- Przykro mi, Paul. Naprawdę mi przykro. Ale nie chcę skończyć jak Clovis i twój
brat.
- Skąd...?
- Skąd o tym wiem? Nie spuszczałem cię z oka, odkąd trzy dni temu zjawiłeś się w
księgarni. A ostatnie dwadzieścia cztery godziny były nadzwyczaj pouczające. Jestem już
zmęczony, chciałbym się przespać, bądz więc tak dobry i daj mi to, czego szukam, a ja
wypuszczę twojego syna.
- Do diabła, Paul, kim jest ten wariat? - wtrącił się Manfred.
- To człowiek, który zabił mojego ojca.
Zaskoczenie Kellera było wyczuwalne, mimo że jego twarzy nie widzieli.
- No proszę... A więc nie jesteś taki naiwny, na jakiego wyglądasz.
Paul wysunął się nieco do przodu, stając między Alys i Manfredem, którzy w
milczeniu słuchali tej przerażającej rozmowy.
- Czytałem list mojej matki, która napisała, że ojciec był wtedy ze szwagrem, Nagelem
i kimś jeszcze, kogo nazwała przyjacielem . Wtedy zrozumiałem, że manipulowałeś mną od
samego początku.
- Tamtej nocy twój ojciec mnie poprosił, żebym się wstawił za nim u wpływowych
osób. Chciał, żeby wszelkie wzmianki o morderstwie, które popełnił, i o dezercji zniknęły z
jego papierów jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Było to dość trudne, chociaż może
byśmy to załatwili we dwóch z twoim wujem. W zamian twój ojciec proponował nam
dziesięć procent kamieni. Dziesięć procent!
- Toteż zabiliście go.
- Przypadkowo w ferworze dyskusji. On wyjął pistolet, ja się na niego rzuciłem... Czy
to teraz ważne?
- Co innego było ważne, prawda, Keller?
- Liczyliśmy, że w jego papierach znajdziemy mapę z miejscem ukrycia skarbu, ale
niestety. Wiedzieliśmy, że posłał coś w kopercie twojej matce, liczyliśmy więc, że to
zachowała i że kiedyś... Lata jednak mijały i nic.
- On wcale jej nie posłał mapy, Keller - rzekł Paul, który naraz zrozumiał wszystko.
Ostatni element łamigłówki trafił na swoje miejsce, dopasowując się do reszty idealnie.
- Znalazłeś ją? Tylko nie kłam, bo potrafię czytać w tobie jak w otwartej księdze.
Paul rozejrzał się dokoła, zanim odpowiedział. Sytuacja wyglądała parszywie. Keller
trzymał Juliana, a oni troje byli bezbronni. Miał ich jak na dłoni w świetle reflektorów
samochodu, sam zaś skrywał się w cieniach przy domku. Nawet gdyby Paul zdecydował się
zaatakować i Keller odsunąłby broń od głowy chłopca, bez problemu trafiłby doskonale
widocznego Paula.
Muszę odwrócić jego uwagę. Tylko jak?
Jedyny pomysł, jaki mu przyszedł do głowy, to drążyć prawdę.
- Ojciec niczego nie kazał mi przekazać, zgadza się?
Keller zaśmiał się drwiąco.
- Twój ojciec, Paul, był chyba największym łajdakiem, jakiego w życiu spotkałem.
Był rozpustnikiem, łgarzem i tchórzem, ale przy tym wesołym kompanem. Zabawa z nim
była przednia, choć jedyną osobą, o którą Hans dbał przez całe swoje życie, był sam Hans.
Historyjkę o czymś, co dla ciebie zostawił, wymyśliłem w charakterze bodzca dla ciebie,
żebyś poruszył kurz, który się nagromadził przez lata. Kiedy odzyskałeś mauzera, Paul,
odzyskałeś broń, z której zabiłem twojego ojca. I gdybyś dotąd tego nie zauważył, zwracam ci
uwagę, że to ta sama, którą przystawiam do głowy twojego syna.
- Przez cały ten czas...
- Przez cały ten czas czekałem na nagrodę. Mam pięćdziesiąt dziewięć lat, Paul. Przy
odrobinie szczęścia czeka mnie jeszcze dobre dziesięć lat życia. Niewątpliwie skrzynia
diamentów znacznie umili mi emeryturę. A teraz gadaj, gdzie ta mapa, bo wiem, że ją
znalazłeś.
