pragnie stać się wytworną damą z Południa.
Co za idiotyzm! Myślała tak wtedy i nie zmieniła zdania do dziś. Czy to ważne,
co sądzą inni? Royale'owie są przecież bogaci, a jej ojciec należy do najbardziej
wpływowych ludzi w Missisipi. Poza tym to wiek XXI, a nie XIX. Drzewa
genealogiczne, przodkowie walczący w wojnie secesyjnej, tradycje z czasów, o
których wszyscy dawno zapomnieli, nie mają już znaczenia. Liczą się pieniądze i
władza. Dlaczego matka nie potrafiła tego pojąć? Max to rozumie. Tata nauczył go,
że gdy chodzi o kogoś z dostatecznie rozległą władzą, ludzie są w stanie
przymknąć oko na pochodzenie i wady charakteru. Teraz, kiedy taty zabrakło, Max
zajmie jego pozycję.
Nie powinnaś schodzić na śniadanie w pidżamie, zwłaszcza tak nieskromnej
skarciła ją Georgette.
Nieskromnej? Prześwitująca bluzka byłaby nieskromna. Albo stringi. Albo
bikini z małymi trójkącikami ledwo zasłaniającymi sutki. Mallory ziewnęła,
przeciągnęła się i spojrzała na swoje satynowe bokserki i podkoszulek. Już chciała
odpowiedzieć matce, ale poczuła na sobie wzrok Maksa. Spojrzała na brata i
widząc jego surową minę, ugryzła się w język. Max miał rację matka zasługiwała
na szacunek. A teraz, po śmierci taty, była jeszcze bardziej krucha niż zwykle.
Pójdę na górę i włożę coś innego zaproponowała Mallory.
Nie trzeba, kochanie odparła Georgette. Dzisiaj przymkniemy na to oko.
Dziękuję, mamo.
Mallory znów spojrzała na Maksa. Jego wargi zadrgały, a kąciki ust uniosły się
lekko. Prawie się do niej uśmiechnął. Biedny Max. Rzadko się uśmiechał,
zwłaszcza ostatnio.
To kiedy spotykasz się z Garem, żeby zrobić coś z testamentem? zapytał
Parry siostrzeńca, po czym wpakował do ust łyżkę mamałygi.
Mallory wyczuwała napięcie przy stole. Emanował nim Max. Matka. I ciocia
Clarice. Pomyślała, że najlepiej by było, gdyby Jolie Royale znikła z powierzchni
ziemi. Dlaczego tata zapisał jej jedną trzecią majątku? Dlaczego zostawił jej Belle
Rose? Jolie była dla niego okrutna, traktowała go jak trędowatego, ani razu nie
przyjechała z wizytą.
Myślę, że Gar powinien powiedzieć sędziemu, z jaką pogardą i nienawiścią
Jolie odnosiła się do taty, odkąd ożenił się z mamą. Mallory podeszła do
bufeciku, gdzie na srebrnych platerach czekało jej śniadanie. Ona nie ma prawa
do niczego, a już najmniej do Belle Rose. To nasz dom, nie jej.
Według prawa dom należy do niej zauważył Max. Louis go jej zapisał, a
plantacja była własnością rodziny jej matki.
I co z tego? Parry przełamał biszkopt i polał obie połówki miodem. Ten
dom zawaliłby się dawno temu, gdyby Louis nie wpompował mnóstwa pieniędzy
w renowację. Powinien był zapisać go Georgette.
Nie, nie powinien zaprotestowała Georgette. Nie czułabym się dobrze ze
świadomością, że Belle Rose jest moje. Ale cóż, miałam nadzieję, że zapisze
rezydencję Mallory.
Mallory nałożyła na talerzyk dwa plasterki bekonu, nalała sobie szklankę soku
pomarańczowego i wróciła do stołu.
Zgadzam się z wujkiem Parrym. Tata powinien był zapisać dom tobie, mamo.
W końcu byłaś jego żoną. Usiadła na krześle obok brata. Postaracie się odebrać
Jolie Belle Rose, prawda?
Clarice chrząknęła. Wszystkie oczy powędrowały w jej stronę. O, cholera!
Mallory na śmierć zapomniała, że Jolie jest siostrzenicą Clarice, prawdziwą
siostrzenicą, i że to do jej rodziny należała kiedyś rezydencja.
Przepraszam, ciociu powiedziała. Ale tak to odczuwam.
Oczywiście masz prawo do swojej opinii. Clarice złożyła lnianą serwetkę i
położyła ją obok talerza. Ale zanim powezmiecie jakiekolwiek kroki, żeby
podważyć testament Louisa, zastanówcie się nad tym, że Jolie może rozważać
dokładnie to samo.
Co? pisnęła Georgette.
Nie śmiałaby oburzył się Parry.
- Po co miałaby to robić? zapytała Mallory.
Nasza rodzina ma prawo mieszkać w Belle Rose. Max podniósł filiżankę i
napił się kawy. Mówił spokojnie, nie zdradzał żadnych emocji. Taki właśnie był jej
brat. Nigdy nie dawał się wyprowadzić z równowagi. Czasami zastanawiała się,
czy w ogóle jest podatny na ludzkie uczucia jak wszyscy pozostali.
Kurwa mać! Z tą mściwą suką wszystko jest możliwe. Parry zaczął
rozdrabniać widelcem jajecznicę. Ale grubo się myli, jeśli sądzi, że uda się jej nas
przepędzić.
Parry, hamuj się. Taki język! zgromiła brata Georgette. I to przy Mallory.
Nie przejmujcie się mną. Mallory uśmiechnęła się szeroko. Matka często
traktowała ją, jakby wciąż miała dziesięć lat.
Nie podoba mi się, że mówisz o Jolie w taki sposób. Clarice zgromiła
Parry'ego wzrokiem. Nie podzielam opinii mojej siostrzenicy na temat Georgette,
ale rozumiem, dlaczego czuje to, co czuje. Jestem przekonana, że gdybyście dali jej
szansę poznać was bliżej, zdałaby sobie sprawę, jak bardzo się myliła przez te
wszystkie lata. A wtedy nie byłoby potrzeby podważania testamentu Louisa.
Biedna ciocia Clarice. Zawsze wszystkim życzliwa. Chyba nie było osoby,
której by nie lubiła. Ale czy nie zdawała sobie sprawy, że już za pózno na bratanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]