Jego podniecona męskość wypychała cienki materiał slipów.
Mam ci jeszcze coś do pokazania powiedział.
Wygląda na coś bardzo niebezpiecznego. Popatrz, jak drga. Skąd mogę wiedzieć, \e
mnie nie zaatakuje.
Nie zaatakuje. Ogromnie delikatnie da ci wielką przyjemność. Zdejmij halkę, \ebym
mógł zobaczyć ten niesamowity szkarłatny pas do pończoch... i kieszonkę na prezerwatywę.
Moim zdaniem zrobiono ją po to, \eby kobieta mogła schować tam pieniądze na
taksówkę, gdyby jej towarzysz okazał się nieposłuszny.
Aha. Myślisz, \e znajdziesz tu taksówkę, gdy oka\ę się nieposłuszny ? Pró\na
nadzieja, moja piękna. Jesteś całkowicie w moich rękach.
Ty wstręciuchu powiedziała, bezwiednym ruchem masując miejsce między swymi
piersiami.
Więcej uczucia włó\ w to ostatnie słowo! Spróbuj jeszcze raz. Zwiatło! Kamera! Start!
Ujął rąbek jej halki, a ona uklękła, uniosła ramiona i pozwoliła mu zsunąć ją sobie przez
głowę.
Opadła na posłanie i mocno zacisnęła kolana. Miała na sobie ju\ tylko szkarłatny pas do
pończoch, pończochy i włoskie pantofle.
Zgubiła szpilki, więc włosy opadały jej teraz na ramiona. Wyglądała jak syrena. I
najwidoczniej była gotowa.
Gdzie jest ta kieszonka? spytał Lemon. Pokazała mu. Palcem wskazała frontową
część pasa, ale jej wzrok przez cały czas spoczywał na jego twarzy.
Obserwowała, jak opuszcza spłowiałe od słońca rzęsy i patrzy tam, gdzie wskazuje jej
palec.
Tu\ poni\ej kryła się jej kobieca tajemnica. Odwracało to jego uwagę od pasa. Poło\ył
rękę na jedwabistych włosach skrywających ową tajemnicę.
Jesteś taka piękna wyszeptał.
Ty te\ odparła cichutko. Wyciągnęła nieśmiało rękę i pogładziła delikatnie niewielką
bliznę na jego piersi. Jak to się stało?
Wiedział, \e Renata pragnie zwłoki. Rozumiał to. Gotów był mówić długo, czule i
spokojnie.
Drut kolczasty.
Drut kolczasty? z ulgą kontynuowała rozmowę Renata.
Sprawdzałem, czy płoty są całe. Jakiś pies spłoszył mego konia.
Bolało cię, prawda?
Nie bardzo. Mogę ci pokazać jeszcze kilka innych blizn. Na pewno ci się spodobają.
Cieszy mnie twoje współczucie. Tutaj na przykład dostałem batem...
Batem?
Tak. Znalazłem się zbyt blisko faceta, która ćwiczył strzelanie z bata.
A to?
To nó\.
Czyj? Dlaczego? przeraziła się.
Byłem młody. Wybrałem się w pewne miejsce, bo wydawało mi się, \e dzieją się tam
ró\ne ciekawe rzeczy, i nadziałem się na nó\. Nieco mnie to zaskoczyło dodał w
zamyśleniu.
Nie wątpię!
Zemdlałem i bójka się skończyła.
Zamilkł na chwilę, by dotarły do niej jego słowa. Potem pokazał kolejną bliznę na
czole, tu\ przy nasadzie włosów.
Tę zarobiłem, mając lat dwanaście. Spadłem z roweru. Zagapiłem się i wpadłem na
parkujące auto. Zdziwiła mnie wściekłość kierowcy. Dopiero kiedy byłem starszy,
zrozumiałem, o co mu chodziło. Nauczyłem się odpowiedzialności za innych ludzi.
I zrozumiałeś, \e nie jesteś nieśmiertelny?
To akurat stało się niedawno. Odkąd cię poznałem, chciałbym \yć wiecznie.
Przysunął się bli\ej i wziął ją w swe dr\ące ramiona. Obsypał jej twarz pocałunkami.
Nago jesteś jeszcze piękniejsza ni\ w ubraniu. Prawdziwe dzieło sztuki.
To nie będę ju\ nigdy nic nosiła obiecała.
Tylko wówczas, kiedy jesteśmy sam na sam. Poza tym musisz być zawsze ubrana.
Rozumiesz? Ale kiedy jesteś ze mną, masz być tylko w tym pasie.
Co takiego szczególnego jest w tym pasie? nie mogła zrozumieć Renata.
Sam nie wiem. Jesteś w nim prawie naga, ale niezupełnie co sprawia, \e za chwilę
zwariuję. Czy ty nigdy nie poprosisz, \ebym zdjął te slipy?
Przechyliła głowę i uniosła wzrok, wiedząc, \e na nią patrzy. Zastanawiała się nad czymś.
Potem nachyliła się ku niemu, jakby chciała się zwierzyć z czegoś bardzo wa\nego.
Nie wiem, co tam się chowa, ale widzę, \e bardzo chce wyjść. Boję się. Lepiej nie
zdejmuj slipek.
Lemon wybuchnął śmiechem.
Nie bądz takim tchórzem. To coś jest bardzo sympatyczne. Wczoraj, podczas kąpieli,
było blisko ciebie i nic się nie stało. Myślę, \e powinniście się poznać bli\ej.
Renata przygryzła obrzmiałą od pocałunków wargę.
A\ się boję zapytać, w jaki sposób mam mu podać rękę powiedziała po chwili.
Najdro\sza moja, jestem taki podniecony, \e muszę natychmiast wło\yć prezerwatywę.
Chcesz, \ebym zrobił to tutaj, czy mam odejść?
Ja to zrobię.
Zesztywniał na samą myśl, \e mogłaby go dotknąć.
Nie tym razem odparł z powagą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]