Elise az podskoczyla. Leo wlasnie wyszedl z budynku. Bez czapki, bez papierowej torby i bez kawy.
- Ej - szepnela i szturchnela Jenny.
Przycisnely sie do sciany i schowaly glowy, majac nadzieje, ze Leo ich nie zauwazy. Tym
razem prowadzil ogromnego bialego mastiffa na czerwonej, skórzanej smyczy. Pies mial na sobie
komplecik za jakies trzysta dolarów: obroza plus kurteczka w kratke z Burberry. Mial tez rózowe,
skórzane buty.
O Boze.
Jenny nie bardzo wiedziala, co o tym myslec. To bylo zenujace, ale i intrygujace. Nawet nie
powiedzial jej, ze ma psa! Znowu pociagnela Elise za rekaw.
- Chodz.
Zachowujac bezpieczna odleglosc, szly za Leem, który powoli okrazal z psem kwartal. Byl
bardzo uwazny, pozwalal psu obwachiwac wszystkie hydranty i krawezniki, gdzie nasikaly inne psy.
Nagle pies przygarbil sie i zrobil ogromna kupe, a Leo obowiazkowo przykucnal, zgarnal kupe do
plastikowej, rózowej torebki, która wyjal z dozownika przyczepionego do smyczy, a potem wyrzucil
pakunek do kosza na rogu Szescdziesiatej Dziewiatej i Madison. Potem doszedl do Park Avenue i
znowu wszedl do budynku.
Jenny oparla sie o sciane w tym samym slonecznym miejscu, kompletnie skolowana.
Elise stanela obok niej, glosno zujac gume.
- Ej, nie wiem, czy to prawda, ale... kojarzysz te strone, na która zawsze zagladam?
- No?
- Pisano tam ostatnio o eleganckim przyjeciu, na które poszly wszystkie bogate dziewczyny w
czwartek wieczór. I wspomniano o jednym takim chlopaku... Wygladalo mi na to, ze chodzi o Leo.
Moze jest dzieciakiem jakiegos multimilionera, ale wstydzi sie przyznac.
Jenny skrzywila sie. Albo wstydzi sie przyprowadzic mnie do domu i przedstawic rodzicom,
pomyslala z rozpacza. Ale i tak nie byla przekonana. Leo nie zachowywal sie jak bogaty snob i uczyl
sie w dosc niekonwencjonalnej szkole. Gdyby byl multimilionerem, to pewnie chodzilby do szkoly
Swietego Judy albo jakiejs z internatem w New Hampshire.
- Skoro jest taki bogaty, to dlaczego kupuje kawe na wynos i wyprowadza wlasnego psa? -
sprzeciwila sie.
Ale z drugiej strony, dlaczego jego pies nosi obroze drozsza niz kazdy z jej ciuchów? Boze,
- 55 -
teraz Leo wydal jej sie jeszcze bardziej tajemniczy.
- Moze on jest szpiegiem, który udaje zwyklego ucznia, zeby rozgryzc od srodka handel
narkotykami w szkolach srednich? - zasugerowala Elise.
- I w zwiazku z tym musi zakladac psu rózowe buty? - Jenny nie spuszczala oczu z wejscia do
budynku. - Nie sadze.
Elise zaczela robic pajacyki, zeby sie rozgrzac.
- Moze to specjalne buty. No wiesz, z torpedami albo czyms takim, jak u Jamesa Bonda.
- Jasne - zachichotala Jenny. Z jakiegos powodu spodobala jej sie mysl, ze Leo to szpieg. - I
ma czarny pas karate, i mówi biegle w... dajmy na to, dwudziestu trzech jezykach.
Elise schylila sie i poprawila sznurowadla. Zaczynala sie naprawde nudzic.
- Kto, pies?
- Nie, kretynko! - wykrzyknela Jenny, nadal patrzac na drzwi. - Leo.
- Kto wie? - ziewnela Elise. Najchetniej wrócilaby do lózka. Choc z drugiej strony miala cicha
nadzieje, ze pójda do Jenny, wtedy moglaby znowu spotkac sie z Danem. Byl dziwny, ale w naprawde
- slodki sposób. - Wiec co teraz robimy?
Jenny wyjela z kieszeni polówke gumy. Stara wyplula na papierek, a nowa wlozyla do ust. Nie
chciala sie przyznac, ale spodobalo jej sie szpiegowanie Lea.
- Czekamy.
Cóz, przynajmniej mialy zajecie.
tematy ? wstecz dalej ? wyslij pytanie odpowiedz
Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostaly zmienione lub skrócone, po to by
nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.
hej, ludzie!
Chlopcy i dziewczyny róznie sobie radza
Czy zauwazylyscie kiedys, ze kiedy chlopcy sa zestresowani, to chca tylko godzinami grac samotnie w
- 56 -
te swoje gry wideo albo ida do parku kopac pilke z innymi chlopakami? Kiedy my sie stresujemy,
robimy cos produktywnego. Sprzatamy w szatach, idziemy kupic nowa, idealna torebke, wybieramy
sie na manikiur, regulujemy brwi, czyscimy zeby. Ostatnie, czego chcemy, to siedziec bezczynnie. A
najbardziej potrzebujemy towarzystwa plci przeciwnej. Dziewczyny - nawet nasze najblizsze
przyjaciólki - sa za bardzo nastawione na rywalizacje i jeszcze bardziej nas nakrecaja, podczas gdy
chlopcy przynosza ukojenie i odciagaja nasza uwage od problemów. Ale jak zastosowac te metode,
gdy wszyscy chlopcy sa zajeci ganianiem za pilka? Mamy dwa wyjscia. Mozemy zdjac z siebie polowe
ubran, stwarzajac chlopcom alternatywe nieco bardziej kuszaca od okraglej, podskakujacej pilki. Albo
mozemy przestac konkurowac z naszymi przyjaciólkami i zabawic sie nieco z nimi. Spójrzmy prawdzie
w oczy: kiedy juz sie calowalas z tym jednym jedynym, natychmiast lapiesz za telefon i dzwonisz do
przyjaciólki.
Wasze e - maiie
P: Droga P!
Mam dopiero trzynascie lat i tak czesto poruszany przez Ciebie temat college'u wydaje mi
sie naprawde odlegly. Ale nie moim rodzicom. Ciagle tylko o tym mówia. Zabieraja mnie w
ferie wiosenne na objazd po college'ach. Zapisali mnie juz na kurs przygotowujacy do
egzaminów koncowych, który zaczyna sie w kwietniu. Co mam im powiedziec, zeby przestali
sie mnie czepiac
Mamdosc
O: Witaj mamdosc!
Masz dosc? Mysle, ze kazdy to zrozumie. Jakbysmy juz nie byli pod silna presja! Polecam
pewna sprytna sztuczke psychologiczna - u mnie zawsze dziala. Odgrywaj role córeczki,
która nie moze sie doczekac college'u! Kupuj wszystkie przewodniki, wytapetuj pokój
plakatami z college'ów, zamów przez Internet college'owe bluzy, kup kompakt z testami
przygotowujacymi do egzaminów koncowych i uzywaj ich strony tytulowej jako wygaszacza
ekranu. Przestan ogladac telewizje. Jezeli nie zaczna sie martwic i nie zostawia cie w
spokoju, spróbuj sie poumawiac z jakims chlopakiem z college'u. To moze zadzialac.
Powodzenia!
P: Droga plotkaro!
- 57 - [ Pobierz całość w formacie PDF ]