[ Pobierz całość w formacie PDF ]

który przyjechał ze Stanów Zjednoczonych. Nim doszedł do środka holu, wie-
dział już, że ten wuj jest Murzynem, a wujem został przez poślubienie jego ciotki.
Kiedy błysnęło mu, co by na to powiedziała ciotka Monika, omal nie zachichotał
głośno.
108
Dalszy ciąg snuł się sam, po następnych dwóch krokach okazywało się, że ten
wuj mieszka nie w Mariocie, tylko w Metropolu, pomylił hotele. Pan Purchel nie
wybierał się gdzieś wysoko, bo zlekceważył windy. Poszedł po schodach, wio-
dących na drugie piętro. Pawełek szedł pół piętra za nim. Ujrzał, że pan Purchel
skręca w prawo, przyśpieszył i zdążył jeszcze zobaczyć, gdzie wchodzi.
Rafał miał ślepe szczęście, samochód zaparkowany prawie na rogu. Nowo-
grodzkiej odjechał tuż przed nim i zwolnił miejsce. Rafał wepchnął się tam czym
prędzej, zaparkował podobnie jak pan Purchel, częściowo na chodniku, i zgasił
silnik.
 Co teraz?  spytał niepewnie.
 Zaraz się dowiemy  powiedziała odwrócona do tyłu Janeczka.  Obaj
weszli do hotelu widziałam. Pawełek zaraz wróci i powie.
Pawełek pojawił się po paru minutach. Otworzył drzwiczki, ale nie wsiadał,
wetknął tylko głowę.
 Całkiem krewa  rzekł z zakłopotaniem  Wlazł do kasyna. Tam wpusz-
czają od osiemnastu lat. Nie ma siły. musisz iść za nim i zobaczyć co zrobi.
Rafał zawahał się, bo wizyta w kasynie kojarzyła mu się przede wszystkim ze
stratami materialnymi.
 A jak tam się coś płaci. . . ?
 Podzielimy na trzy części  zadecydowała natychmiast Janeczka.  Za-
płacisz tylko jedną trzecią. Trudno, to są koszty handlowe.
 Na cztery  zgłosił się szlachetnie Bartek.
 Ja też należę.
 Jakie handlowe, zgłupieliście?  zaprotestował Rafał, ale zaczął wysiadać
z samochodu  Szczęście swoją drogą, że osiemnaście lat skończyłem miesiąc
temu. Dobra, poczekajcie tu a jakby wam było zimno, możecie polatać po Nowo-
grodzkiej. Zamknięta dla ruchu.
Zaledwie znikł w obrotowych drzwiach, Janeczce coś przyszło do głowy.
 Ale do hotelu wpuszczają nieletnich też?  spytała Pawełka.
 Nikt się do mnie nie przyczepił  odparł Pawełek, sadowiąc się w fotelu.
 W ogóle nikt nie zwrócił uwagi i w dodatku widziałem tam jakieś dwa bachory.
 A gdzie to kasyno?
 Na drugim piętrze, chociaż nie wiem, może pierwsze, ale chyba drugie. Po
schodach na prawo i napis wisi.
 I dopiero przez ten napis nie wpuszczają?
 Dopiero przez.
 W takim razie ja też tam pójdę. Aż do napisu.
 Po co?
 Nie wiem. Na wszelki wypadek. . .
 Z psem?
 A był tam jakiś zakaz?
109
 Nie, żadnego nie widziałem.
 No to z psem. W razie czego odeślę go do was.
Pawełek i Bartek nie protestowali. Konieczność przekazania inicjatywy Rafa-
łowi nie podobała im się okropnie i myśl, że Janeczka znajdzie się w pobliżu, by-
ła mocno pocieszająca. Pawełek przeczekał przejeżdżające samochody, wysiadł,
wypuścił siostrę i psa i już po chwili obydwoje znikli w obrotowych drzwiach.
Janeczka schody ujrzała od razu i skierowała się na nie bez namysłu. Chaber
zachowywał się tak elegancko, że nikt nie miał prawa przyczepić się do niego.
Szedł przy nodze, spokojny, cichy i prawie niezauważalny. Razem dotarli na dru-
gie piętro i dostrzegli wejście do kasyna. Rafał znalazł się tam odpowiednio wcze-
śniej. Doznał ulgi, że nie musi nic płacić, podpisał się pod oświadczeniem, że jest
pełnoletni, oddał kurtkę w szatni, rozejrzał się i nagle uprzytomnił sobie, że nie
bardzo wie, jak ten cały Purchel wygląda.
Widział go, owszem, trzy razy, najpierw pod jego domem, potem na Asfal-
towej i wreszcie tutaj, jak wysiadał, ale wszędzie było dość ciemno i widział go
niewyraznie. A tu w ogóle wyłącznie od tyłu. Zdoła go rozpoznać. . . ? Może me-
todą eliminacji? Nie gruby, nie brodaty, nie patykowate wysoki, bez okularów,
nie rudy i nie łysy. Już po krótkiej chwili zorientował się, że wybór pozostaje mu
niewielki.
Przeszło połowa klientów kasyna składała się z południowców, łatwych do
odróżnienia. Przy stołach ruletki panował wprawdzie tłok, ale ten tłok trwał nie-
jako w miejscu, nie kłębił się, i oglądając spokojnie każdy stół po kolei, można
było przyjrzeć się głowom i twarzom graczy. Sięgnąwszy po rozum do głowy,
Rafał zawyrokował, że ten Purchel siedzieć nie może, przyszedł przed chwilą,
a tłok wydaje się długotrwały, musi zatem stać. Należy, wobec tego, w pierwszej
kolejności obejrzeć gości stojących.
I nagle zobaczył go. Przy najbliższym stole jeden osobnik stojący pochylał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl