[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej serce.
- Wiem, że już wcześniej to mówiłam o innych mężczyznach, ale teraz naprawdę myślę,
że to właśnie ten. Fantastycznie się przy nim czuję.
- Czy to znaczy, że wkrótce poprowadzę jedną z córek do ołtarza? - zapytał ojciec.
- Na to wygląda. - Miała wielką nadzieję, że tak się stanie, że tata dotrwa do tej chwili. A
jeśli nie, będzie przy nich duchem. W jej sercu. - Jeszcze się nie oświadczył, ale czuję, że to już
niedługo nastąpi.
- Od razu dasz nam znać? - dociekała mama.
- Obiecuję.
Pogawędzili o sprawach rodzinnych. O Melissie zatrzymanej w szpitalu, jej mężu. Potem
o Liv i Aaronie. A nawet o Muffine, który chwilowo był pod opieką jednej z pokojówek. Dzieci
Elise przepadały za pieskiem, podobnie jak ich babcia. Psiak był pieszczony i hołubiony, nie
mogło być mu lepiej. Louisa, choć uwielbiała zwierzaka, zastanawiała się, czy w obecnej sytu-
acji nie zostawi go u nich na stałe. O tym też powiedziała rodzicom.
Tata zapadł w drzemkę i mama wyciągnęła Louisę do prywatnej poczekalni sąsiadującej
z pokojem. Gdy zamknęły drzwi, Louisa serdecznie objęła mamę.
- A to z jakiego tytułu? - spytała mama.
- Bo tego ci potrzeba.
- Och, nic mi nie jest. - Machnięciem ręki zbyła niepokój córki. - Jestem tylko trochę
zmęczona. I tęsknię za domem.
- Martwisz się o tatę?
- Nie ma powodu do niepokoju - odpowiedziała pogodnie, lecz w jej głosie Louisa wy-
czuła skrywane napięcie. - Wczoraj był u niego kardiolog. Uważa, że pompa podtrzymująca
pracę serca spełni swoje zadanie i niedługo ojciec stanie na nogi. Trzeba tylko cierpliwie po-
czekać.
L R
T
Jeszcze tydzień temu pewnie by w to uwierzyła, nawet wbrew oczywistym racjom.
Uwierzyłaby, bo chciała wierzyć. Miała klapki na oczach. Teraz to się zmieniło. Była gotowa
stawić czoła rzeczywistości.
- Piękna fantazja - powiedziała. - A teraz powiedz mi, jak jest naprawdę.
Czekała. Mama przez moment panowała nad emocjami, lecz to było ponad jej siły. Z
płaczem padła w ramiona córki, zaszlochała z rozpaczą. Louisa trzymała się dzielnie, choć
jeszcze niedawno byłaby zdruzgotana. Objęła mamę mocno, gładziła po głowie i plecach, tak
jak w dzieciństwie pocieszała ją mama. Kiedy płacz nieco ustał, podała jej chusteczkę. Mama
otarła oczy, jej stres nieco zelżał.
- Przepraszam, że tak się rozkleiłam. Pewnie strasznie wyglądam.
- Każdy musi czasem popłakać. A ty jak zawsze wyglądasz ślicznie.
- To były długie tygodnie. A właściwie długie lata.
- Pompa się nie sprawdza, prawda? Mama pokręciła głową.
- Lekarze spodziewali się większej poprawy. Pozostawili pompę, ale im dłużej jest do
niej podłączony, tym większe ryzyko infekcji. A w jego stanie to może się fatalnie skończyć.
- A bez pompy?
- Mógłby pożyć jeszcze parę lat.
Obie wiedziały, że to tylko pobożne życzenie. Ojciec nie miał sił. Wola walki też go
opuściła.
- Jakie jest prawdopodobieństwo kolejnego ataku serca?
- Bardzo duże.
- A szanse, że go przeżyje?
- Niemal zerowe. Serce już jest poważnie uszkodzone.
- Jak tata to przyjął?
- Wiesz, myślę, że w pewnym sensie... odczuł ulgę. Tak dzielnie przeciwstawiał się cho-
robie. Może teraz uznał, że wreszcie może się poddać, a my nie poczujemy się zawiedzeni jego
postawą.
- Nigdy bym tak nie pomyślała. - Może po tym, co usłyszała od Anne, i po dzisiejszej
rozmowie z ojcem, sama zrozumiała, że on naprawdę jest gotów odejść. %7łe jego czas nadszedł.
Serce pękało jej z bólu, jednak świadomość, że tata jest pogodzony z myślą o śmierci,
dawała wielką pociechę.
L R
T
Była nadzwyczaj spokojna, gdy wieczorem rozmawiała z Garrettem, zdając mu relację ze
szpitala. Przepełniał ją smutek i żal, lecz wiedziała, że teraz płacz nikomu nie pomoże.
- Jeśli chcesz, przylecę do Londynu - kilka razy proponował Garrett. - Jedno słowo, a bę-
dę przy tobie.
Kusiło ją, żeby na to przystać, jednak czuła, że powinna sama zmierzyć się z losem.
Przekonać się, że potrafi to zrobić. Bo jeśli teraz da radę, to poradzi sobie już chyba ze wszyst-
kim.
Gdy skończyli rozmowę, podłączyła laptopa. Poszuka informacji na temat choroby taty,
rokowań dla osób w jego stanie. W poczcie czekała nowa wiadomość. Od Piernikowego Ludzi-
ka. Napisał:  Pozdrów ode mnie staruszka".
ROZDZIAA TRZYNASTY [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl