[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozszerzyły się nieco z obawy, która jednak szybko zniknęła. Pózniej, gdy będzie wspominać
tę sytuację pomyśli, że był tylko jakimś ekscentrykiem. Minie trochę czasu, zanim Leslie
pojmie ogrom zmian zachodzących w jej ciele. Ludzki umysł tworzy tyle mechanizmów
obronnych, że musi upłynąć nieco czasu nim do człowieka dotrą rzeczy sprzeczne z jego
przekonanymi. Czasami te mechanizmy działały na korzyść Iriala.
Król Mroku zapalił papierosa, grając na zwłokę, Chciał popatrzeć odrobinę dłużej, jak
śmiertelniczka zmaga się z emocjami. Uniósł jej dłoń i pocałował, kolejny raz zachowując się
absolutnie niestosownie, zważywszy przebranie, jakie nosił oraz otoczenie.
- Sądzę, że podasz mi dokładnie to, czego potrzebuję. Wezbrało w niej przerażenie,
mieszając się z silnym wybuchem pożądana i odrobiła złości. Mimo to jej wykrzywione w
uśmiechu usta nawet nie zadrżały.
- W takim razie coś wybiorę - powiedziała, robiąc krok w tył i wyswobadzając rękę z
jego uścisku. Irial zaciągnął się papierosem, patrząc jak Leslie odchodzi. Aącząca ich ciemna,
przydymiona wiązka rozciągała się i wiła w powietrzu niczym ścieżka.
 Wkrótce
Przy drzwiach obejrzała się na niego. Niemal poczuł smak jej gwałtownie
narastającego przerażenia. Oblizał usta.
 A nawet szybciej .
ROZDZIAA 6
Leslie wślizgnęła się do kuchni, oparła o ścianę i próbowała wziąć się w garść. Trzęsły
się jej ręce. Ktoś inny będzie musiał poradzić sobie z dziwnym klientem. Jego
zainteresowanie, zbyt przenikliwe spojrzenie i słowa przerażały ją.
- W porządku, ma belle? - zapytał cukiernik, Etienne.
Był szczupłym człowieczkiem obdarzonym temperamentem, który dawał o sobie znać
w najdziwniejszych sytuacjach. Zwykle zachowywał się irracjonalnie. Na ten wieczór, a
przynajmniej na tę godzinę, najwyrazniej przyjął życzliwą postawę.
- Jasne.
Przykleiła do twarzy uśmiech, niestety, mało przekonywujący.
- Chora? Głodna? Słaba? - nalegał Etienne.
- Nic mi nie jest. Po prostu trafiłam na wymagającego, trochę zbyt namolnego gościa.
On chce... Może ty wymyślisz czego on chce...
Zamilkła pod wpływem niewytłumaczalnej złości, która ogarnęła ją na myśl, że kto
inny miałby wybrać dla niego jedzenie.
 Nie . Tak się nie da.
Wściekłość i strach osłabły. Wyprostowała ramiona i sporządziła na kolanie listę
swoich ulubionych potraw, do których dodała marquise au chocolat.
- Nie mamy tego dzisiaj w karcie deserów - zaprotestował jeden z kucharzy
praktykantów.
Etienne puścił oko.
- Dla Leslie mamy. Trzymam awaryjne desery na wyjątkowe okazje.
Dziewczyna z ulgą przyjęła wiadomość, że nasączony rumem mus Etienne a jest
dostępny, choć tak reakcja nie dawała się racjonalnie uzasadnić. Klient nie poprosił o ten
konkretnie przysmak, mimo to ona chciała mu go podać, chciała sprawić mu przyjemność.
- Jesteś najlepszy.
- Qui, wiem. - Wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego, ale jego uśmiech
temu zaprzeczał. - Powinnaś powtarzać to Robertowi.
Często. Zapomina, jakie spotkało go szczęście, że tutaj trafiłem.
Leslie roześmiała się, odprężając się nieco pod wpływem nieodpartego uroku
Entienne a. Nie było sekretem, że wspomniany właściciel zrobiłby niemal wszystko, żeby
przypodobać się swojemu cukiernikowi. Etienne tylko udawał, że tego nie dostrzega.
- Zamówienie na stolik szósty! - zawołał inny glos i Leslie wróciła do pracy.
Przywołała na twarzy uśmiech, gdy niosła parujące talerze.
W miarę jak upływała jej zmiana, Leslie tak często spoglądała w stronę w stronę
dwóch dziwnych gości, że z trudem koncentrowała się na innych stolikach.
 Jeśli się nie opanuję, dostanę marne napiwki.
Trudni klienci nie należeli do rzadkości. Mężczyzni najwyrazniej wychodzili z
założenia, że mogą liczyć na jej zainteresowanie, jeśli będą się zachowywać szarmancko i
pokażą, że mają pieniądze. Uśmiechała się więc i flirtowała. Poza tym wdawała się w
pogawędki ze starszymi gośćmi i zabawiała rodziny z dziećmi. Tak to po prostu działało u
Verlaine a. Robert lubił gdy personel traktował klientów wyjątkowo. Oczywiście wszystko
kończyło się za progiem restauracji. Nie umawiała się na randki z nikim, kogo poznała w
czasie pracy; nie dawała nawet swojego numeru telefonu.
 Jednak jemu bym dała.
Nieznajomy sprawiał miłe wrażenie, ale jednocześnie wyglądał na osobę, która dobrze
sobie radzi w niebezpieczniejszych zakątkach miasta. I był atrakcyjny, chociaż nie chodziło o
jego rysy, lecz o sposób, w jaki się poruszał. Przypominał jej Nialla.
 Pewnie jest tak samo nieosiągalny.
Gość obserwował ją podobnie jak wuj Keenana - posyłając badawcze spojrzenia i
leniwe uśmiechy. Gdyby jakiś chłopak patrzył tak na nią w klubie, spodziewałaby się, że
zacznie ją uwodzić. Ale Niall nigdy tego nie zrobił, mimo że go zachęcała. Pewnie ten
mężczyzna tez nie zamierzał posunąć się dalej.
- Leslie?
Usłyszała klienta, choć była pewna, że nie odezwał się na tyle głośno, by jej uszy
mogły zarejestrować dzwięk. Odwróciła się, a on przywołał ją gestem.
Przyjąwszy zamówienie od jednego ze stałych bywalców, poczuła pokusę, żeby
pobiec do wzywającego ją mężczyzny. i nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby się jej
oprzeć. Lawirowała między stolikami, nie odrywając od niego oczu, wyminęła pomocnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl