[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jeszcze tylko jedno - powiedział blady jak płótno Alessio. -
Chciałbym dostać z powrotem swój szlafrok.
- Oczywiście. Zostawię...
- Teraz. - Alessio wyciągnął rękę. Znów zapadło milczenie.
- Proszę cię, nie rób tego - powiedziała cichutko Laura.
- Nie rozumiem obiekcji, moja droga. - Alessio doskonale udał
zdziwionego. - Przecież proszę cię tylko o zwrot mojej własności. A
może mam go z ciebie zdjąć?
- Nie - wyszeptała bezgłośnie.
Chwilę jej zajęło rozwiązywanie węzła na pasku. Zdjęła
szlafrok, zwinęła go w kulę i rzuciła nią w Alessia. Szlafrok
wylądował na podłodze u jego stóp. Laura stała wyprostowana,
całkiem naga, nawet się nie zakryła rękami. Powtarzała w duchu, że to
nie ma znaczenia, bo on i tak już wie o niej więcej, niż powinien.
Niestety, miało znaczenie. Czuły kochanek zmienił się w obcego
człowieka, a ten nie miał prawa widzieć jej bez ubrania.
139
Anula
ous
l
a
and
c
s
Alessio wcale nie patrzył na jej ciało, tylko prosto w szare oczy.
- Wystarczy, żebym cię dotknął... - powiedział. Wiedziała i
bardzo się tego wstydziła. Musiała się jakoś ratować.
- Wolę umrzeć, niż ci na to pozwolić - powiedziała, naśladując
ton jego głosu. - Bądz tak dobry i wynieś się z mojego życia.
Natychmiast.
- Naturalmente. Każę przygotować samochód. - Alessio skłonił
się lekko. - Addio, signorina.
Wyszedł. Zmięty szlafrok został na podłodze. Laura podniosła
do ust kulę czarnego jedwabiu.
- To koniec - wyszeptała. - Koniec. Nigdy więcej go nie
zobaczę.
140
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA DWUNASTY
Alessio siedział w swoim gabinecie. Nasłuchiwał. Trzasnęły
drzwi auta, potem drugie, zawarczał silnik. Laura odjechała.
Ukrył twarz w dłoniach. Jego serce wypełniła zimna czarna
pustka.
Odsunął fotel, wstał. Nie umiał zatrzymać Laury, nie potrafił
zmienić swojego losu, ale mógł się policzyć ze sprawcą tego
nieszczęścia.
Ciotka Lukrecja siedziała na kanapie. Przeglądała żurnal,
popijając kawę.
- Alessio, mój drogi - zwróciła się do bratanka. - Pozbyliśmy się
wreszcie kłopotliwego gościa, więc chciałabym zaprosić tu Beatrice
Manzone z ojcem.
- Nie zamierzam zapraszać nikogo z twoich znajomych - odparł
Alessio tonem ostrym jak brzytwa. - Ty i twój syn też nie będziecie
gościć pod moim dachem.
Ciotka zamarła.
- Jeśli to żart, to niezbyt wybredny - odezwała się po długiej
chwili.
- To nie był żart - oznajmił Alessio. - Nie chcę mieć z tobą nic
więcej do czynienia.
- Ależ ja i Paolo jesteśmy twoją najbliższą rodziną. - Głos ciotki
drżał odrobinę. - Twój ojciec był moim bratem.
141
Anula
ous
l
a
and
c
s
- I też nie chciał mieć z tobą nic wspólnego. - Alessio pokręcił
głową. - Powinienem był cię pogonić, kiedy tylko wspomniałaś o
Vittorii.
- Ale nie zrobiłeś tego - przypomniała mu ciotka. - Przyjąłeś
moje warunki, bo nie chciałeś, żeby wasz romans wyszedł na jaw.
- Nie chciałem - przyznał Alessio. - Ze względu na Fabrizia.
Wprawdzie jest głupcem, ale zakochanym.
- Ale... - zaczęła ciotka, lecz Alessio nie dopuścił jej do głosu.
