twierdzami nie ma właściwie innych mieszkańców niż wieśniacy; zawsze za takich uważać możesz
ludzi z Kornwalii; szanuje się ich tutaj prawie tak samo jak Flamandów we Francji [!]; a mimo to
region ten jest sam w sobie niezwykle bogaty z powodu rosy z nieba i żyznej ziemi. Skądinąd
trzeba przyznać, że w każdym z tych miejsc można znalezć coś dobrego, lecz we wszystkich razem
znacznie mniej niż w jednym tylko mieście: Winchesterze.
I po tej bezlitosnej diatrybie ten sam %7łyd wygłasza najwyższą pochwałę Winchesteru,
Jerozolimy %7łydów : W tym tylko właściwie mieście cieszą się oni wiecznym spokojem, gdyż
jest to prawdziwa szkoła dobrobytu i dobrego zachowania; tam znalezć można prawdziwych ludzi;
tam chleb i wino są niemal za darmo; w tym mieście są zakonnicy przepełnieni łagodnością i
miłosierdziem, duchowni dobrej rady i liberalnego umysłu, obywatele pełni wiary i bardzo
cywilizowani, kobiety piękne i skromne - tak że z trudem powstrzymuję się, by tam nie pojechać i
żyć po chrześcijańsku wśród takich chrześcijan; to tam, do tego miasta radzę ci pojechać, do tego
Miasta miast, matki innych i lepszej od innych.
Czy ten barwny opis Anglii tamtych czasów odpowiada rzeczywistości? Gorzki humor
Ryszarda z Devizes znajduje tu ujście; on sam był mnichem w klasztorze Saint-Swithum w
Winchesterze. Z taką samą ironią, tym razem makabryczną, opowiada też o masakrze %7łydów
podczas koronacji Ryszarda; i nie zapomina zaznaczyć, że nie byli oni w żaden sposób
napastowani w Winchesterze, gdzie postępuje się zawsze w sposób cywilizowany .
Sentyment Ryszarda do Anglii, jakikolwiek był, nie zatrzymał go długo na wyspie. Przez
jakiś czas zatargi z przyrodnim bratem Gotfrydem, biskupem Yorku, kazały mu tam pozostać,
jednakże wysłał wcześniej do Francji Wilhelma z Mandeville, aby ten dopilnował spraw
związanych z najbliższą wyprawą na Bliski Wschód.
Prawie w tym czasie złożył mu wizytę Rotrou, hrabia Perche, by zawiadomić go o
przygotowaniach króla Francji Filipa Augusta, który podczas zgromadzenia w Paryżu przysiągł, że
po Wielkanocy uda siÄ™ do Vézelay, a stÄ…d, stosownie do ustalonego już obyczaju, wyruszy do
Jerozolimy. Prosił, by król Anglii i jego baronowie poszli jego śladem. W odpowiedzi Ryszard
pospiesznie zwołał w Londynie podobne zgromadzenie, gdzie wszyscy baronowie krzyżowcy
przysiÄ™gli, że zjadÄ… do Vézelay w dniu 1 kwietnia.
Również w listopadzie przyjechał do Dover legat papieski, kardynał Jan z Anagni. Miał być
uroczyście przyjęty w Canterbury, gdzie proszono go na arbitra w zatargu między arcybiskupem
Baldwinem i mnichami z opactwa Zwiętej Trójcy; jednak kłótnie, które ich dzieliły, zostały akurat
zażegnane w momencie przyjazdu kardynała. Sam król Ryszard po kilku pobytach w
Westminsterze, w Saint-Edmond, gdzie obchodził dzień tego świętego, udał się do Canterbury, by
uregulować spory toczące się między mnichami i arcybiskupem Baldwinem. Chodziło o
unieważnienie wyboru niejakiego Rogera Norreys jako przeora. Po dyskusjach, w których
uczestniczyli liczni prałaci i opaci, Ryszard i Eleonora doprowadzili do zdjęcia z urzędu tego,
którego mnisi nie chcieli, i spowodowali przydzielenie mu opactwa Evesham. W zamyśle króla
chodziło przede wszystkim o zapewnienie pokoju i zgody na wyspie, gdy ją opuści.
W grudniu przybyli również do Canterbury król Szkocji Wilhelm i jego brat Dawid na
uroczystą ceremonię hołdu, w którego wyniku król Anglii oddał im zamki Roxburgh i Berwick.
Posunął się nawet do tego, że zwolnił swych sukcesorów z wszelkich przysiąg hołdowniczych i
serwitutów wobec tronu Anglii, kosztem co prawda dziesięciu tysięcy marek szterlingów, które
wzbogaciły skarb przeznaczony na przyszłą wyprawę. Przyznał też swemu bratu Janowi, również
w grudniu, jeszcze cztery hrabstwa: Kornwalię, Devon, Dorset i Somerset. Młodszy brat mógł więc
cieszyć się hojnością starszego. Lecz przede wszystkim przyznał matce, królowej Eleonorze, sumę
dożywocia trzech królowych: to, które król Henryk I, dziadek jego ojca, ofiarował swojej żonie,
królowej Matyldzie, to, które król Stefan daÅ‚ swej żonie Aélis, oraz to, które król Henryk II daÅ‚ jej,
Eleonorze. %7ładna z tych władczyń, które poprzedzały ją na tronie Anglii, nie cieszyła się władzą,
która byłaby porównywalna z obecną władzą królowej matki.
Następujące po sobie zgromadzenia w Canterbury miały doprowadzić do zatwierdzenia
przez legata papieskiego osoby Gotfryda Bastarda na arcybiskupstwo Yorku. Podniosły się jednak
przeciwko niemu potężne głosy, między innymi Hugona z Puiset, biskupa Durham, i Huberta z
Salisbury, na pewno zgodne z wolą Ryszarda, lecz kardynał z Anagni był stanowczy i ratyfikował
elekcję, która została zatwierdzona przez papieża Klemensa III, w marcu następnego roku. Po
czym każdy wrócił do swego regionu, chwaląc wielkość i wspaniałość króla.
Ryszard opuszczał Canterbury z poczuciem, że ugasił wiele sporów i że zapewnił spokój w
swym wyspiarskim królestwie. Po 5 grudnia ustąpił przed decyzją papieską i w końcu potwierdził
wybór swego przyrodniego brata Gotfryda. Suma trzech tysięcy funtów szterlingów, jaką ów
wyłożył, niewątpliwie wspomogła decyzję.
Wyruszono więc w drogę do Dover, gdzie zaczynały się gromadzić do wielkiej wyprawy
różne okręty, które kazał zbudować lub kupić w portach Anglii. [ Pobierz całość w formacie PDF ]