[ Pobierz całość w formacie PDF ]

instrumenty muzyczne: lutnie i bębny w różnych stadiach rozkładu. Doskonała reprodukcja tego obrazu znajduje się w
muzeum Prado w Madrycie - jej wykonanie osobiście zlecił jego ojciec.
Zciskając rączkę laski, Percival wszedł w tłum. Zwykle pobłażał towarzyskiej rozpuście w środku dnia, ale dziś czuł się
tak fatalnie, że z trudem brnął przez pokój. Pokiwał ojcu dawnego kolegi ze szkoły, związanemu z jego rodziną od
wieków - stał na uboczu, prezentując nieskalane, białe skrzydła. Po chwili Percival posłał niemrawy uśmiech modelce,
którą kiedyś zaprosił na kolację - cudownej istotce ze szklistymi, błękitnymi oczami, z uznanej szwajcarskiej rodziny. Była
jeszcze bardzo młoda, więc nie wyrosły jej skrzydła i nie można było podziwiać całej jej krasy, ale Percival wiedział, że
pochodzi ze starego, potężnego rodu. Zanim zachorował, matka usiłowała go nakłonić, aby się z nią ożenił. Któregoś dnia
ta dziewczyna będzie wpływowym członkiem ich społeczności.
Percival tolerował przyjaciół ze starych rodów - co zresztą mu się opłacało - ale nowi znajomi: hałastra nowobogackich
zarządców finansowych, magnatów medialnych i innych pochlebców, którzy wkradli się w łaski matki, napawali go
odrazą. Oczywiście różnili się od Grigorich, ale większość wykazywała dość podobieństwa, aby zręcznie lawirować w
zawiłym labiryncie wymaganych przez jego rodzinę szacunku i dyskrecji. Otaczali matkę, zasypywali ją komplementami,
z uznaniem wyrażali się o jej poczuciu szlacheckiego obowiązku i w ten sposób zapewniali sobie wstęp na przyjęcie w
dniu następnym.
Gdyby to zależało od Percivala, jego rodzina prowadziłaby spokojne życie, ale matka nie potrafiła znieść samotności.
Podejrzewał, że szukała rozrywek, aby zagłuszyć straszliwą prawdę: ich rodzaj stracił swoje miejsce w porządku rzeczy.
Od wielu pokoleń rodzina zawierała sojusze i wykorzystywała sieć relacji przyjacielskich i innych, aby utrzymać swoją
pozycję i zapewnić sobie pomyślność. W starym świecie łączyła ich z rodzinnymi dziejami głęboka wielopłaszczyznowa
więz. W Nowym Jorku na każdym kroku musieli ją odtwarzać.
Otterley, jego młodsza siostra, stała przy oknie w bladym świetle -hyła średniego wzrostu, sześć stóp i trzy cale,
szczupła, wciśnięta w obcisłą sukienkę, nieco zbyt elegancką jak na tę porę dnia, ale za to bardzo w jej stylu. Włosy miała
spięte z tyłu w ciężki kok, a usta pociągnięte pomadką w kolorze jaskrawego różu, zupełnie nie dla kobiety w jej wieku.
Otterley była kiedyś nadzwyczaj piękna, ale strawiła młodość w stuletnim ciągu zabaw i chorych związków, które
nadwerężyły zarówno jej urodę, jak i rodzinny majątek. Już jakiś czas temu rozpoczęła dwusetny rok życia i choć robiła co
w jej mocy, żeby zatuszować lata, miała twarz manekina. Starała się bardzo, ale za nic nie mogła przywrócić urody, z jakiej
słynęła w dziewiętnastym wieku.
Spostrzegłszy Percivala, podeszła do niego niespiesznie, wyciągnęła nagie ramię, wzięła go pod rękę i poprowadziła
przez tłum jak złożonego niemocą. Podążali za nią wzrokiem wszyscy zgromadzeni. Jeśli nie zdarzyło im się robić z
Otterley interesów, znali ją albo dlatego, że pracowała w wielu radach rodzinnych, albo z powodu jej bujnego życia
towarzyskiego. Przyjaciele i znajomi darzyli siostrę Percivala ogromnym szacunkiem. Nikt nie mógł sobie pozwolić na to,
aby stracić jej względy.
- Przepadłeś jak kamień w wodę - skarciła Percivala, zwężając oczy jak gad. Wychowała się w Londynie, gdzie do dziś
mieszkał ich ojciec, a jej chropawy, brytyjski akcent kłuł szczególnie ostro, kiedy była poirytowana.
- Nie wydaje mi się, żeby doskwierała ci samotność - odparował Percival, wodząc wzrokiem po tłumie.
- Znasz matkę - jęknęła z goryczą - z tygodnia na tydzień te imprezy są coraz huczniejsze.
- Więc matka gdzieś tu jest?
Twarz Otterley wykrzywiła się z irytacji.
- Jeszcze niedawno siedziała na tronie i przyjmowała gości. Rodzeństwo przeszło w głąb pomieszczenia, mijając rząd
francuskich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl