[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Przepraszam.
Gdy Janie wcina, Cabel wbija wzrok w siedzenie przed sobą. Janie podaje mu
kanapkę, a on bierze ją, rozpakowuje i je powoli. Siedzą w milczeniu.
Janie głośno beka.
On patrzy na nią. Uśmiecha się szeroko.
- Jezu, Hannagan, powinnaś wziąć udział w zawodach. Dzielą się koktajlem
czekoladowym.
Godzina 8.35
Pozostali uczniowie wsiadają do autokaru parami i trójkami. Niektórzy stoją na dworze, paląc
papierosy.
Godzina 8.41
Autokar znów rusza w drogę.
- I co teraz? - pyta Cabel. W jego oczach widać troskę. Przeczesuje palcami włosy,
które układają się puszyście na jego ramionach.
- Jeśli to się powtórzy, nie martw się. - Janie wzrusza bezradnie ramionami. - Nie
wiem, co powiedzieć. Obiecuję, że wyjaśnię ci to wszystko, gdy tylko będę mogła. A tak w
ogóle, to gdzie jesteśmy?
- Już dojeżdżamy.
Janie grzebie w kieszeni i wyjmuje banknot dziesięciodolarowy.
- Za śniadanie - mówi.
Cabel kręci głową i odsuwa jej rękę.
- Pozwól mi potraktować to jako naszą pierwszą randkę, dobrze?
Janie patrzy na niego przez długą chwilę. Czuje ściskanie w żołądku.
- Dobrze - szepcze.
Cabel dotyka jej policzka.
- Wyglądasz na wykończoną. Możesz spać?
- Dopóki ktoś inny nie zaśnie, pewnie tak.
W jego oczach znowu pojawia się znużenie.
- Co to znaczy, Janie? - Obejmuje ją. Ona opiera głowę o jego ramię i nie odpowiada.
Po kilku minutach już śpi. Cabel bierze jej dłoń w swoją i splata palce z jej palcami. Patrzy na
jej dłonie i opiera policzek o jej włosy. Po chwili on też zasypia.
Godzina 9.16
Janie jest na dworze, w ciemności. Patrzy za siebie i widzi szopę. Tym razem
obchodzi ją, by widzieć, czy on się zbliża.
Wygląda normalnie - nie jest potworem. Stoi przy tylnych drzwiach domu i
zagląda do środka. Po chwili zatrzaskuje drzwi i maszeruje przez suchą żółtą trawę.
Przez drzwi wypada za nim mężczyzna w średnim wieku, wrzeszczy i staje na
schodku. W jednej ręce ma prostokątną puszkę, w drugiej piwo i papierosa.
Wrzeszczy na Cabela. Cabel odwraca się, by na niego spojrzeć. Mężczyzna rusza
wściekle w jego stronę, a Cabel stoi jak sparaliżowany. Czekając, aż tamten się
zbliży.
Mężczyzna uderza go pięścią w twarz i Cabel upada. Wije się na plecach jak
przewrócony krab, próbując się odsunąć. Mężczyzna celuje w niego wylot puszki i
ściska ją. Jakiś płyn tryska na szorty i koszulkę Cabela.
Nagle.
Mężczyzna rzuca w Cabela papierosem.
Cabel się zapala.
W płomieniach tarza się po ziemi.
Piszcząc jak biedny torturowany króliczek.
I wtedy Cabel ulega przemianie. Staje się potworem, a płomienie gasną. Z
jego palców wyrastają noże. Jego ciało rośnie, aż robi się wielki jak Hulk.
Janie obserwuje to wszystko zza rogu szopy. Nie chce tego oglądać. Ma dość.
Tak strasznie jest być tego świadkiem, że aż dostaje mdłości. Odwraca się
gwałtownie.
Za jej plecami, patrząc na nią z przerażeniem, stoi Cabel.
Drugi.
Godzina 9.43
Janie czeka całą wieczność, aż wróci jej wzrok. Aż wróci jej czucie. Spanikowana siada
prosto. Sięga ręką, szukając go.
Cabel siedzi pochylony do przodu, z głową opartą na rękach.
Trzęsie się.
Odwraca się do niej, a na jego twarzy maluje się wściekłość.
Jego głos jest ochrypły.
- Kurna, co jest z tobą nie tak!?
Janie nie wie, co powiedzieć.
Jego milcząca furia sprawia, że drżą siedzenia.
Godzina 10.05
Cabel nie odzywa się przez całą drogę do Stratfordu. Gdy dojeżdżają, mówi tylko szorstko:
- Powodzenia.
Wysiada z autokaru i idzie do swojego pokoju.
Janie patrzy za nim.
Zamyka oczy, otwiera i idzie za cheerleaderkami w przeciwnym kierunku, do
przydzielonego pokoju.
Gdy wszystkie są już w środku, udają, że się nie widzą.
Janie jest w tym całkiem niezła.
Godzina 14.00
Uczniowie spotykają się w holu. Camelot zaczyna się za pół godziny. Janie, wykończona,
wsiada do autokaru i znów zajmuje miejsce w ostatnim rzędzie. Cabel się nie zjawia.
Godzina 14.33
Zaczyna się przedstawienie. Janie wymyka się ze swojego miejsca przy scenie, na parterze, i
znajduje sobie zaciszny kąt na niemal całkiem pustym balkonie. Zpi twardo przez trzy
godziny i budzi się na finałową scenę. Przemyka się z powrotem na parter i razem z innymi
idzie do autokaru.
Godzina 18.01
Autokar zajeżdża do Pizza Hut. Mają godzinę, by coś zjeść, zanim wrócą na wieczorne
przedstawienie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl