rozbudzi jego zainteresowanie. Pomówię z nim.
Bianka i Zoltan odetchnęli.
- Ach, panno Berengario - mówiła zaniepokojona Cecylia. - Bandaż na ramieniu jest już
ukryty, ale co zrobimy z tą szramą na piersi?
Bianka roześmiała się przez łzy.
- Aadna narzeczona im się pokaże. Trochę pokiereszowana, trzeba przyznać.
Uśmiech na jej wargach przygasł. Noże, pomyślała. Strzeż się noży, wielu noży! Tak,
wiedzma miała rację. Ale czy dwa noże to już wiele? Czy też będzie ich jeszcze więcej?
Zadrżała.
- Panienka wygląda naprawdę czarująco - powiedziała Cecylia ze szczerym podziwem w
głosie. - Ale co z tą szramą?
Bianka popatrzyła na swe odbicie w wielkim zwierciadle w ramach przyozdobionych
pulchnymi amorkami z brązu. Znieżnobiała jedwabna suknia z szerokimi powiewnymi
spódnicami podkreślała ciepłą barwę skóry, a starannie ułożone włosy spływały falą
loków na kark. Ramiączka sukni zsunięte zostały jak najniżej, aby ukryć ślady ciosu noża
Zoltana. Głęboki dekolt ukazywał jednak ranę zadaną nożem Fulca.
- Czy w szkatułce z klejnotami nie ma nic, co sięgałoby dostatecznie nisko? - spytała.
- Hrabina Konstancja poleciła, by panienka włożyła rubiny.
87
- Czy ona ma decydować o wszystkim? Ona jest tylko hrabiną, podczas gdy mój ojciec to
margrabia. Znacznie przewyższa ją urodzeniem, Cecylio. Wykorzystam to. Ten naszyjnik
z szafirów będzie się doskonale prezentował.
Cecylia jako pokojówka okazała się prawdziwym skarbem. Została wybrana dla Bianki na
wyrazne polecenie księżnej wdowy i ku wielkiemu rozczarowaniu Konstancji, która
zamierzała umieścić w komnatach Bianki szpiega. Tym razem jednak Cecylia doznała
szoku. Nikt dotychczas nie sprzeciwiał się rozkazowi hrabiny.
- Ależ to pojedynczy klejnot - usiłowała protestować.
- Nie założę więc nic więcej, tylko naszyjnik. Szafiry bardziej pasują do mojej cery niż
rubiny. Ach, jak to łaskocze! Zimne!
Ojoj! jęknęła w duchu Cecylia. Jeśli ta młoda dama w dalszym ciągu będzie okazywać
podobną samodzielność, hrabina Konstancja wkrótce tak jej dokuczy, że odechce się jej
żyć.
Musiała jednak przyznać, że szafiry lepiej podkreślały urodę młodej panny.
- A więc, Cecylio - Bianka wciągnęła głęboki oddech. - Jesteśmy gotowe.
- Pan Zoltan już idzie - oświadczyła Cecylia. - Ciekawa jestem, jak oceni rezultat naszych
starań.
Zoltan jednak nie miał nic do powiedzenia. Sprawiał wrażenie człowieka, który zapomniał
o Bożym świecie, tylko patrzył na Biankę, a dziewczynę na widok wyrazu jego oczu
zakłuło w sercu. Zmienił się nie do poznania. Ubrany był nadzwyczaj elegancko i jak
zawsze biła od niego siła i dzikość. Nosił złotobrązowy aksamitny kubrak z szerokimi
klapami, pod nim miał koszulę z otwartym kołnierzem, a ciemnobrunatne spodnie z
aksamitu wsunięte były w wysokie buty o szerokich cholewach. Spod kurtki wyłaniał się
szmaragdowy jedwabny pas. Pierwszy raz miał włosy świeżo uczesane i odrobinę
przystrzyżone.
Cecylia dyskretnie kaszlnęła i Zoltan odwrócił głowę.
- Czy jest pani gotowa, panno Berengario? - spytał sucho.
- Tak, panie Zoltanie - odparła równie oficjalnie i położyła mu dłoń na ramieniu.
Wyglądała tak niezwykle młodo i niewinnie, że aż ścisnęło mu gardło. Nigdy do tej pory
nie zastanawiał się nad swym wiekiem, teraz jednak ten problem nie schodził mu z myśli.
Bianka powiedziała, że traktuje go jak ojca, i nic w jej zachowaniu nie wskazywało na to,
że jest inaczej. Każdy jej gest, każdy rumieniec, każde słowo, jakie wypowiadała, było
88
zupełnie naturalne w zachowaniu młodego dziewczęcia wobec mężczyzny traktowanego
jak ojca, który...
No właśnie, który co?
Książę Fabian niespokojnie kręcił się na krześle tronowym.
- Naprawdę muszę? - pytał marudnie. - I na co to? Co złego jest w Matyldzie?
- Matylda to kobieta z ludu - syknął Isenbrand po raz tysięczny. - Nikt nie broni księciu
odwiedzać jej także po ślubie, ale panna Berengaria jest córką margrabiego, to bardzo
odpowiednia partia.
- To z pewnością nadęta lala! Nie lubię jej!
- Wasza wysokość jeszcze jej nie widział - przypomniał Isenbrand.
- Jest naprawdę śliczna - łaskawie przyznała Konstancja, - Spotkałam ją w zeszłym roku.
Fabian mruknął pod nosem coś o handlu końmi i zarodowej stajni, ale wszyscy stojący
dookoła udali, że go nie słyszą.
Nieoczekiwanie w sali tronowej pojawiła się księżna wdowa, pragnęła uczestniczyć w
prezentacji. Była wprawdzie starą, bezradną kobietą, lecz hrabia i hrabina von Burgen w
jej obecności zawsze czuli się nieswojo. W sali zebrał się cały dwór, ludzie siedzieli bądz
stali pogrążeni w rozmowie.
Mistrz ceremonii otworzył drzwi sali tronowej i gwar ucichł. Siedzący powstali.
Zoltan wprowadził Biankę. Pozostali mężczyzni z jego orszaku zatrzymali się w drzwiach.
Czuł, jak spojrzenia wszystkich zebranych kierują się na kobietę kroczącą u jego boku.
Sprawiała wrażenie w pełni opanowanej, lecz Zoltan wyczuwał leciutkie drżenie drobnej
dłoni, spoczywającej na jego ręce. Uścisnął ją niedostrzegalnie, żeby dodać dziewczynie
otuchy.
Isenbrand na widok Bianki na moment podniósł brwi. Przez głowę hrabiny Konstancji
przeleciała myśl: Nie założyła rubinów! A Fabian mruknął gniewnie:
- Matylda jest okrąglejsza!
Ale i on w napięciu obserwował zbliżającą się młodą kobietę.
89
Zoltan podszedł niemal aż do tronu, gdzie Fabian siedział sam, nerwowo skubiąc brzeg
kamizeli. Blisko niego na krześle zajęła miejsce jego stara babka, poniżej tronu stali
Isenbrand i Konstancja von Burgen. Wszyscy przypatrywali się nowo przybyłym.
- Wasza wysokość - rzekł Zoltan podniósłszy się z głębokiego ukłonu. - Oto Berengaria
von Warineck.
Cofnął się, a jednocześnie Bianka postąpiła o krok naprzód i ukłoniła się do samej ziemi.
Trwała w tej pozycji przepisowo długo, potem podniosła wzrok na księcia i otrzymała jego
przyzwolenie, by się wyprostować.
W sali zapadła grobowa cisza. Bianka przyglądała się Fabianowi figlarnymi, teraz
rozszerzonymi ciekawością oczyma Berengarii. Widok, jaki się jej przedstawiał, napełnił
ją odrazą: rozmyte, zdradzające brak charakteru rysy twarzy, otyła sylwetka, [ Pobierz całość w formacie PDF ]