inny wystąpił z takimi insynuacjami, podczas gdy ona miała
zupełnie czyste sumienie, rozgniewałaby się, owszem - ale nie
wpędziłoby jej to w taką bezdenną rozpacz jak słowa earla,
- Kocham go! Kocham! - krzyczała w poduszkę, czując
całą beznadziejność położenia.
Podskoczyła, gdy ktoś zapukał do drzwi.
- Kto tam? - spytała.
- To ja, Nicholls.
Orlena zmusiła się do wstania z łóżka i otworzyła drzwi.
Odwróciła się, by pokojówka nie widziała jej zapłakanej
twarzy.
- Mam list dla panienki od Jego Lordowskiej Mości.
Orlena zadrżała. Wbrew sobie schwyciła pośpiesznie bilet,
który pokojówka podawała jej na srebrnej tacy. Podeszła do
okna i odwrócona plecami do służącej otworzyła grubą
welinową kopertę, na której wypisane było jej imię i nazwisko
pięknym i wyraznym pismem earla. Wewnątrz była kartka
papieru listowego z winietą earla u góry, a pod spodem tylko
jedna linijka:
Pokornie proszę o przebaczenie.
Orlena patrzyła bezmyślnie w papier; po chwili
zauważyła, że w kopercie są jeszcze jakieś druki. Było to kilka
stronic z memoriału zatytułowanego: Projekt poprawy
położenia dzieci podlegających opiece społecznej". Poniżej
było sprawozdanie komisji, powołanej do zbadania tego
problemu. Komisja zalecała, by dzieci poniżej sześciu lat
wysyłać na wieś, nie mniej niż trzy mile od Londynu, i
umieszczać je przy rodzinach na koszt właściwej jednostki
opieki społecznej. Dalej posłowie pisali tak:
Gdyby to okazało się niemożliwe ze względu na zbyt dużą
liczbę dzieci potrzebujących opieki, należy tworzyć sierocińce
na wzór owych trzech tak przykładnie prowadzonych w
dobrach earla Ulverstona w hrabstwie Kentu. Doniesiono nam,
że w tych trzech sierocińcach od dwóch lat nie było ani
jednego wypadku śmiertelnego. W sprawozdaniach
inspektorów społecznych jest mowa o tym, iż dzieci w tych
sierocińcach są zadowolone i zdrowe i nie wymagają
poważniejszej opieki medycznej.
Orlena jeszcze raz przeczytała dołączone stronice raportu i
zawstydziła się wymówek, jakie przed chwilą czyniła earlowi.
Zasługiwał na nie, ale miał również coś na swoje
usprawiedliwienie, podobnie jak i ona. Czuła, że nie wypada
nie przyjąć jego przeprosin.
Kochała go i pragnęła jak najszybciej cofnąć gorzkie
słowa wypowiedziane pod jego adresem, toteż bez wahania
podeszła do sekretarzyka w kącie sypialni, wyjęła kartkę
papieru listowego i nie zastanawiając się nad słowami,
napisała po prostu:
Przepraszam za obrazliwe zachowanie. Przepraszam
również za to, że zle sadziłam o Waszej Lordowskiej Mości.
Proszę mi przebaczyć i pomyśleć z sympatią o pańskiej
uniżonej i skruszonej wychowanicy Orlenie.
Włożyła list do koperty, zaadresowała i dopiero teraz
przypomniała sobie o służącej, która zbierała właśnie jej
porozrzucaną garderobę.
- Czy Jego Lordowska Mość jest na dole? - spytała.
- Nie, panienko - odparła pokojówka. - Jego Lordowska
Mość dał Jakubowi ten list z poleceniem, bym go pani
wręczyła, po czym natychmiast opuścił pałac. Widziałam na
własne oczy, jak jechał konno aleją.
Wróci dopiero na lunch, a ona koniecznie chciała, by
przeczytał jej list z przeprosinami, nim spotkają się ponownie.
Przypominała sobie niejasno, że na lunchu mają być goście.
Zostawiwszy pokojówkę w sypialni, zbiegła na dół i weszła
do biblioteki. Położyła Ust na biurku earla, opierając go o
kałamarz.
Na otwartym bibularzu leżały wyciągi z konta bankowego,
które tak po wzburzyły. Uświadomiła sobie, że od czasu, gdy
zjawiła się w Londynie, wydała Już masę pieniędzy. Earl
powiedział im na samym początku, że ona i Terry mogą
wydać każde po dwa tysiące funtów. Po odliczeniu rachunków
za suknie i stroje oraz tysiąca funtów, które oddała na cele
dobroczynne, zostawało tylko kilkaset funtów z sumy
wyznaczonej przez kuratora.
- Muszę być bardziej oszczędna - powiedziała półgłosem,
uśmiechając się do swych myśli.
Niechcący poruszyła rachunki i wtedy zauważyła pod
spodem jakiś list z nagłówkiem firmy Thorogood, Harrow i
Chesnet. A więc pan Thorogood napisał do earla w sprawie
posiadłości Weldonów! Orlena dziwiła się, że earl nie
powiedział jej o tym. Przestraszyła się, że ich pełnomocnicy
mogliby poczynić zmiany w ich domu w Weldon Park, nie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]