- Guillermo zawiózł pannę Mason do Rzymu, więc twój
kierowca jest wolny. Byłbym wdzięczny, gdybyś jak najszybciej
opuściła mój dom.
Wrócił do gabinetu. Usiadł przy biurku, westchnął i włączył
komputer. Wtem drzwi się otworzyły i w progu stanął Paolo.
- Zdaje się, że zaszło nieporozumienie - zaczął niezbyt pewnie. -
Mamusia mówi, że kazałeś nam się wynosić.
- Owszem. - Alessio wstał, okrążył biurko i przysiadł na blacie. -
Nadszedł czas zrywania związków, które niszczą, kuzynie. Sam też to
dzisiaj zrobiłeś, mam rację?
- Chodzi ci o Laurę? - Paolo wzruszył ramionami. - Oczywiście
mogłem udać, że jej wybaczam zdradę, ale co by na to mama
powiedziała? Zrozum, musiałem się pozbyć tej panienki.
- Ale nie rozpaczasz z powodu tej straty.
- %7łebyś wiedział, jak bardzo mi to nie na rękę. - Paolo skrzywił
się. - Udało mi się nabrać mamę. Gdybyś się nie wtrącił, za parę dni
przestałaby mnie dręczyć o Beatrice.
142
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Jakże ty mało wiesz. - Alessio z politowaniem pokiwał głową. -
A jaką rolę w tej sprawie odegrała panna Mason?
- Nie powiedziała ci? - zdziwił się Paolo. - Zaproponowałem jej
darmowe wakacje i sowitą zapłatę, jeśli się zgodzi udawać, że jest we
mnie zakochana. Muszę przyznać - roześmiał się obleśnie - że się
dziewucha wczuła w rolę. Mówią, że Anglicy są zimni, ale ta jest
gorąca jak sam diabeł. No, ale ciebie nie muszę o tym zapewniać...
Kątem oka zauważył gwałtowny ruch i zaraz poczuł ból jak po
zderzeniu z marmurową kolumną. Po chwili zdał sobie sprawę, że
leży na podłodze. Alessio stał nad nim, rozcierając pięść.
- Kłamiesz, łobuzie - powiedział łagodnie hrabia. - Nawet
palcem nie tknąłeś Laury. I żebyś mi się nie ważył mówić o niej w ten
sposób. Nie jesteś już pracownikiem Banku Arleschi. Wynocha!
Wyszedł z gabinetu, zostawiając Paola samego.
- Pożałujesz tego, kuzynie - mruknął ten pod nosem. - I ta twoja
panienka też.
Laura usiadła przy biurku. Włączyła komputer. Powrót do pracy
był dla niej prawdziwym ratunkiem. Oznaczał, że można zająć myśli
czymś konkretnym. Przynajmniej za dnia, bo w nocy nie da się nad
nimi panować.
Guillermo odwiózł ją na lotnisko. Dopiero na miejscu spytał, czy
jest absolutnie pewna, że chce wracać. Laura odpowiedziała, że jest
pewna i że bardzo chce wrócić do Londynu. Wtedy wziął walizkę,
zaprowadził Laurę do biura i zmienił rezerwację w jej bilecie.
Najbliższy samolot do Londynu miał odlecieć za dwie godziny.
143
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Czy mam coś przekazać panu hrabiemu? - spytał na
pożegnanie Guillermo.
- Nie, dziękuję - wydusiła z trudem. - Powiedzieliśmy sobie już
wszystko.
Gaynor oczywiście chciała wiedzieć, czemu Laura wróciła przed
czasem. Oczywiście nie dało się ukryć przed przyjaciółką aż nazbyt
dobrze widocznych oznak cierpienia.
- Tylko mi nie wmawiaj, że naprawdę się zakochałaś w tym
całym Paolu - uprzedziła ją Gaynor.
- No coś ty. - W głosie Laury było tyle obrzydzenia, że Gaynor
wyzbyła się podejrzeń.
- Mimo to jestem pewna, że w kimś się zakochałaś - stwierdziła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl