pewno pozwolisz im zabrać go do domu.
Margie podniosła na niego przerażony wzrok. Tyler
omal nie wybuchnął śmiechem.
Okej, każę mu go wypuścić. Zerknął na Nell,
zauważając, że odwróciła wzrok i nerwowo bawi się
filiżanką. Część gości wybiera się na mszę. Zawiozę
ich, sam też lubię posłuchać dobrego kazania.
W porządku, dziękuję powiedziała Nell, ig-
norując wyrazne zdumienie Margie.
A co, myślałaś, że jestem chodzącym jawno-
grzesznikiem? Tyler zwrócił się do ładniejszej
z kobiet. Wybacz, jeśli cię zawiodłem, jestem tylko
prostym chłopakiem z Teksasu, pomimo stylu życia,
którym tak się niegdyś szczyciłem.
No, no! Margie potrząsnęła z rozbawieniem
lokami. W głowie się nie mieści. Zerknęła na Nell,
która siedziała sztywna jak świeca. Powinieneś zabrać
ze sobą Nell. Kazanie pasuje do niej i tej jej włosiennicy.
Nie noszę włosiennicy i sama pojadę pózniej do
kościoła. Nell podniosła się i opuściła pokój. Jej
sztywne plecy mówiły więcej niż słowa.
56 PUSTYNNA GORCZKA
I rzeczywiście wybrała się do kościoła na pózniej-
szą mszę, ubrana w mysią, skromną suknię. Miodo-
wobrązowe włosy spięła w schludny kok, lecz na
twarz nie nałożyła ani odrobiny makijażu. Ten wizeru-
nek odpowiadał jej życiu, był równie prozaiczny jak
ono.
Do miasta podrzuciła ją Bella. Umówiły się, że
odbierze ją po mszy. A zatem ostatnią osobą, którą
Nell spodziewała się ujrzeć przed kościołem, był
Tyler. Czekał na nią w szarym garniturze, oparty
o samochód.
A gdzie Bella? spytała zaraz Nell.
Tyler uniósł brwi.
A co? zażartował. Jest niedziela. Nie chciał-
bym, żebyś wracała na ranczo piechotą.
Umówiłam się z Bellą, że po mnie przyjedzie
óswiadczyła, nie ruszając się z miejsca.
To bez sensu kazać jej jechać taki szmat drogi,
skoro ja i tak musiałem tu być, prawda?
Patrzyła na niego nieufnie.
Po co musiałeś dwa razy jechać do miasta
w niedzielę?
Po ciebie, oczywiście. Wskakuj.
Nie wyglądało na to, żeby miała jakiś wybór.
Odprowadził ją do drzwi od strony pasażera i wsadził
do środka jak tłumok z praniem, po czym zamknął
ostrożnie w środku.
Zabijasz moje ego oznajmił, wyjeżdżając na
drogę.
Diana Palmer 57
Zdenerwowana zaciskała dłonie na popielatej skó-
rzanej torebce.
Nie masz żadnego ego odparła, wyglądając
przez okno na rozległą otwartą przestrzeń Uol i poszar-
panych grzbietów gór w oddali.
Dziękuję odparł z uśmiechem. To pierwsza
miła rzecz, jaką usłyszałem od ciebie od tygodni.
Nell odetchnęła i spuściła wzrok na torebkę.
Nie chciałam się tak do ciebie odnosić wyznała.
To tylko... Wzruszyła ramionami. Nie chcę,
żebyś myślał, że się za tobą uganiam. Skrzywiła się.
Zdaje się, że przez pierwsze dni po twoim przyjez-
dzie byłam okropna.
Tyler wjechał tymczasem na wiejską drogę prowa-
dzącą do zamkniętej bramy i zgasił silnik. Jego zielone
oczy wędrowały po Nell. Powoli i spokojnie zapalił
papierosa.
No dobra, wyłóżmy karty na stół odezwał się
cicho. Jestem spłukany, pracuję dla twojego wuja,
ponieważ za moje oszczędności w banku nie utrzymał-
bym się przez tydzień, no i nie udaje mi się teraz
oszczędzać. Mam za to spore długi. To chyba nie jest
najlepsza perspektywa dla kobiety. Nie chcę się w tej
chwili angażować....
Nell jęknęła cicho, rozdarta i zakłopotana. Wysiad-
ła z samochodu. Jej policzki poczerwieniały z powodu
urażonej dumy. Tyler wysiadł za nią, oparł ją o karose-
rię samochodu i przytrzymał.
Proszę, nie musisz się przede mną tłumaczyć
58 PUSTYNNA GORCZKA
wykrztusiła łamiącym się głosem. Przepraszam
cię, nigdy nie zamierzałam...
Nell.
Słysząc swoje imię wypowiedziane z tym głębokim
charakterystycznym akcentem, podniosła głowę.
Przez mgłę gromadzących się łez widziała, jak twarz
Tylera tężeje, a potem jego oczy powtórnie zalśniły,
jak kiedyś, kiedy również stał tak blisko niej.
Jesteś za delikatna powiedział z jakąś powagą
w spojrzeniu. Usiłuję wytłumaczyć ci, że nigdy nie
odnosiłem wrażenia, że się za mną uganiasz. Nie
należysz do takich kobiet.
Roześmiałaby się najchętniej, bo nie miał pojęcia,
jak bezwstydnie uganiała się za Darrenem McAnder-
sem i bez mała błagała go o miłość. Zachowała to
jednak dla siebie. Patrzyła tylko na jego szybko
wznoszącą się i opadającą klatkę piersiową pod dopa-
sowaną marynarką. I zastanawiała się, dlaczego bra-
kuje mu tchu. Rytm jej oddechu był także przy-
spieszony, ponieważ Tyler stał tak blisko, że czuła
ciepło jego ciała i zapach kosztownej wody koloń- [ Pobierz całość w formacie PDF ]