[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stawiała się jego osobowość. Bez wysiłku dopatrywał się
w cieniach na fotografii jakiejś chemicznej kradzieży.
Prawdziwa ziemia, flora i fauna, po prostu znaczyły więcej.
To, co go spotkało, samo przeszło do legendy. W drugim
roku pobytu w Australii, samotny na odludziu gdzieÅ› w za­
chodnim Queensland, potknÄ…Å‚ siÄ™ o wystajÄ…cy, poÅ‚yskujÄ…cy ka­
mień, a kiedy znalazł wokół więcej takich samych, powiedział
coś do siebie głośno po francusku. Nie mógł wprost uwierzyć
własnym oczom. Dzisiaj na tym miejscu stoi wielka kopalnia
srebra, w nocy rzÄ™siÅ›cie oÅ›wietlona, pracujÄ…ca na okrÄ…gÅ‚o dwa­
dzieścia cztery godziny na dobę. Takie przypadkowe odkrycia
wciąż się jeszcze wówczas zdarzały w Nowym Zwiecie.
Jego niespodziewana śmierć na kilka dni przed powrotem
do Francji była równic przypadkowa i nieoczekiwana.
Tymczasem wdowa po nim żyÅ‚a ze swojÄ… wÅ‚asnÄ… żyÅ‚Ä… sre­
bra - fotografią, mniejszą od dłoni, na której to fotografii stał
obok jej ojca, ubranego w garnitur z serży. Właśnie w tym
punkcie opowiadania nieznajomy odwrócił się od drzewa
w stronę Ellen i osłonił dłonią oczy, jak sobie przypomniała.
lilux
lilux
scandalous
36
Baileyana
Ellen bÅ‚Ä…dziÅ‚a wzrokiem po różnych pÅ‚aszczyznach swoje­
go pokoju, na których jej spojrzenie tyle razy wczeÅ›niej spo­
czywało, ale wcale jej to nic nużyło. Wszystko tu było takie
wyciszone i miÄ™kkie, dodawaÅ‚o otuchy. Jakby atmosfera wy­
eksploatowanej zażyłości posiadała własności kojące.
A zarazem przeÅ›lizgiwaÅ‚a siÄ™ przez obszary Å›wiatÅ‚a i ciem­
ności, z jednego krańca własnej osobowości przeskakując
w przeciwny.
Była jednocześnie spokojna i pobudzona, w jednej chwili
udręczona stanem przewlekłej obojętności, a już w następnej,
wraz z nowym oddechem, targana niepokojem. Musiał istnieć
jakiÅ› solidny termin medyczny dla opisania tej huÅ›tawki na­
strojów i stanu przenikających się sprzeczności.
Choć leżaÅ‚a w łóżku, nie mogÅ‚a siÄ™ uwolnić od wewnÄ™trzne­
go rozedrgania. Z radością witała słońce i ciepło, jakie wlewało
się z nim do sypialni, a także liczne, nikłe odgłosy dolatujące
z dworu i nagle, choć nie podniosła głowy z poduszki, przed
oczyma jej wyobrazni stawały drzewa i ogarniała ją nienawiść
do drzew, do wszystkich ojcowskich eukaliptusów. Nie chcia­
ła już nigdy więcej oglądać gałązek z obwisłymi liśćmi koloru
khaki. Nie chciała dłużej patrzeć światu prosto w twarz. Jakże
będzie mogła żyć dalej w posiadłości ojca?
W takim stanie ducha zaczęła przeglądać swoje stroje.
230
lilux
lilux
scandalous
przymierzać buty. Cofała się pamięcią do niemal pustych
sklepów w Sydney, gdzie chude, na czarno ubrane ekspedient­
ki obsługiwały klientów, mając nosy zwieszone na kwintę.
Pózniej chwyciÅ‚a jÄ… nagle szalona chęć, żeby rozdać wszyst­
kie swoje łaszki, nie wyłączając kremowej sukienki z białymi
guzikami i czerwonych bucików. MówiÅ‚a przez sen, w każ­
dym razie budziÅ‚a siÄ™ z otwartymi szeroko ustami, za to w ciÄ…­
gu dnia leżała w łóżku, prawie się nie odzywając. Miała coraz
wyższą temperaturę, coraz głębiej zapadała się w chorobę. Po
prostu brakowaÅ‚o jej siÅ‚, by zatrzymać ten upadek, który cza­
sem przypominaÅ‚ rzeczywiÅ›cie upadek fizyczny, jakby powol­
ne zsuwanie się z krawędzi łóżka, w nicość. Zresztą było jej
już wszystko jedno.
Prześladował ją pewien koszmarny sen: człowiek topiący
się w wiadrze (cóż mógł takiego znaczyć?).
Przed chorobą ojciec, powodowany jakimś wewnętrznym
taktem, nigdy nic wchodziÅ‚ do jej pokoju; teraz caÅ‚ymi go­
dzinami przesiadywał przy łóżku córki, albo wtykał głowę
w drzwi, żeby sprawdzić, czy niczego jej nie trzeba.
W niektóre popołudnia otwierała oczy i stwierdzała, że
przy jej łożu siedzi kilku wpatrujących się w nią mężczyzn.
Regularnie przychodziÅ‚ stary doktor w płóciennej mary­
narce; Ellen miała wrażenie, że jego twarz w blasku poranka
wyziera nieszczęśliwie spoza czasu i przestrzeni. Mierząc jej
temperaturÄ™ i zadajÄ…c te same wciąż pytania, stukaÅ‚ paznok­
ciem o zęby. Siedział przy niej co najmniej godzinę. Lubiła,
kiedy zaczynał mruczeć coś sobie pod nosem.
%7łeby ją rozśmieszyć, ojciec pytał, przybierając najbardziej
przymilny ton gÅ‚osu:  Czy mężczyznie aby wolno tu zapa­
lić?". I zanim zdążyła kiwnąć głową, a cóż dopiero przywołać
z czeluÅ›ci pamiÄ™ci uÅ›miech, zapaÅ‚ka już pÅ‚onęła - dzwiÄ™k nie­
mal geologicznie głęboki.
Tymczasem pan Cave wprowadził się - razem z brązową
walizką, kapeluszem i szczotkami do włosów - do jednego
z wolnych pokoi. Przez całe dnie kręcił się po domu i wciąż
231
lilux
lilux
scandalous
odchrząkiwał. Już poniekąd członek rodziny, pewny swoich
praw. Uzbrojony w cierpliwość.
Zaczął się jednak zastanawiać w duchu, czy dziejący się
dramat nie ma przypadkiem jakiegoÅ› zwiÄ…zku z jego osobÄ….
Ostatecznie zidentyfikowanie ponad piÄ™ciuset gatunków eu­
kaliptusów nie należało, wbrew pozorom, do takich łatwych
zadaÅ„. (KilkadziesiÄ…t przeniesiono pokÄ…tnie z najdalszych za­
kÄ…tków Australii). W miarÄ™ jak rosÅ‚a liczba poprawnie ziden­
tyfikowanych drzew, ciemna gromada wirujÄ…cych nazw osiÄ…g­
nęła ogromną masę i wysokość - niczym biblioteka, która
może w każdej chwili runąć. Sam to wyczuwaÅ‚. Po przekro­
czeniu półmetka tym bardziej spektakularny byÅ‚by jego pu­
bliczny upadek! Również przyszłość Ellen zależała od jego
sukcesu bÄ…dz klÄ™ski; ona także, co oczywiste, musiaÅ‚a siÄ™ nie­
pokoić. I właśnie ten niepokój mógł podkopać jej zdrowie.
Ostatniego dnia znalazł się istotnie o krok od porażki. Gdy
szedł u boku Hollanda żwirowym podjazdem, wymieniając
nazwy drzew po prawej i lewej stronie - niczym monarcha
w szpalerze wiernych poddanych - ujrzał przed sobą drzwi
domu. symbol zwyciÄ™stwa, zapowiedz wejÅ›cia w prawa po­
siadacza, zaproszenie do przytulnego wnÄ™trza - i prawdopo­
dobnie ten widok omal nic przyprawił go o zgubę. Pan Cave
bowiem omyliÅ‚ siÄ™ w ocenie. MiaÅ‚ już na koÅ„cu jÄ™zyka na­
zwÄ™ pewnego mieszaÅ„cowego eukaliptusa o włóknistej ko­
rze, lecz jeszcze raz przyjrzał się uważniej listowiu - do dziś
nie wie, co go do tego skÅ‚oniÅ‚o - i w ostatniej chwili siÄ™ po­
prawiÅ‚, wymieniajÄ…c nazwÄ™ drzewa znanego aż pod piÄ™tna­
stoma rozmaitymi nazwami potocznymi, a mianowicie euka­
liptusa pobielanego, E. dealbata. Holland zauważył, jak bliski
był porażki.
Pogryzając w kuchni kruche ciasteczko, pan Cave zapytał,
czy choroba Ellen nie ma przypadkiem zwiÄ…zku z jego osobÄ….
Holland stanowczo zaprotestował:
- Nie sÄ…dzÄ™. Nic nie jest jednym.
Więc pan Cave czekał, gotów do pomocy. To na przykład.
232
lilux
lilux
scandalous
że pukał do drzwi chorej i przynosił jej herbatę na tacy, mogło
być uznane za objaw jego najlepszych zamiarów.
Pozostawanie w poÅ‚ożeniu horyzontalnym nie jest normal­
nym stanem ludzkiego ciała; gdy trwa dłużej ponad pewien
okreÅ›lony czas, zaczyna budzić zaniepokojenie. Za natural­
ne stany horyzontalne uznaje siÄ™ stan spoczywania w grobie
( spoczywaj w pokoju") - i to zapewne jest przyczynÄ…, dla­
czego zamierzone wynaturzenie w postaci Å›mierci  piono­
wych", takich jak Å›mierć na szubienicy, na krzyżu czy na sto­
sie, etc, wywołuje tak głęboki, długotrwały wstrząs. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl