rzeczy, o które bym jej nigdy nie posądzał. Ale kochała mnie. O tak, kochała
mnie. Niekiedy myślę, że i ja ją kochałem&
To było zupełnie co innego niż z Gretą. Greta była kobietą, do której należałem
duszą i ciałem. Uosobienie seksu. Doprowadzała mnie do szaleństwa, z trudem
panowałem nad sobą. Z Ellie było inaczej. Wiecie co? Było mi z nią dobrze. Tak,
to bardzo dziwne, ale było mi z nią naprawdę dobrze.
Myślałem o tym wszystkim tamtego wieczora po powrocie z Ameryki, dlatego o tym
piszę. Znalazłem się na szczycie, zdobyłem to, o czym marzyłem, ale przecież nie
za darmo: ponosiłem ryzyko, narażałem się na niebezpieczeństwa, musiałem
popełnić, nie chwaląc się, bardzo przemyślaną zbrodnię.
Sprawa była cieniutka, przychodziło mi to nieraz do głowy, ale nikt się niczego
nie mógł domyślić, załatwiliśmy to bezbłędnie. Wszystko już za mną, ryzyko,
niebezpieczeństwo, idę drogą do Cygańskiego Gniazda, tak jak wtedy, kiedy
zobaczyłem ogłoszenie na murze i poszedłem obejrzeć starą ruderę. Idę pod górę,
staję na zakręcie&
I nagle& nagle zobaczyłem ją. Zobaczyłem Ellie. Dokładnie w miejscu, gdzie droga
gwałtownie skręca i gdzie zdarza się tyle wypadków. Stała w tym samym miejscu co
kiedyś, w cieniu jodły. Jak wtedy, kiedy wystraszyła się na mój widok, a ja na
jej. W tym miejscu po raz pierwszy popatrzyliśmy na siebie, podszedłem do niej,
powiedziałem do niej pierwsze słowa. Tu odegrałem rolę zakochanego od pierwszego
wejrzenia. Odegrałem ją bardzo dobrze. Mówię wam, aktor ze mnie na medal!
Ale tego nie spodziewałem się zupełnie& Przecież nie mogłem jej tu spotkać. Jak
to możliwe? A jednak widziałem ją& Patrzyła& patrzyła prościutko na mnie. Tylko
że było w tym coś, co mnie przeraziło. Bardzo mnie przeraziło. Bo to było tak,
jakby ona mnie nie wdziała. Przecież wiedziałem, że tak naprawdę jej tam nie ma.
Wiedziałem, że nie żyje, a mimo to widziałem ją. Nie żyła. Jej ciało leżało na
amerykańskim cmentarzu. A jednocześnie stała pod jodłą, patrząc na mnie. Nie,
nie na mnie. Wyglądała tak, jakby miała nadzieję mnie zobaczyć, a jej twarz
wyrażała miłość. Tę samą miłość, którą ujrzałem, kiedy brzdąkała na gitarze.
Wtedy spytała mnie: O czym myślisz? , a ja odpowiedziałem: Dlaczego pytasz? ,
a ona: Patrzysz na mnie, jakbyś mnie kochał . I ja jeszcze powiedziałem jakąś
głupotę w rodzaju: Oczywiście że cię kocham .
Stanąłem jak wryty. Pośrodku drogi. Drżałem cały. Zawołałem:
- Ellie!
Nie poruszyła się, stała dalej, patrząc& Patrzyła poprzez mnie. I to właśnie
mnie przeraziło, bo zdawałem sobie sprawę, że jeśli się chwilę zastanowię, będę
wiedział, dlaczego ona mnie nie widzi, a ja tego nie chciałem wiedzieć. Nie,
tego nie chciałem wiedzieć. Byłem tego całkiem pewny. Patrzyła w miejsce, gdzie
stałem, nie widząc mnie. Wtedy puściłem się biegiem. Uciekałem jak tchórz,
pędziłem drogą, mając przed sobą światła mojego domu. Wreszcie wyzwoliłem się z
bezsensownej paniki. To był dzień triumfu. Wracałem do domu. Jak myśliwy, który
wraca z gór. Czekał na mnie mój dom. I jeszcze coś, czego pragnąłem najbardziej
na świecie. Wspaniała kobieta, do której należałem duszą i ciałem.
Pobierzemy się. Zamieszkamy w naszym domu. Będziemy mieć to, o co walczyliśmy.
Wygraliśmy& wygraliśmy gładko!
Drzwi nie były zamknięte. Wszedłem do środka i głośno tupiąc ruszyłem przez
otwarte drzwi do biblioteki. Greta stała przy oknie. Czekała na mnie. Była
olśniewająco piękna. Nigdy nie widziałem kogoś równie olśniewającego i pięknego.
Wyglądała jak Brunhilda, jak wspaniała walkiria z lśniącymi złotymi włosami.
80
Pachniała, promieniała kobiecością, czułem smak seksu. Musieliśmy się powściągać
tyle czasu, nie licząc rzadkich, krótkich chwil w Zakątku Fantazji.
Rzuciłem się w jej ramiona jak żeglarz po powrocie z morza do domu. Tak, to była
jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu.
Wróciliśmy na ziemię. Usiadłem, Greta podała mi mały plik listów. Wyciągnąłem
niemal automatycznie kopertę z amerykańskim znaczkiem. List Lippincotta. Ciekaw
byłem, co tam jest, dlaczego musiał do mnie napisać.
- Bitwa wygrana - rzekła Greta z głębokim westchnieniem zadowolenia.
- Zwiętujemy dzień zwycięstwa - dodałem. Zaśmiewaliśmy się oboje. Zmialiśmy się [ Pobierz całość w formacie PDF ]