[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozejdą. Czy on przypadkiem nie zwariował? Może dostał udaru
słonecznego? Rzeczywiście, twarz go trochę paliła... Skąd ten radosny
nastrój i sentymentalne myśli?
Cyniczna część jego osobowości drwiła bezwzględnie z tych
mrzonek, dlatego Nate postanowił dać spokój rozważaniom i skupić się
na jedzeniu, zwłaszcza że od dawna nie miał niczego w ustach. Nie, nie
był to najwspanialszy posiłek, jaki jadł w życiu. W istocie pod względem
RS
kulinarnym jeden z najgorszych. Kiedy jednak wyszli z restauracji, z
uśmiechniętym chłopcem, obładowanym tanimi gadżetami i
balonikami, Nate nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio bawił się
równie dobrze. W drodze do samochodu Andy wziął go za rękę i Nate'a
ścisnęło w gardle. Szybko wytłumaczył sobie, że to prawdopodobnie
wynik niestrawności po paskudnym posiłku.
Gdy zaczęli rozmawiać o planach na niedzielę, Andy sprawiał
wrażenie przestraszonego. Powiedział, że nie potrafi jezdzić na rowerze.
Nate wyznał, że ostatni raz jezdził w wieku lat... nastu. Pominął fakt, że
 pożyczył sobie rower od szkolnego kolegi, ponieważ własnego nigdy nie
posiadał. Ruszył wtedy ulicą, niebezpiecznie chwiejąc się na boki.
Wreszcie zrozumiał, na czym to polega i mocniej nacisnął na pedały.
Przejechał jakieś półtora kilometra, potem zawrócił, pędząc coraz
szybciej i szybciej. Bał się, że zaraz zaczną go ścigać, że znów wpakował
się niepotrzebnie w tarapaty. Dopisało mu wtedy szczęście. Odstawił
rower i nikt nigdy się o tym nie dowiedział.
Sam nauczył się jezdzić na rowerze. Sam nauczył się wszystkiego,
obserwując, słuchając, czytając. Czasami dochodził do wniosku, że są
być może prostsze sposoby, ale te należą do najskuteczniejszych. Czy
tak właśnie wychowywałby własne dziecko? Nie ma mowy. Nauczyłby je
wszystkiego, co sam umie. Zrobiłby wszystko, żeby miało łatwiejsze
życie niż on, o wiele łatwiejsze. Nie życzyłby nikomu takiego
dzieciństwa, jakie było jego udziałem.
Claire nie mogła opędzić się od pytania, jak też Nate zamierza ich
rozlokować na noc. Nie chciała pytać, postanowiła na wszelki wypadek
wziąć sprawy w swoje ręce. Oznajmiła tonem nie znoszącym sprzeciwu,
że zajmuje sofę. Tak będzie sprawiedliwie, bo przecież detektyw już
przecierpiał swoje na jej niezbyt wygodnej kanapie.
- Nie. - Nate odrzucił stanowczo tę propozycję. Stali pod wysokim
sufitem. - Będzie tak: Andy dostaje poddasze. - Wskazał na drabinę,
prowadzącą do niskiego pomieszczenia ze ścianami ściętymi na kształt
RS
litery A. - To w sam raz dla niego, i już się tam urządził.
Uszczęśliwiony chłopiec leżał w śpiworze, który rozłożył dla niego
na podłodze Nate. Wychylił na chwilę głowę i uśmiechnął się od ucha do
ucha, najwyrazniej zachwycony, że ma własny kąt.
- Ty będziesz spała w moim pokoju - ciągnął Nate - a ja na sofie.
Rozkłada się. Zapewniano mnie, że jest całkiem wygodna.
Claire była ciekawa, kto tak. powiedział. Jeśli nocowała tu jakaś
znajoma Nate'a, dlaczego nie spędziła nocy w jego łóżku?
- Jeszcze jeden powód, żebym to ja tu spała. Ostatecznie kazałam
ci się położyć na kanapie, a ona się nawet nie rozkłada. Musiała być
strasznie niewygodna. Nie wiem, czy w ogóle zmrużyłeś oko.
- Nie spałem, ale nie żądam odwetu. Mam wiele wad, ale nie jestem
mściwy.
- Nie posądzam cię o to - wymamrotała.
- Poza tym miewałem gorsze noce. Na przykład siedziałem skulony
w samochodzie, obserwując kogoś. Wypijałem morze kawy, żeby tylko
nie zasnąć. Twoja kanapa to i tak luksus w porównaniu z innymi
miejscami, w których przyszło mi spędzić noc.
Chciała zaprotestować, nalegać, że prześpi się na sofie, ale poczuła,
że nic by to nie dało. Nate miał nieprzejednany wyraz twarzy i wydawał
się głuchy na wszelkie argumenty.
- Rozumiem, że teraz zajmujesz się w firmie poważniejszymi
sprawami.
- Zatrudniamy młode i chętne dwudziestolatki, którzy stawiają w
tym zawodzie pierwsze kroki. Nie boją się nieregularnych godzin pracy i
niewygód. Są po prostu szczęśliwe, że zajmują się czymś tak
fascynującym i pasjonującym. Rozpiera je entuzjazm i ambicja, jak
kiedyś mnie. Z drugiej strony martwię się, że zbyt wiele czasu spędzam
teraz za biurkiem, przy papierkowej robocie. Nie po to wybrałem zawód
detektywa. Uświadomiłem sobie dzisiaj, czego mi najbardziej brakuje.
- Czego? Wolnego czasu? - podsunęła.
- Czegoś więcej. Brakuje mi prawdziwego życia. Tak długo żyłem w
RS
kieracie, że nie mam żadnych pozazawodowych zainteresowań.
Człowiek powinien umieć się relaksować...
- Czy to znaczy, że nigdy nie brałeś urlopu? - spytała.
- A ty brałaś? Spytałaś mnie przy kolacji, czy nie cieszyłem się z
tego dnia spędzonego na plaży. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. To
było wspaniałe, niezwykłe przeżycie. Powiedz mi, kiedy ostatni raz
puszczałaś latawca albo po prostu leniuchowałaś cały dzień?
- Cóż, ja...
- Tak właśnie myślałem. Przyznaj się, co robisz w wolne dni?
Czytasz fachową literaturę? Jesteś nie lepsza ode mnie.
- Chodzę do kina - zaprotestowała.
- Z kim?
- Nie potrzebuję towarzystwa w kinie - odparła. Jak śmiał
sugerować, że ona także nie żyje pełnią życia, nie ma przyjaciół, nikogo,
z kim mogłaby się zabawić. Ujęła się pod boki. - Posłuchaj, znamy się
dopiero od wczoraj i tak naprawdę nic o mnie nie wiesz, nie masz
pojęcia, co robię z wolnym czasem. W przeciwieństwie do ciebie mam
prywatne życie, przytulny dom i pracę, która daje mi satysfakcję.
- Jak uważasz. - Podniósł ręce w geście poddania. - Ty masz
prawdziwe życie, a ja nie. Wez torbę i chodz do mojej sypialni, pokażę
ci, gdzie co jest.
- Teraz? - Nie była jeszcze przygotowana do oglądania jego sypialni.
Zaproszenie przyszło zbyt nagle, lecz nie miała zamiaru przyznawać się
do tego. Wyszłaby na idiotkę.
- Tak, teraz - potwierdził.
Natychmiast po wejściu do sypialni Claire przyszło do głowy, że
spodziewała się zobaczyć zupełnie co innego. Urządzenie pokoju wydało
jej się zbyt wyrafinowane i w jej opinii kłóciło się z wizerunkiem
twardego faceta, za jakiego chciał uchodzić Nate. Ogromne łóżko z
ciemnego dębu przykryte było grubą popielatą kapą i zarzucone
czarnymi, białymi i popielatymi poduszkami. Ozdobna szafa z takiego
RS
samego drewna jak łóżko. Wyłożona kamiennymi płytkami podłoga i
świetlik w suficie. Przez panoramiczne okna wlewały się do środka
przytłumione odgłosy wielkomiejskiego gwara. Rzuciła szybkie
spojrzenie na stolik obok łóżka i zauważyła książki - historyczną i
biograficzną. Domyślała się, że Nate jest samoukiem. Teraz już
wiedziała na pewno, że dobrze go oceniła.
- To jest zbyt... - zaczęła. - Nie mogę tutaj zostać.
- Coś nie w porządku? Za zimno? Zamknij okno, włącz ogrzewanie,
jeśli chcesz. Czuj się jak u siebie w domu.
Jak w domu? W tym typowo męskim wnętrzu? Z unoszącym się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl