[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ta wiadomość zmienia sytuację  Wydma wrócił
do tematu.  Zatem nasza Elmerówna schodzi na drugi
plan, ale tym bardziej pozostaje Urbaniak. A więc jak
najszybciej trzeba ściągnąć tę drugą Elmerównę i mocno
przycisnąć Urbaniaka.
 Już się jej szuka. Jest zameldowana na Ochocie.
Byłem tam osobiście. Od wczoraj nie zjawiła się w domu.
 Mieszka z siostrą?
 Nie, u ciotki.
Wydma zastanawiał się przez chwilę.
 Obawiam się, że tak prędko jej nie znajdziecie.
Wiecie już, z kim najczęściej przestawał Jachma?
Najłatwiej będzie to stwierdzić w lokalach, w których
bywał.
 Meldunków jeszcze nie mam, ale pracujemy nad
tym.
 Wróćmy do sprawy morderstwa. Zostało
popełnione około pierwszej w nocy. Przed śmiercią denat
był zapewne torturowany, bo inaczej nie można sobie
wytłumaczyć tej oparzelizny pod brodą. Ale gdzie to miało
miejsce? W mieszkaniu śladów ognia nie wykryto, a
42
zresztą tam jest centralne ogrzewanie.
 Grzałką?
 Nie znaleziono jej przecież, zresztą według opinii
naszego lekarza oparzenie pochodzi od płomienia, o czym
świadczy zwęglenie skóry i włosów wokół rany.
 Gdybyśmy wiedzieli, gdzie się to stało, byłoby to
już pół drogi do sprawców. Jachma przyszedł do domu w
jakimś towarzystwie około północy. Wynika to z
pierwszych przesłuchań, protokoły szef czytał. Sąsiadka
zeznała, że słyszała na korytarzu kroki kilku mężczyzn, ale
nie wyjrzała z mieszkania, bo rozpoznała głos Jachmy, co
ją uspokoiło.
 Dobra, teraz kolejne pytanie. Dlaczego był
przypiekany, a potem go zabito? I dlaczego to się
odbywało w dwóch różnych miejscach?
 Narzucają się dwie odpowiedzi. Albo z obawy
przed zdemaskowaniem, albo, co zważywszy na drugie
pytanie jest bardziej prawdopodobne, z powodu jakichś
porachunków  na przykład za przechwycenie części
łupu.
 Tak, to zupełnie możliwe. Przypiekany
wprowadził ich w błąd, że pieniądze ma u siebie, a kiedy
okazało się to kłamstwem, zabili go. Ale dlaczego miałby
tak głupio kłamać?
 W nadziei, że po drodze im zwieje... Ale to jest
odpowiedz nie na mój stopień służbowy. Może jak zostanę
majorem...
 Słaba nadzieja, bo zbyt narażasz się przełożonym.
A teraz następne pytanie...
 Równie łatwe?
 Bo ja wiem... Brzmi ono: po co zabrano fotografię
z ramki stojącej na stoliku i czego szukano w szufladach i
w garderobie ofiary?
43
 Może najpierw zastanowimy się, czyja to mogła
być fotografia?
 Wchodzą w grę dwie możliwości. Albo rodzinna,
albo dziewczyny. Wątpię, aby taki typ, jak Jachma,
objawiał rodzinne sentymenty, więc raczej dziewczyny.
Ale po co zabierali fotografię?
 Aby na to odpowiedzieć, nie trzeba być majorem.
 No to mów.
 W celu utrudnienia śledztwa. Dziewczyna mogła
wiedzieć zbyt dużo i trzeba było na jakiś przynajmniej
czas ją ukryć, a fotografia byłaby pomocna w
poszukiwaniach. Przerzucili także rzeczy denata, by
upewnić się, czy nie ma czegoś, co mogłoby naprowadzić
na ślad albo dziewczyny, albo ich samych.
 To jest dość przekonujące. Ale dlatego musimy
jak najprędzej ją znalezć. No i, jak już mówiłem, zebrać
informacje, z kim ostatnio najczęściej widziano Jachmę.
 Dziewczynę się znajdzie  stwierdził z przesadną
pewnością siebie Gerson.
 Oby żywą  mruknął Wydma.  To morderstwo
dowodzi, że mamy do czynienia z bezwzględnym
przeciwnikiem.
 A jeśli nie ma ono związku z włamaniem?
Przecież brak dowodów, że jedno wiąże się z drugim.
 Ale przesłanek jest dość, o czym już zresztą
mówiliśmy. Stwierdzamy powiązanie pracownika
zakładów z człowiekiem mającym wyrok za włamanie.
Udając się tym śladem odkrywamy morderstwo. Nie
wierzę w taki zbieg okoliczności. A teraz dalej, czy nie
zwróciła twojej uwagi zbieżność obu zabójstw? Strażnika i
Jachmy? Uderzenie nożem i to niemal w to samo miejsce
44
 nieco z boku i od tyłu? Czyżby nowy zbieg
okoliczności?
 No dobrze, niech będzie. Zresztą przełożeni są od
tego, żeby mieć rację.
Wydma zapalił papierosa i dalej rozważał głośno:
 To, że szajka miała wtyczkę na terenie Zakładów,
nie budzi we mnie żadnych wątpliwości. Tezę tę popierają
następujące fakty: otwarcie kasy podrobionym kluczem,
wybór właściwego momentu włamania, a może nawet i
zorganizowanie tego momentu. Ale jest jeszcze wciąż
nurtujące mnie pytanie  jak to się stało, że zabity
strażnik dopuścił mordercę tak blisko, że ten mógł uderzyć
go nożem? Odpowiedz jest tu chyba jedna  bo znał
człowieka, który do niego się zbliżał, i nie uważał jego
obecności w gmachu za rzecz niezwykłą. Ale kto nim jest?
Początkowo sądziłem, że to ta Janina. Tak silnego ciosu
nie była wprawdzie w stanie zadać, ale mógł być przy niej
chociażby i Jachma. Podeszli oboje do strażnika, u którego
widok sekretarki dyrekcji nie wzbudził najmniejszych
podejrzeń, no i w ten sposób dał się zaskoczyć. Teraz
jednak na plan pierwszy wysuwa się Urbaniak. Pozostaje
jeszcze Stecki, no i Bielecki. Tego starego także nie
możemy usunąć z kręgu podejrzanych. Ale chyba
najważniejsza jest odpowiedz na pytanie, jak włamywacze
dostali się na teren Zakładów, a potem do gmachu?
 Nie wierzy pan w drogę przez okno?
 Nie. Zbyt wyraznie została nam pokazana. Cała
impreza była sprawnie zorganizowana i raptem takie
niedopatrzenie? Pozostawiony ślad po drabinie, nieomal
ostentacyjna rysa na parapecie i to nie domknięte okno, by
nie było wątpliwości, którędy się wydostali...
45
 Ale którędy weszli do zakładów? Zladów wzdłuż
całego ogrodzenia nie znaleziono!
 Siłą rzeczy pozostaje wartownia. Wasz protokół
przesłuchania wartownika przestudiowałem dokładnie.
Istotnie, w jego zeznaniach nie ma niczego podejrzanego,
ale gdzieś musi tkwić luka. Jeszcze wrócimy do tej
sprawy, ale najpierw chcę pogadać z Elmerówną i
Urbaniakiem. Wezwij ich na jutro rano.
 Prosiłem panią o przybycie 
zagaił następnego dnia Wydma, kiedy panna Elmer zajęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl