obiecująco. Jak myślisz, czy mogę mu nadać jakiś tytuł?
- Może: nadworny wspinacz? - zaproponował Zoltan. - Ale to dobry pomysł.
Odejdziemy teraz, żebyś mógł odpoczywać.
- Odpoczywać? Z tą wiewióreczką w łóżku? - Maksymilian złapał córkę.
Bianka zatrzymała się na korytarzu.
- Smutek stanie się radością radości - szepnęła.
- Co masz na myśli?
- Czarownica z Höllentor nie byÅ‚a taka gÅ‚upia. MówiÅ‚a, że znajdziesz to, czego nie
szukasz, lecz nie znajdziesz tego, czego szukasz.
- Tak?
- Szukasz jednej istoty, a znajdziesz dwie inne. Pierwsza przyprawi ciÄ™ o smutek,
druga da ci radość. A smutek stanie się radością radości.
Zoltan z zainteresowaniem wpatrywał się w ożywioną twarz dziewczyny.
- I jak to tłumaczysz?
- Szukałeś syna Maksymiliana, a znalazłeś jego córkę. Potem odnalazłeś samego
Maksymiliana i nikt chyba nie wątpi, że widok córki sprawił mu wielką radość.
Zoltan uśmiechnął się.
- I ty nie byłaś tą, którą byłaś. I nie będziesz tym, kim miałaś być.
- Jak właściwie rozumiesz to ostatnie?
- Wejdziesz do książęcego domu Tannen, ale nie zostaniesz księżną.
- Nic z tego, co sobie zamyślacie, się nie powiedzie, ale powiedzie wam się we
wszystkim . To także się zgadza.
- Pamiętam także, co powiedziała mnie - rzekł Zoltan. - Ty, zbyt dumny i twardy
mężczyzno, zmiękniesz i nabierzesz pokory...
Uniósł dłonie Bianki, schylił głowę i ucałował je z czułością.
- I tak właśnie się stało. Zmiękłem i nabrałem pokory.
Jeszcze raz ucałował jej ręce. W oczach zapłonęły mu radosne iskierki.
- Ale nie całkiem! Wciąż tkwią we mnie resztki barbarzyńcy.
Bianka padła mu w ramiona:
- Cudownie! [ Pobierz całość w formacie PDF ]