Czy... czy musisz siedzieć tak blisko?
- MuszÄ™. Zjemy dziÅ› razem kolacjÄ™, Meg?
- Nie.
POMYZLNE WIATRY 95
- Boisz się być ze mną sam na sam?
- Tak. Wracając do finansów, w marcu wasze przy
chody wyraznie się zwiększyły..,
- Zabierz z sobÄ… Kevina.
- SÅ‚ucham?
- Bełkoczę czy co? - Uśmiechając się, zdjął jej z no
sa okulary. - Powiedziałem: wez z sobą Kevina. Poje
dziemy do takiej miłej knajpki za miastem. Nie pożału
jesz. Mają tam pyszne paszteciki z homarem. Może
kuchnia Coco jest lepsza, ale...
- Sama nie wiem.
- Czego się boisz? - spytał.
Westchnęła.
- Zgoda. Kevin będzie zachwycony.
- Zwietnie. - Zwróciwszy jej okulary, Nate wstał
i podniósł następną deskę. - Czyli jedziemy.
- DziÅ›?
- Pewnie. A na co mamy czekać? Zadzwoń do Su-
zanny i uprzedz ją, że po drodze podrzucimy Aleksa
i Jenny do domu.
- No dobrze. - PatrzÄ…c na plecy Nate'a, Megan
poczuła dreszczyk podniecenia. Na szczęście, pomyśla
Å‚a, do niczego nie dojdzie; Kevin wystÄ…pi w roli przy-
zwoitki. - Nigdy jeszcze nie jadłam pasztecików z ho
marem.
- A więc czeka cię wspaniała niespodzianka.
Miał rację; absolutnie nie żałowała. Podobała się jej
kręta, malownicza droga oraz urokliwe wioski, które
wyglądały jak z prospektów reklamowych. Czerwona
96 POMYZLNE WIATRY
tarcza słońca opadała ku zachodowi, a wiaterek niósł
zapach ryb, potem kwiatów, a wreszcie morza.
Restauracja nie należała do ekskluzywnych, przeciw
nie, mieściła się w szarym drewnianym domku na pa
lach, do którego wchodziło się po trzeszczącej kładce.
Jako dekoracje służyły porwane sieci i stare, powgniata-
ne boje.
Porysowane stoły stały na porysowanej podłodze. Na
środku każdego umieszczono świecznik", czyli poma
lowaną puszkę po tuńczyku ze świecą. Migoczące pło
myki miały wprowadzić romantyczny nastrój, lecz tego
nie robiły - między innymi dlatego, że większość świec
była wypalona. Zestaw serwowanych dań widniał na
tablicy wiszÄ…cej przy otwartych drzwiach prowadzÄ…
cych do kuchni.
- Mamy paszteciki z homarem, sałatkę z homarem
i homara - tłumaczyła kelnerka siedzącej przy jednym
ze stolików czteroosobowej rodzinie. - Do picia może
być piwo, mleko, mrożona herbata i napoje gazowane.
Są frytki i surówka, ale lodów nie można zamówić, bo
wysiadła chłodziarka. To co państwu podać?
Nagle spostrzegła Nate'a. Porzuciwszy rodzinę,
podeszła do niego i na powitanie dała mu kuksańca.
- Hej, kapitanie! Co słychać?
- Cześć, Julie. Dawno nie jadłem pasztecików z ho
marem.
- Przybywasz w odpowiednie miejsce. - Julie, chu
da jak patyk, z szopą siwych włosów na głowie, zmie
rzyła wzrokiem Megan. - A to kto?
- Megan 0'Riley i jej syn Kevin - wyjaśnił. - Me-
POMYZLNE WIATRY 97
gan, przedstawiam ci panią Julie Peterson, która przy
rządza najlepsze homary na całej wyspie.
- Megan 0'Riley? Nowa księgowa z Wież? - Kel
nerka skinęła na powitanie głową. - Siadajcie. Przyjdę
do was, jak skończę z tamtymi. - Wróciła do grupy,
którą przed chwilą tak bezceremonialnie porzuciła. - To
co, namyśliliście się? Czy zamierzacie dalej siedzieć
i podziwiać dekoracje?
- Jedzenie jest tu lepsze niż obsługa. - Mrugając
porozumiewawczo do Kevina, Nate ruszył w stronę sto
lika pod oknem. - Właśnie poznałeś jedną z najważniej
szych osób na wyspie. Rodzina pani Peterson od ponad
stu lat Å‚owi i przyrzÄ…dza homary.
Informacja wyraznie zaimponowała dziewięciolatko-
wi. Popatrzył na siwowłosą kelnerkę z zainteresowa
niem, jakby to ona sama od stu lat poławiała homary.
- Pracowałem tu jako dzieciak - kontynuował Nate.
- Głównie szorowałem podłogę.
Na zawsze zapamiętał dobre serce Julie, która dawała
mu kompresy na siniaki oraz maść na rany i nigdy o nic
nie pytała.
- Myślałam, że pracowałeś u rodziny Holta... - Wi
dząc zdziwione spojrzenie Nate'a, Megan zaklęła w du
chu. - Coco mi o tym wspomniała.
- Tak, u Bradfordów też sobie dorabiałem.
- Znałeś dziadka pana Holta? - spytał Kevin. - Po
dobno jest jednym z tutejszych duchów.
- Pewnie, że znałem. Siadywał na ganku w domu,
w którym teraz mieszkają Aleks z Jenny. Czasem szedł
wzdłuż skalistego brzegu, szukając Bianki.
98 POMYZLNE WIATRY
- Lilah mówiła, że teraz spacerują tam razem. Ale ja
ich ani razu nie widziałem. - W głosie chłopca wyczu
wało się nutę żalu. - A ty? Widziałeś kiedyś ducha,
Nate?
- I to nieraz - odparł, nie zwracając uwagi na Me
gan, która kopnęła go pod stołem. - W Kornwalii, gdzie
wybrzeża są strome i zasnute gęstą mgłą, widziałem
kiedyś kobietę, która stała na skałach, wpatrując się
w morze. Miała na sobie pelerynę z kapturem,
a w oczach Å‚zy.
Kevin siedział zasłuchany.
- Ruszyłem do niej poprzez mleczne opary. Odwró
ciła się. Była piękna i bardzo smutna. Nie wróci", po
wiedziała. Już nie wróci. Ja też nie". Po czym zniknęła
jak kamfora.
- Serio?
- Serio. Miejscowi nazywali ją Piękną Wdową. Le
genda głosiła, że statek, na którym pływał jej mąż,
rozbił się podczas burzy na Morzu Irlandzkim. Wdowa,
póki żyła, a nawet po swojej śmierci, spacerowała noca
mi po urwisku, opłakując męża.
- Powinieneś pisać książki. Jak Maks - mruknęła
Megan, zaskoczona dreszczem, która ją przeniknął.
- O tak, Nate potrafi snuć barwne opowieści. - Julie
Peterson postawiła na stoliku dwa piwa i napój gazowa
ny. - Jako dzieciak ciągle opowiadał mi o różnych miej
scach, do których kiedyś dotrze. I dotarłeś, prawda, ka
pitanie?
- Dotarłem, Julie. - Podniósł butelkę do ust. - Ale
o tobie nigdy nie zapomniałem.
POMYZLNE WIATRY 99
- Flirciarz! - RechoczÄ…c pod nosem, staruszka trzep-
nęła go lekko w ramię i poczłapała do kuchni.
Megan spojrzała na stojącą przed nią butelkę.
- Nie wzięła od nas zamówienia...
- I nie wezmie - wyjaśnił Nate. - Bo mnie lubi.
Dlatego sama zadecyduje, co nam podać. - Pociągnął
kolejny łyk złocistego płynu. - Jeśli nie lubisz piwa,
poproszę, żeby...
- Nie, lubię... Pewnie znasz sporo osób na wyspie,
skoro tu dorastałeś?
- Znam, ale wcale nie tak dużo. Wróciłem po długiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]