wisi w powietrzu. Coś między nami jest nie tak.
Kiedy czekamy na windę, napięcie między nami rośnie.
Zaczyna mnie to drażnić. Chris przepuszcza mnie w drzwiach
windy. Wewnątrz opieramy się o ściany naprzeciw siebie. Chris
odchyla głowę i zamyka oczy. Już prawie suche włosy delikatnie
opadają mu na czoło. Wilgotny T-shirt przykleił mu się do ciała i
podkreśla mięśnie. Na policzku ma zaschniętą krew. Wygląda na
to, że zadrapanie nie wymaga szycia. Mam nadzieję, że nie odniósł
także większych obrażeń ręki.
Winda rusza. Chris na mnie nie patrzy. Mam przeczucie, że
obawia się spojrzeć w moją stronę, bo mur, który wybudował
między nami, mógłby wtedy runąć. Chciałabym, by tak się stało.
Pragnę go przytulić i mocno trzymać w ramionach. Chcę mu
obiecać, że nigdzie się nie wybieram. On chciałby usłyszeć, że nie
umrę. Wymaga niemożliwego.
Nie mogę znieść tego, że go nie dotykam, że milczymy.
Kiedy winda się zatrzymuje, robię krok w jego stronę. W tej samej
chwili on otwiera oczy i unosi głowę. Wbija we mnie spojrzenie.
Ma pochmurną twarz. Nie widzę w niej radości. Burza nadal w
nim szaleje. Nie dziwi mnie to.
Opieram się pokusie zarzucenia mu rąk na szyję. W zamian
chwytam jego stłuczoną rękę i przyglądam się opuchniętym
kłykciom.
Wyczyszczę ci ranę i opatrzę ją. Wychodzę z windy,
lekko pociągając go za sobą. Cieszę się, bo się nie opiera.
Prowadzę Chrisa do łazienki, gdzie od razu zdejmuje podkoszulek
i kładzie go na brzegu wanny, siadając obok. Tatuaż na jego skórze
i wyrzezbione mięśnie dziwnie na mnie działają. Ten smok to
część jego przeszłości, której nie poznam, jeśli pozwolę mu
rozegrać to jego sposobem.
Podnoszę wzrok i widzę, że mi się przygląda. Wzbierają we
mnie emocje.
Gdzie znajdę bandaże? To mój dom, a nawet nie wiem,
gdzie co jest. Chociaż niedługo przestanie być moim domem.
Czemu przeraża mnie to tak bardzo?
Pod umywalką. Odzywa się po raz pierwszy, od kiedy
wyszliśmy z toalety w barze. Dzwięk jego głosu działa kojąco na
moje zszargane nerwy.
Odwracam się po opatrunki, korzystając z okazji, by wziąć
się w garść. Jakaś część mnie żałuje, że tak bardzo przywiązałam
się do Chrisa, ale od razu zabijam tę myśl. On i tak ma w sobie
dość żalu za nas obydwoje. Jedno z nas musi mieć wystarczająco
dużo siły, by ratować nasz związek.
Chris przesiada się na toaletę, żebym mogła usiąść na
wannie. Nadal jestem roztrzęsiona, unikam więc kontaktu
wzrokowego. Siadam na brzegu wanny i podstawiam nogę, żeby
Chris oparł na niej swoją rękę. Robi to bez wahania. Kładzie dłoń
na moim udzie, a moje ciało natychmiast reaguje na ten dotyk.
Oglądam zadrapanie na jego lekko siniejącej dłoni. Trzeba
zrobić prześwietlenie, żeby sprawdzić, czy nie ma poważnych
uszkodzeń. Jestem pewna, że się na to nie zgodzi.
Nie potrafię cię kochać, nie chroniąc jednocześnie słyszę
jego łagodne wyznanie. Serce bije mi mocniej. Nie wiem też, jak
się tobą opiekować, jednocześnie cię nie przytłaczając. Zawsze
będę stąpał po kruchym lodzie. Zawsze będę myślał za dużo.
Chris, nikt nie wie, co czeka go jutro. Musimy żyć dniem
dzisiejszym.
Zranioną ręką przeczesuje wysychające włosy, cudownie je
mierzwiąc.
Widzisz, Saro. Ja tak nie potrafię. Nie nauczę się tego. Nie
mogę tak.
Zrywa się i wychodzi z łazienki, zostawiając mnie samą.
Rozdział siedemnasty
Kiedy otrząsam się z oszołomienia, które wywołało we mnie
wyznanie Chrisa, jestem niezwykle spokojna. Musiałam bardzo
długo siedzieć w bezruchu, bo zmarzłam i zesztywniało mi całe
ciało.
Wstaję i się rozbieram. Puszczam wodę pod prysznicem,
nastawiając ją na bardzo gorącą. Muszę pomyśleć. Kiedy uspokoję
gonitwę myśli, inaczej spojrzę na to, co powiedział Chris.
Wierzę, że mnie kocha. Choć nie było mnie przy nim po
śmierci Dylana, to i tak dzięki mnie poradził sobie z tą sytuacją.
Tak powiedział. Dlatego w pierwszym odruchu, kiedy rzucił nie
mogę tak , pomyślałam, że mówi o nas. Teraz już tak nie uważam.
Sądzę, że chodziło mu o ból, zmartwienie i strach.
Przypuszczam, że właśnie w takich sytuacjach pozwala się wiązać
i biczować, aż przestaje cokolwiek czuć.
Mój biedny, skrzywdzony mężczyzna. Nie widzi, jaki jest
wspaniały i cudowny. Chce wyjechać z Paryża, by chronić mnie
przed niebezpieczeństwami, które tu na mnie czyhają. Nadal
obawia się tego, że nie uniosę prawdy o nim. To boli bardziej niż
jego dzisiejsza reakcja. Nie wyjadę. My nie wyjedziemy.
Gorąca woda mnie uspokaja. Po wyjściu spod prysznica
wkładam mój ulubiony czarny dres i różową koszulkę na
ramiączkach. Potem suszę włosy. Mam ochotę poszukać Chrisa,
ale zwalczam tę pokusę. Wyszedł, bo czuł, że traci kontrolę. Muszę
dać mu czas na to, by na nowo ją poczuł. Napieranie na niego nie
przyniesie pożądanego przeze mnie rezultatu.
Biorę notebooka, idę do fotela, który stoi przy dużym,
łukowatym oknie w naszej sypialni i podnoszę żaluzje. W całym
mieszkaniu są takie okna. Deszcz stuka o szyby. Siadam w fotelu,
podwijając bosą stopę pod siebie. Bardzo bym chciała, żeby choć
jedna z dwóch bliskich mi osób była tu teraz ze mną. Postanawiam
poszukać w Internecie informacji o Garnerze Neuville u.
Mijają dwie godziny. Nieustający deszcz dobrze wpływa na
moje skołatane nerwy. Pogrążam się w myślach. Dlaczego jeden z
najbogatszych mężczyzn we Francji szuka Elli, która nie ma ani
nazwiska, ani majątku? Surfowałam po różnych stronach z
informacjami na temat trzydziestodwuletniego milionera, który
obrócił odziedziczony majątek w pokazną fortunę i teraz szukam
odpowiedzi na swoje pytania. Nie mam pojęcia, dlaczego Chris
uważa, że ten facet oznacza kłopoty, ale zapewne wie, o czym
mówi.
Nie widzę powodu, dla którego Neuville miałby szukać Elli.
Może ma to związek z jej narzeczonym. Nigdy nie lubiłam Davida,
nigdy mu nie ufałam.
Odstawiam komputer na podłogę i wpatruję się w drzwi
sypialni. Chciałabym je zaczarować tak, by pojawił się w nich
Chris. Ale nie wychodzi mi to. Nie mogę tak siedzieć i czekać.
Mam stawić czoło problemom i nie dać się im.
Wstaję energicznie. Znajdę Ellę. Rozmowa z tym całym
Neuvillem to dobry początek poszukiwań. Ale nie spotkam się z
nim bez Chrisa. Miał dość czasu dla siebie. I ja także. Nadeszła
pora na wspólne działanie.
Drzwi do jego atelier są otwarte. Liczę na to, że jest to
zaproszenie. Mroczna, ostra muzyka, która wibruje w
pomieszczeniu, nie brzmi zachęcająco. The Bottom zespołu Staind.
Słowa wbijają się we mnie i mocno oddziałują na moje emocje.
Dusisz się, nie możesz czekać, aż to się tak po prostu skończy.
Tekst odzwierciedla uczucia Chrisa. Jest obrazem tego, jak bardzo
cierpi. A ja czuję jego ból. Skoro nie potrafię ukoić jego bólu,
przynajmniej przy nim będę.
Wchodzę głębiej i widzę Chrisa siedzącego na taborecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]