[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ludzi Lodu wygasło.
tak daleko na północy jak tutaj.
Marco dodał:
Zniecierpliwiony Nataniel machał rękami.
- Uważam wiÄ™c, że powinniÅ›my zrobić tak, jak propo­
- Nie, ale tutaj istnieją przecież inne istoty natury?
nuje Miranda. Skoncentrujmy siÄ™ wszyscy czworo nad na­
Wierzcie mi, widywaÅ‚em zarówno upiory, jak i tak zwa­
wiązaniem kontaktu z istotami, które, miejmy nadzieję,
ny szary ludek. Podziemne istoty.
się tutaj znajdują. Może one wskażą nam jakiś trop.
73
71
Wszyscy jednak pomyśleli: Co tutejsze istoty natury
rajmy siÄ™ jednak przenieść myÅ›lami w okolice portu. Wy­
mogą wiedzieć o Dolgu? Nic!
woÅ‚ajcie w sobie jego obraz i zostaÅ„cie tam! Może zdoÅ‚a­
- Powinniśmy byli to zrobić już w Vastergótland - rzekł
my złowić choćby błysk z tego, co się tam stało. Sądzisz,
Nataniel. - Tam gdzie Dolg zniknÄ…Å‚. Albo jeszcze lepiej
że dasz radę, Mirando?
w Uddevalla, gdzie jego Å›lady siÄ™ urwaÅ‚y. Ale trudno, sko­
- Bez trudu! - zawołała z przekonaniem. Była jednak
ro tego nie zrobiliśmy, to spróbujmy chociaż teraz. Może
skrajnie spięta. - Zatem, ruszajmy w drogę!
nas to do czegoÅ› doprowadzi.
Skoncentrowali siÄ™ ponownie. Port w Uddevalla. Na­
Rozsiedli się wygodniej na pledzie. Miranda ujęła za brzeże. Kamienne albo wykładane deskami... Miranda
rÄ™ce Marca i Móriego. Nataniel również wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do próbowaÅ‚a wyobrazić sobie, jak to mogÅ‚o wyglÄ…dać w tam­
kręgu. tym czasie. Miała z tym pewne trudności. Osiemnasty
PanowaÅ‚a cisza. Miranda czuÅ‚a wielkÄ… siÅ‚Ä™, czy też ener­ wiek? Beczki ze Å›ledziami. SmoÅ‚a. Liny i takielunek...
gię, płynącą od obu mistrzów i prawdopodobnie siła Na-
Móri wciągnął głęboko powietrze.
taniela również poprzez nich do niej docierała. Czuła się
- WidzÄ™ jakiÅ› statek...
bardzo mała i ograniczona, robiła jednak, co mogła.
- Ja również - potwierdził Marco.
Próbowaliśmy już wszystkiego, myślała, by odnalezć - I ja - dodał Nataniel.
Dolga. To jest nasza ostatnia szansa, chociaż z pewnością
Miranda statku nie widziaÅ‚a, choć rozpaczliwie natęża­
bliska zeru.
Å‚a wyobrazniÄ™.
Zanim jednak posunÄ™li siÄ™ tak daleko, by zacząć wzy­
- Przestań - mruknął Marco, nie otwierając oczu. - Za
wać znajdujące się ewentualnie w pobliżu niewidzialne
bardzo siÄ™ napinasz. Pozwól, by wizje po prostu do cie­
istoty, Marco otworzył oczy i zawołał:
bie przyszły!
-Ni e! Zrobiła, jak kazał.
Wszyscy troje spojrzeli na niego pytajÄ…co. - WidzÄ™! - krzyknęła i tym samym przerwaÅ‚a seans. - Wy­
- Nie musimy korzystać z pomocy istot natury, by go baczcie mi.
odszukać. Czy nie czujecie, jakÄ… siÅ‚Ä… dysponujemy w na­
Wszyscy odetchnÄ™li. Porównywali swoje wizje. Okaza­
szym kręgu?
Å‚o siÄ™, że widzieli ten sam statek. Dość duży kuter przy­
- Tak jest, to wielka siÅ‚a - jÄ™knÄ…Å‚ Móri. - Nigdy nie czu­ stosowany do pÅ‚ywania po Morzu Arktycznym.
Å‚em czegoÅ› podobnego! Ale co konkretnie masz na myÅ›li? - Tak mi przykro, że zniszczyÅ‚am wizjÄ™ - rzekÅ‚a Miran­
- Zastanawiam się, czy nie poradzimy sobie sami z tym da z żalem w głosie.
zadaniem. Powinniśmy co prawda być w Uddevalla, ale Nataniel oznajmił stanowczo:
spróbujmy tutaj. Ostatni ślad Dolga, na jaki natrafiłem,
- Gdybyś nas nie zabrała tutaj, na te mokradła, nigdy
znajdowaÅ‚ siÄ™ tuż poza granicami miasta. Ty, Móri, sÄ…dzi­
byÅ›my nie wpadli na pomysÅ‚, by poÅ‚Ä…czyć swoje siÅ‚y, i nig­
łeś, że rycerze zabrali go ze sobą na jakiś statek, płynący
dy byśmy się niczego nie dowiedzieli, Mirando. Jesteśmy
na południe. Byliśmy w porcie, pamiętacie? Z pewnością
ci winni wdzięczność.
w tamtych czasach wyglądał on zupełnie inaczej, posta-
Dziewczyna rozpromieniła się. W tym momencie była
74 75
szczęśliwsza niż kiedykolwiek przedtem. Wszystko wyda­
zachowaniu i wyglądzie. Nie bardzo jednak bym mu ufał.
waÅ‚o siÄ™ doskonaÅ‚e. Otoczenie. Ci trzej tajemniczy męż­
- Jeden z rycerzy - skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… Móri. - Książę Kon­
czyzni, no tak, bo choć Nataniela znała od dawna, zawsze
stantyn, jak sądzę. Mówisz, że został na nabrzeżu?
uważała, że jest człowiekiem niezwykłe zagadkowym.
- To prawda. On w gruncie rzeczy nie towarzyszyÅ‚ te­
- To musi coś oznaczać - zastanawiał się Móri. - To,
mu młodemu chłopcu, wyglądało na to, jakby popatrzył
że wszyscy widzieliśmy ten sam kuter.
na niego z odległości, a potem ruszył swoją drogą.
- No, a czy to nie może być nasz wpływ? - zapytała
- A Dolg?
Miranda. - Przekazywany sobie nawzajem?
- MyÅ›lÄ™, że wszedÅ‚ na pokÅ‚ad kutra, ale w tym momen­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl