wdrzwiach.
Następnego ranka Alison krążyła po domu po-
grążona wchaotycznych rozmyślaniach. Była nimi tak
pochłonięta, że nie usłyszała, iż ktoś otwiera drzwi.
Obróciła się dopiero wtedy, gdy wyczuła czyjś ruch za
plecami. Na środku kuchni stała zapłakana Heather.
- Heather, mój Boże! - wykrzyknęła Alison. - Co
się stało?
131
43
n
a
+
n
a
j
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Heather nadal zanosiła się płaczemi nie była wstanie
nic powiedzieć. Alison trzymała ją mocno wobjęciach
i drżała z niepokoju. Wydarzyło się coś strasznego, ale
co? Alison z trudemzachowywała panowanie nad sobą.
- Proszę cię, powiedz mi, ocochodzi.
Heather przestała szlochać i szepnęła:
- Nie. Chcę iść do swojego pokoju. Zaraz... zaraz
będzie mi lepiej.
- Nigdzie nie pójdziesz, dopóki nie powiesz mi, co
się dzieje - odparła stanowczo, ale łagodnie Alison.
Wskazała jej krzesło.
- Siadaj. Podamci herbatę.
Wkrótce postawiła filiżankę przed Heather , która
nadal ocierała łzy.
- To jest... to jest coś, z czym muszę uporać się
sama - oświadczyła ochrypłymgłosem. Alison usiadła.
- Czytoma coś wspólnegoz Timem?
Po policzkach Heather zaczęły spływać nowe poto-
ki łez.
- Tak- odparła niemal bezgłośnie.
- Zerwaliście ze sobą? - indagowała ostrożnie
Alison.
- Tak... Nie.
Heather potrząsnęła głową.
- Strasznie się pokłóciliśmy.
- Dlaczego nie możesz mi o tym opowiedzieć?
Nigdy nie miałyśmy przed sobą tajemnic.
132
43
n
a
+
n
a
j
- Czy ty nie rozumiesz, siostrzyczko? - zapytała
Heather, robiąc żałosną minę. - Nie mogę mówić
o tymtobie!
- Chodziło o mnie, prawda? - upewniła się. Była
zdumiona, że ma tak spokojny głos. - I dlatego nie
chcesz nic powiedzieć.
Rumieniec na twarzy Heather stał się jeszcze inten-
sywniejszy.
- Cosię stało? Chcę wiedzieć.
Heather odgarnęła wilgotne kosmyki włosówz twa-
rzy.
- Rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości. I nagle
Tim... Tim zaczął mówić o tobie i o tym człowieku.
Powiedział, że całe miasto plotkuje o twoim ślubie
z kryminalistą.
Na myśl o tym, jak bardzo ludzie bywają nie-
sprawiedliwi, Alison ogarnęła ślepa furia.
- Acoonotymsądzi? Toznaczy Tim.
- On... on stwierdził, że jemu to nie przeszkadza,
ale ja wiemswoje. Bardzo mu to przeszkadza. I dlatego
się pokłóciliśmy.
- Przykro mi, że zostałaś upokorzona z mojego
powodu - oświadczyła Alison.
- Och, nienawidzę siebie za to, że zachowuję się jak
histeryczka, ale... czuję się taka nieszczęśliwa. Wszyst-
ko zdaje się rozpadać, a ja nie potrafię temu zaradzić.
- Czy tak bardzo przygnębia cię to, że zamierzam
poślubić Rafe'a?
- Nie wiem - odparła Heather. - Chyba wszystko
mi się poplątało wgłowie. Wydaje mi się tylko, że... nie
wiem, jak to wyrazić. Po prostu byłyśmy tutaj takie
szczęśliwe. Nie uświadamiałamsobie, jak wiele znaczył
dla mnie domi bycie razemz tobą. Byłamtaka głupia.
Myślałam, że to będzie trwało wiecznie.
- Kochanie, jedyne, conigdy nie ulegnie zmianie,
133
43
n
a
+
n
a
j
to moja miłość do ciebie - powiedziała Alison, dotyka-
jąc zarumienionego policzka swojej siostry. - Pamiętaj
o tym, że zawsze będę cię kochać.
- Och, siostrzyczko, kocham cię, naprawdę cię
kochami przykro mi, jeżeli sprawiamci ból, ale...
- Przestań płakać, kochanie. Jestem pewna, że
wszystko dobrze się ułoży.
W godzinę pózniej Heather opuściła dom, żeby
wrócić na uczelnię. Znużona Alison położyła się na
kanapie. Rozmowa z Heather wykończyła ją. Czuła się
przybita i załamana.
Od dawna wiedziała, że za miłość do Rafe'a przy-
jdzie jej drogo zapłacić, ale nie przypuszczała, że cena
będzie tak wysoka. I chociaż za nic w świecie nie
chciała go porzucić, to na razie nie mogła go poślubić.
Wiedziała, że niechętnie przyjmie dalszą zwłokę, ale
wiedziała też, że w końcu zdoła go przekonać, gdyż
kochała go, a on kochał ją.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry - wyszeptała Alison, ściskając kur-
czowo słuchawkę. - Właśnie o tobie myślałam.
- Mamnadzieję, że nie myślałaś o mnie zle, zwła-
szcza po tym, jak się zachowałemostatniego wieczo-
ru.
- Nocóż, oboje byliśmytrochę zdenerwowani. [ Pobierz całość w formacie PDF ]