- Jest w mojej walizce.
- Nie wierzę. Przetrząsnąłem ją dokładnie.
- Jest tam na pewno.
Przez kilka chwil panowała cisza.
- No dobrze - powiedział w końcu Keller. - Zrobimy tak: panna Tannenbaum wycofa
się w cień i przyniesie do światła walizkę. Wtedy ty się schylisz i wyciągniesz mapę. Jasne?
Paul kiwnął głową.
- Pytam jeszcze raz: jasne? - powtórzył Keller, podnosząc głos.
- Alys?... - odezwał się Paul.
- Tak, jasne - odparła bezbarwnie i zaczęła się wycofywać ze światła.
Zaniepokojony tonem jej głosu Paul przytrzymał ją za rękę.
- Alys, nie zrób jakiegoś głupstwa.
- Nie zrobi. Nie martw się, Paul - zapewnił Keller tonem większej niż dotąd pogróżki.
Alys uwolniła rękę z uchwytu Paula. W jej postawie, w pozornej obojętności, w tym,
jak wyszła ze strefy oświetlonej i zagłębiła się w mrok, nie okazując ani cienia emocji, było
coś, co sprawiło, że Paulowi ścisnęło się serce. Naraz ogarnęło go pełne rozpaczy
przekonanie, że całe jego poświęcenie poszło na darmo. %7łe za parę minut w lesie po
czterykroć rozbłyśnie lufa pistoletu i na łożu ze szpilek sosnowych legną cztery ciała,
martwym wzrokiem spoglądając na czarne pnie drzew.
Alys jednak zbyt się bała o Juliana, aby cokolwiek przedsiębrać. Posłusznie
wykonywała lakoniczne polecenia Kellera, które rzucał oschłym głosem, po czym znów się
wyłoniła na oświetlonym terenie, dzwigając otwartą walizkę pełną skłębionych ubrań.
Paul się schylił i zaczął grzebać w stercie rzeczy.
- Tylko pamiętaj: ostrożnie - napomniał go Keller.
Paul się nie odezwał. Złapał trop, do którego doprowadziły go słowa ojca: Czasami
największy skarb kryje przedmiot wyrządzający największą szkodę . Znalazł to, czego
szukał.
Mahoniową kasetę, w której ojciec trzymał pistolet.
Bardzo wolno, trzymając obie dłonie na widoku, Paul otworzył kasetę. Wsunął palce
pod wymodelowaną elegancką wyściółkę z czerwonego filcu i szarpnął. Tkanina oderwała się
z cichym trzaskiem, we wgłębieniu na pistolet zobaczył poskładaną kartkę. Ujął ją w końce
palców i rozłożył. Widniały na niej odręcznie skreślone chińskim atramentem jakieś rysunki i
liczby.
- I jak, Keller? Jak się czujesz, wiedząc, że przez wszystkie te lata miałeś mapę w
zasięgu ręki? - spytał, unosząc kartkę, która jaśniała wyraznie w świetle reflektorów
mercedesa.
Przez chwilę panowała cisza. Paul wiele by dał, żeby zobaczyć złość i zawód rysujące
się niechybnie na obliczu starego księgarza.
- No dobra - powiedział w końcu Keller ochryple. - Teraz oddaj kartkę Alys, a sam
podejdz tu wolno.
Paul spokojnie wsunął kartkę do kieszeni spodni.
- Nie.
- Słyszysz?! Natychmiast!
- Powiedziałem: nie!
- Paul, zrób, co każe! - wtrąciła się Alys.
- On zabił mojego ojca.
- A teraz zabije naszego syna!
- Musisz go posłuchać, Paul - poparł ją Manfred.
- No dobra - ustąpił Paul, włożył rękę do kieszeni i wyciągnął kartkę. - W takim
razie...
Jednym szybkim ruchem zgniótł papier, włożył do ust i zaczął gryzć.
- Nieeeee!
Wściekły ryk Kellera rozbrzmiał w całej okolicy. Księgarz wyłonił się z mroku,
popychając przed sobą Juliana z pistoletem nadal przystawionym do głowy. Znalazłszy się
jednak bliżej Paula, wycelował w niego.
- Ty przeklęty skurwysynu! [ Pobierz całość w formacie PDF ]