[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pani? - Pani Greenwood straciła resztki taktu rozpalona
ciekawością.
- Rozmawialiśmy o wszystkim, o rzeczach wesołych i
smutnych. Więcej powiedzieć nie mogę z obawy, że nadużyję
zaufania... same panie rozumieją.
Panie Greenwood i Pemberton równocześnie pokiwały
głowami.
Caroline z trudem otrząsnęła się ze zdumienia. Powszechnie
wiadomo było, że lady Avery jest kochanką pułkownika i że od
wielu lat zajmuje w jego życiu szczególne miejsce.
Jakiś czas temu pani Greenwood uznała, że pułkownik jest
zbyt opieszały w zalotach do jej córki i kazała Caroline
naśladować lady Avery w wyglądzie i stylu. Jednak choć włosy
Caroline były ciemne, miały tendencję do skręcania się w loki i
za nic nie chciały się rozprostować. Cera skłonna do rumieńca
nie bielała, niezależnie od tego, ile pudru matka na nią nałożyła.
Caroline cierpiała istne tortury, widząc w lustrze marionetkę z
ulizaną fryzurą i czerwonymi plamami rumieńców
wyzierających spod makijażu.
Lady Avery uśmiechnęła się do Caroline z życzliwością,
dodając jej odwagi do wygłoszenia własnej opinii na omawiany
temat.
- Myślę, że pułkownik jest bardzo dumny z żony.
Uważam, że Isabel Meredith wykazała się wielką dzielnością.
- Ja też tak uważam - zgodziła się z nią lady Avery. -
Prawdę mówiąc, chciałabym jej to powiedzieć. A pani? -W
oczach Valerie pojawił się wyzywający błysk.
Caroline spojrzała na osłupiałą matkę i zadzierając dumnie
podbródek, oświadczyła:
- Ja też, lady Avery. Tak... bardzo chętnie.
188
Rozdział szesnasty
- Trzy najlepsze partie, jakie w ogóle były do wzięcia w
towarzystwie, to nasi zięciowie.
- Wiem, moja droga - powiedział Edgar - i coś mi mówi,
że ten fakt irytuje niektóre panie jeszcze bardziej niż uroda
naszych córek. - Odwrócił się, żeby z zadowoleniem rzucić
okiem na dżentelmenów, o których właśnie mówili. Nagle mina
mu zrzedła, a z piersi wydarł się jęk. - O mój Boże! Glorio,
spójrz tylko, kto tu do nas idzie!
- Pan i pani Meredith! Jakże miło znów państwa widzieć.
Minęło sporo czasu, prawda? Ostatnio spotkaliśmy się na
wieczorku muzycznym u Rosemary Clairborne. - Valerie Avery
odpowiedziała wdzięcznym pochyleniem głowy na zdawkowe
skinięcie Glorii i równie powściągliwy ukłon Edgara. - June
oczywiście już znam, ale nie zechcielibyście państwo
przedstawić mi swoich dwóch pozostałych córek?
Edgar odruchowo wypiął pierś i nabrał oddechu, żeby bronić
swojej trzódki, lecz, niestety, z jego ust nie wypłynęło ani jedno
słowo. Błagalnym spojrzeniem zwrócił się o pomoc do żony.
- Ależ tak... oczywiście, lady Avery, zaraz pani
przedstawię Rachel... i Isabel także - wydukała Gloria.
Na dzwięk nazwiska lady Avery Isabel skamieniała.
Zapominając o rozmowie Rachel z przyjaciółką Lucindą, której
dotąd się przysłuchiwała, odwróciła się powoli.
Najpierw zobaczyła spokojne szare oczy, potem gładkie
kruczoczarne włosy. Inne szczegóły wyglądu lady Avery uszły
uwagi Isabel; widziała przed sobą wyjątkowo urodziwą kobietę
w perłowoszarej sukni, połyskującej na wypukłościach zgrabnej
figury. Uświadomiła sobie, że mogłaby nieomylnie rozpoznać tę
postać z opisu służących. Jakby nie dość było czaru płynącego z
jej wyglądu, lady Avery otaczała aura wyrafinowania, w której
wyraznie czuła się jak ryba w wodzie. Niewielkim pocieszeniem
189
dla Isabel było odkrycie, że lady Avery dorównuje wiekiem
Etienne owi, a może nawet jest od niego o rok lub dwa lata
starsza.
- Lady Avery, to jest moja córka Isabel. Pani Isabel Hauke.
- Macierzyński instynkt kazał Glorii wymówić nazwisko ze
szczególnym naciskiem.
Ich najbliższe otoczenie nagle ucichło; rozmowy zamarły,
jakby wszyscy próbowali podsłuchać, co zostanie powiedziane.
Nieprzewidziane spotkanie żony, kochanki i niedoszłej
narzeczonej zapowiadało się na fascynujący i wielce pożądany
przez widzów spektakl.
Jeśli nawet lady Avery zdawała sobie sprawę, jak wielkie
poruszenie wywołała, wyraznie je ignorowała.
Z nieskrywaną pewnością siebie wyciągnęła rękę do Isabel.
Gdzie jesteś, Etienne? Dlaczego mnie nie wspierasz w tej
okropnej sytuacji? Rozpaczliwe pytania kłębiły się w głowie
Isabel, przyprawiając ją o nieznośne pulsowanie w skroniach.
Nigdy by się nie spodziewała, że kochanka męża jakby nigdy
nic przyjdzie się jej przedstawić podczas chwilowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl