeś mnie do swojego gabinetu, żebym sporządziła notatkę
w sprawie Trock.
W jednej chwili stracił dobry nastrój. Miłość była dobra dla kobiet, ale mężczyzn
ogłupiała. Zakochany mężczyzna był słaby i bezsilny, a Diego nie mógł sobie na to po-
zwolić. Walczył o zbyt dużą stawkę.
- Kochasz mnie - szepnęła Ellie. - Proszę. Muszę to usłyszeć. Przez tyle miesięcy
czekałam i modliłam się o te słowa. Sądziłam, że jeśli będę okazywać ci miłość, stworzę
ciepły dom, zrozumiesz...
- Ellie, nie mogę się teraz tym zajmować. - Stanął do niej plecami. - Muszę wziąć
prysznic.
- Diego?
Spojrzał na jej bladą twarz.
- Nie kocham cię - wypalił wreszcie. - A jeśli ty kochasz mnie, to bardzo mi z tego
powodu przykro. Nigdy nie chciałem twojej miłości. Mamy związek partnerski, querida.
Jesteśmy przyjaciółmi i kochankami. Tworzymy wspaniałą rodzinę i tyle. Na litość bo-
ską, to powinno ci wystarczyć!
- Nie wierzę ci - odparła beznamiętnym głosem. - Twoje pocałunki. To, jak bardzo
zależy ci, by mnie chronić...
Zanim dokończyła, ruszył do drzwi.
- Muszę wyszykować się do pracy.
Spędził pod prysznicem nie dłużej niż kilka minut, po czym ubrał się w pośpiechu.
Gdy wszedł do salonu, Ellie siedziała na sofie w jego szlafroku, skąpana w różowym
świetle poranka. Obejmowała się rękami, a wzrok wbiła w podłogę. Na ten widok Diego
poczuł ukłucie w sercu.
R
L
T
- Ellie... - Zrobił wdech. - Porozmawiamy pózniej.
- Jasne - odparła - pózniej.
Nie spojrzała na niego, gdy wychodził. Mimo to uznał, że kryzys małżeński może
zaczekać. W tej chwili miał ważniejsze sprawy na głowie. Pojechał więc do swojego
nowoczesnego biura na Avida Rio Branco, gdzie spotkał się z Andrew MacCandlessem,
szefem ochrony firmy, i przejrzał raporty dotyczące Wrighta. Podobno dostał się wyna-
jętym samolotem do Sao Paulo po tym, jak obiecał pewnej bogatej parze z Park Avenue
bliznięta w zamian za cztery miliony dolarów.
 Dopadnę go", obiecał sobie Diego, po czym wydał Andrew stosowne polecenia.
Gdy grożono jego rodzinie, nie mógł niczego pozostawić przypadkowi. Po wyjściu szefa
ochrony, z głośnika interkomu dobiegł głos sekretarki.
- Przyszła pana żona.
- Jest tutaj?
- Właśnie odebrałam telefon z recepcji. Mam ją przysłać na górę?
Diego nie chciał spotkać się teraz z Ellie. Nie miał jej nic do powiedzenia. Ale
skoro nigdy wcześniej nie pojawiła się u niego w pracy, uznał, że może mieć ważny po-
wód.
- Wpuść ją.
Zaczął krążyć po gabinecie. Jego żona była piękna, troskliwa i czuła. Była matką
jego dzieci. Gdyby coś jej się stało, nigdy by sobie tego nie wybaczył. Wolał umrzeć, niż
pozwolić odebrać sobie miłość swojego życia.
A więc jednak ją kochał. Zrozumiał to w ułamku sekundy. Ta kobieta odmieniła
jego życie. Dawniej próbował zapełnić pustkę w inny sposób: co noc sypiał z inną ko-
bietą. Jednak nie zaznał szczęścia w ramionach żadnej z nich. Dopiero przy Ellie świat
nabrał barw. To dzięki niej Catia go pokochała. Z czasem zaczął cenić jej zdanie i do-
strzegł jej siłę. Nie potrafił zasnąć bez jej pocałunku. Nie mógł wyobrazić sobie domu
bez niej.
Naprawdę ją kochał. Tylko czemu nie zdał sobie z tego sprawy wcześniej? Dla-
czego wmawiał sobie, że miłość to słabość, na którą nie może sobie pozwolić? Przecież
R
L
T
było wręcz przeciwnie. Miłość dodawała odwagi i wiary. To dzięki niej stał się lepszym
człowiekiem.
Usłyszał pukanie do drzwi, a potem ujrzał bladą twarz żony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl