[ Pobierz całość w formacie PDF ]

budowę kościoła. Ta wielotysięczna dzielnica była zamieszkała w
większości przez przybywających z całej Polski pracowników wielkiego
zakładu metalurgicznego. Zgodnie z zało\eniem władz, Nowa Huta
miała być wzorowo  socjalistyczną", czyli pozbawioną jakichkolwiek
związków z Kościołem. Nie mo\na było jednak zapomnieć, \e ci ludzie,
którzy przybyli tu w poszukiwaniu pracy, nie mieli zamiaru wyrzec się
swoich katolickich korzeni.
Zmagania zaczęły się od du\ego osiedla w Bieńczycach. Początkowo, na
skutek pierwszych nacisków, władze komunistyczne wydały pozwolenie
na budowę kościoła i wydzielono teren. Tam te\ ludzie od razu postawili
krzy\. To pozwolenie jednak, dane jeszcze za czasów księdza
arcybiskupa Baziaka, cofnięto i władze zarządziły likwidację krzy\a.
Wierni zdecydowanie się temu przeciwstawili. Wywiązała się wręcz
walka z milicją - były ofiary, ranni. Prezydent miasta prosił, \eby
 uspokoić ludzi". To był jeden z pierwszych aktów długiej walki o
wolność i godność te] części narodu, którą losy rzuciły do nowej części
Krakowa.
Ostatecznie ta walka została wygrana, choć za cenę długotrwałej  wojny
nerwów". Prowadziłem rozmowy z władzami, głównie z kierownikiem
Wojewódzkiego Urzędu do Spraw Wyznań. Był to człowiek, który
wprawdzie w rozmowie zachowywał się grzecznie, ale był twardy i
nieustępliwy przy podejmowaniu decyzji, które zdradzały ducha
złośliwości i uprzedzeń.
Dzieło budowy kościoła podjął i doprowadził pomyślnie do końca ks.
proboszcz Józef Gorzelany. Mądrym pociągnięciem duszpasterskim była
zachęta, jaką skierował do parafian, by ka\dy z nich przyniósł kamień,
który będzie wykorzystany przy budowie fundamentów i murów. W ten
sposób ka\dy czuł się osobiście zaanga\owany we wznoszenie murów
nowej świątyni.
Podobną sytuację prze\ywaliśmy w ośrodku duszpasterskim w
Mistrzejowicach. Głównym bohaterem tamtejszych wydarzeń był
heroiczny ksiądz Józef Kurzeja, który przyszedł do mnie i sam
zaproponował, \e pójdzie sprawować swoją posługę na tym osiedlu. Była
tam bowiem mała budka, w której chciał zacząć kate-chizować, w
nadziei, \e powoli będzie mógł stworzyć nową parafię. Tak te\ się stało,
ale zmagania o kościół w Mistrzejowicach ks. Józef przypłacił \yciem.
Szykanowany przez władze komunistyczne dostał zawału serca i zmarł w
wieku trzydziestu dziewięciu lat.
W walce o kościół w Mistrzejowicach pomagał mu ks. Mikołaj
Kuczkowski. Pochodził z Wadowic, podobnie jak ja. Pamiętam go z tego
czasu, kiedy był jeszcze prawnikiem i miał narzeczoną, piękną
dziewczynę, Nastkę, prezeskę Katolickiego Stowarzyszenia Młodzie\y.
Gdy zmarła, postanowił zostać księdzem. W 1939 roku wstąpił do
seminarium i rozpoczął studia filozoficzne i teologiczne. Zakończył je w
1945 roku. Byłem z nim bardzo z\yty i on mnie tak\e lubił. Chciał  jak
zwykło się mówić -  wyprowadzić mnie na ludzi". Po święceniach
biskupich osobiście zadbał, abym przeprowadził się do domu biskupów
krakowskich przy ul. Franciszkańskiej 3. Wielokrotnie mogłem
przekonać się, jaki był dobry dla ks. Józefa Kurzei, pierwszego
proboszcza w Mistrzejowicach. Jeśli chodzi o samego ks. Józefa, to
mogę powiedzieć, \e był człowiekiem prostym i dobrym (jedna z jego
sióstr jest sercanką). Jak wspomniałem, ks. Kuczkowski bardzo mu
pomagał w jego działaniach, a kiedy ks. Józef zmarł, zrezygnował ze
stanowiska kanclerza Kurii i przejął po nim parafię w Mistrzejowicach.
Tam te\ obaj zostali pochowani w krypcie pod kościołem, który
zbudowali.
Mo\na by du\o o nich opowiadać. Pozostali dla mnie wymownym
przykładem braterstwa kapłańskiego, które z uznaniem obserwowałem i
któremu towarzyszyłem jako biskup: ,}Nierny przyjaciel potę\ną obroną,
kto go znalazł, skarb znalazł" (Syr 6, 14). Prawdziwa przyjazń, która
rodzi się w Chrystusie:  Nazwałem was przyjaciółmi..." (J 15, 15).
Sprawę wznoszenia kościołów w PRL bardzo posunął naprzód biskup
Ignacy Tokarczuk w pobliskiej diecezji przemyskiej. Budował je
nielegalnie, za cenę wielu ofiar i szykan ze strony lokalnych władz
komunistycznych. Miał jednak o tyle korzystniejszą sytuację, \e
wspólnoty w jego diecezji były przewa\nie na wsi; mieszkańcy wsi,
oprócz tego, \e bardziej wra\liwi na sprawy religii, nie byli poddani
takiej kontroli milicji, jak mieszkańcy miast.
Z wielką wdzięcznością i szacunkiem myślę o proboszczach, którzy
budowali w tamtych czasach kościoły. Tą wdzięcznością obejmuję
wszystkich budowniczych kościołów, gdziekolwiek są na świecie.
Zawsze starałem się ich wspomagać. W Nowej Hucie znakiem takiego
wsparcia stały się pasterki odprawiane pod gołym niebem, bez względu
na mróz. Najpierw celebrowałem je w Bieńczycach, potem równie\ w
Mistrzejowicach i na Wzgórzach Krzesławickich. Stanowiło to
dodatkowy argument w pertraktacjach z władzami, bo mo\na było się
odwoływać do prawa wiernych do ludzkich warunków w publicznym
manifestowaniu ich wiary.
Mówię o tym wszystkim, bo nasze ówczesne doświadczenia pokazują,
jak ró\ne mogą się okazać zadania pasterskie biskupa. Jest w tych
dziejach tak\e echo pasterskich prze\yć związanych z dzieleniem losów
powierzonej mu owczarni. Mogłem osobiście przekonać się, jak bardzo
prawdziwe jest to, co zostało powiedziane w Ewangelii o owcach, które
idą za dobrym pasterzem: za obcym nie pójdą, bo znają głos swego
pasterza. Ma on tak\e inne owce, które nie są z jego owczarni. I te musi
przyprowadzić (por. J 10,4-5.16).
Część III
Obowiązki naukowe i duszpasterskie
 ...pełni szlachetnych uczuć, ubogaceni wszelką wiedzą..."
(Rz 15, 14)
Wydział Teologiczny w kontekście innych wydziałów
uniwersyteckich
Jako biskup Krakowa czułem się zmuszony tak\e do podjęcia obrony
Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uwa\ałem to za
swój obowiązek. Władze państwowe utrzymywały, \e ten Wydział został
przeniesiony do Warszawy. Pretekstem było utworzenie w Warszawie w
1953 roku ATK - Akademii Teologii Katolickiej, pod państwowym
zarządem. Walka została o tyle wygrana, \e pózniej w Krakowie powstał
niezale\ny Papieski Wydział Teologiczny, a potem Papieska Akademia
Teologiczna.
W tych zmaganiach umacniało mnie przeświadczenie, \e nauka,
obejmująca ró\norakie dziedziny, jest nieocenionym dziedzictwem
narodu. Oczywiście w rozmowach z władzami komunistycznymi
przedmiotem obrony była przede wszystkim teologia, bo ten kierunek był
szczególnie zagro\ony. Nigdy jednak nie zapominałem o innych
gałęziach wiedzy, równie\ tych pozornie z teologią nie związanych.
Z tymi dziedzinami nauki miałem kontakty głównie przez fizyków.
Często spotykaliśmy się i rozmawiali o najnowszych odkryciach w
kosmologii. To było fascynujące zajęcie, potwierdzające Pawłowe
twierdzenie, \e do jakiegoś poznania Boga mo\na docierać równie\
przez poznanie stworzonego świata (por.Rz 1, 20-23). Te krakowskie
spotkania są co jakiś czas kontynuowane w Rzymie i w Castel Gandolfo.
Ich organizatorem jest profesor Jerzy Janik. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl