przed transplantacją.
- Nie, nie było ich - stanowczo zaprotestował Murdock.
- I wedle chirurgów przeprowadzających operację i wedle Donors International wątroba
była zupełnie zdrowa.
- Co to za Donors International?
- Organizacja dla zysku szukająca potencjalnych dawców na całym świecie. Biorcę
kosztuje to fortunę, ale niemal natychmiast są w stanie znalezć to, czego potrzeba.
- Czy wiemy, od kogo pochodziła wątroba?
- Młody Węgier, który zginął w wypadku samochodowym.
- Murdock spojrzał na kartę informacyjną. - Czternaście lat. Wątroba w znakomitym
stanie, według węgierskiego chirurga i specjalistów z Donors International. Także bardzo
dobre wyniki analizy krwi. - Murdock odłożył kartę. - Co znaczy, że pacjent otrzymał zdrową
wątrobę, a torbiele pojawiły się po transplantacji. Jakie są przyczyny torbieli i gruczolaków?
- Na przykład leki z androgenem albo tabletki przeciwciążowe.
- Których z pewnością nie używał.
- Może jakaś trucizna?
- Niczego nie wykazały analizy krwi ani biopsja wątroby.
%7ładne inne wytłumaczenie nie przychodziło Joannie do głowy.
- Cóż, tutaj musi się wypowiedzieć jakiś hepatolog.
- Zasięgałem ich rady, ale nie powiedzieli nic więcej niż ty.
Murdock zatrzymał się przy oknie i spojrzał na zewnątrz.
Niebo było zachmurzone, zaczął siąpić deszcz. W oddali widział Centrum Badań
Rakowych i Instytut Neuropsychiatryczny, oba wzniesione za jego dyrektorowania. Ostatnie
dwadzieścia lat spędził na czynieniu z Los Angeles Memorial Hospital centrum medycznego
znanego na całym świecie. Potroiły się dotacje na szpital, który stał się drugą placówką
medyczną w kraju, pierwszą w jego zachodniej części.
Memorial miał także i problemy: zdarzały się tu morderstwa, skandale seksualne,
uzależnienia od narkotyków, teraz jednak pojawiła się zupełnie nowa kwestia: przeciw
szpitalowi występował Rudolph Ettinger, miliarder, który kontrolował prasę i telewizję na
całym świecie. Na dobrą sprawę wystarczyłby jeden telefon, żeby dobra sława Memorial
została na zawsze pogrzebana.
- Musimy znalezć odpowiedz.
- Wątpię, żebym mogła w czymś pomóc.
- A mnie się wydaje, że możesz. Chcę, żebyś kierowała badaniami, które ustalą przyczynę
torbieli i gruczolaków.
Joanna czuła się zupełnie zbita z tropu.
- Simonie, przecież dobrze wiesz, że to zupełnie nie moja dyscyplina. Jestem lekarzem
sądowym, a nie hepatologiem.
- Masz zatem stosować medyczną wiedzę w sprawach związanych z naruszeniem prawa
cywilnego lub karnego, a to z pewnością jedna z takich spraw.
Joanna naprędce starała się znalezć jakąś wymówkę.
- Kompletnie nie mam na to czasu. Jestem tutaj tylko na pół etatu, chyba nie muszę ci
przypominać.
Twarz Murdocka sposępniała. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, iż błędem była zgoda
na połowę etatu Blalock połączoną ze wszystkimi uprawnieniami profesorskimi. Same
korzyści bez adekwatnej odpowiedzialności.
- No cóż, widzę, że muszę zacząć się rozglądać za pełnoetatowym profesorem medycyny
sądowej.
- Sam wiesz najlepiej, co musisz, a czego nie musisz - odpowiedziała chłodno Joanna.
Murdock nie był od tego, aby zwolnić Joannę, szczególnie że w sytuacji zatrudnienia na
pół etatu było to łatwiejsze, teraz jednak była mu potrzebna, podobnie jak wtedy, gdy zgodził
się na zatrudnienie jej w niepełnym wymiarze.
- Może uda nam się znalezć jakieś kompromisowe rozwiązanie, takie, które pozwoliłoby
ci zająć się tymi badaniami.
- Co masz na myśli?
- Powiedzmy, że zatrudniłbym jeszcze jednego lekarza sądowego, przy czym podlegałby
tobie, a ty sama wybrałabyś osobę. Co ty na to? - Mając jeszcze jednego specjalistę, myślał
Murdock, Memorial nie byłby tak uzależniony od Joanny. A gdyby okazał się naprawdę
dobry, wtedy można by się z nią rozstać raz na zawsze. - Pamiętasz miałaś na oddziale taką
atrakcyjną lekarkę, dobrze się o niej wyrażałaś.
- Emily Ryan.
- O, właśnie. Emily Ryan. Może ona byłaby zainteresowana.
Joanna chwilę się zastanawiała, a potem powoli kiwnęła głową. Kto wie, czy to nie jest
dobry pomysł; wartościowa zastępczyni mogłaby jej oszczędzić wiele czasu.
- Ale warunki chciałabym na piśmie.
- To raczej niemożliwe.
- W takim razie nie ma o czym mówić.
W ogóle nie miała do niego zaufania.
- A gdybym napisał list do Emily Ryan, że chcemy rozbudować personel medycyny
sądowej i czy byłaby w ogóle zainteresowana?
- Po prostu jeden list?
- A masz jeszcze jakieś sugestie?
- Dobrze - powiedziała z ociąganiem Joanna, która świetnie znała mistrzostwo Murdocka
w nabieraniu ludzi i wycofywaniu się z danego słowa. - Tak czy siak, stawiam dwa warunki.
Po pierwsze, badania związane z tymi przeszczepami mogą trwać miesiąc i ani dnia dłużej.
Jeśli w tym czasie nie zostaną zakończone, zastąpi mnie ktoś inny. Po drugie, żadne
ograniczenia finansowe nie będą mnie krępować, jeśli chodzi o dobór specjalistów i zlecane
testy.
- Zgoda.
- Będę musiała porozmawiać z tym pacjentem, w którego wątrobie pojawiły się
gruczolaki.
- Powodzenia - mruknął Murdock. - Rudolph Ettinger w ogóle nie jest przyjemnym
rozmówcą, a teraz dowiedział się na dodatek, że jeszcze ktoś z przeszczepioną wątrobą miał
torbiele, więc kipi z wściekłości.
- Skąd dowiedział się o Williamie Arthurze Warrenie?
- Ten kretyn Dellacorte mu powiedział. - Murdock ciężko usiadł na fotelu i wysunął
szufladę biurka, z której wyciągnął papierosa z filtrem. Osiem lat minęło od chwili, gdy
zapalił po raz ostatni. - Co za idiota!
- To nie było aż takie głupie - powiedziała Joanna, której wcale nie zdziwił sposób, w jaki
Murdock mówił o jednym ze swych podwładnych. - Gdyby Ettinger z jakichś innych zródeł
dowiedział się o Warrenie, oskarżyłby nas o ukrywanie ważnych dla jego zdrowia informacji.
I miałby rację.
- Nie musiał mówić mu natychmiast - obruszył się Murdock. - Mógł poczekać tydzień czy
coś takiego, dając nam czas, by rozeznać się w problemie.
Joanna pokiwała głową.
- Może istotnie byłoby lepiej, gdyby się nie pospieszył.
- Można by przypuścić, że ktoś z takim rodowodem powinien znać wartość milczenia i
dyskrecji.
- A jaki ma rodowód?
- Jest z pochodzenia Sycylijczykiem - powiedział Murdock, jak gdyby to wszystko
wyjaśniało.
Joanna spojrzała na niego zdziwiona.
- No i co z tego?
- Kiedy ja dorastałem w Nowym Jorku, jego dziadek przewodził jednej z największych
rodzin gangsterskich w mieście. Także i ojciec miał pełnić tę rolę, ale przedwcześnie wypadł
z czwartego piętra. Oczywiście, zupełnie przypadkowo.
- Ale David nie miał chyba nic wspólnego z tymi gangsterskimi sprawami.
Murdock zrobił nieokreślony gest ręką.
- Powiedzmy, że był wystawiony na kontakt z nimi.
- Grzechy ojców nie przechodzą na synów.
Ale Murdock już jej nie słuchał, cofnął się bowiem w pamięci do chwili sprzed piętnastu
lat, kiedy świetnie się zapowiadająca kariera Dellacorte a została zahamowana, gdyż
przyłapano go na paleniu marihuany. Po roku, który Dellacorte poświęcił na badania
immunologiczne, zaczęły się polityczne naciski na Murdocka, aby go ponownie przyjął do
szpitala. Niechętnie przystał na to, co okazało się całkiem dobrą decyzją, gdyż delikwent
okazał się znakomitym chirurgiem transplantologiem, niemniej jednak Murdocka przez
wszystkie te lata nurtowało pytanie: skąd takie silne polityczne wsparcie?
- Co mówiłaś? - spytał z roztargnieniem.
- Nic szczególnego, zastanawiałam się nad etycznymi stereotypami.
Murdock machnął lekceważąco ręką.
- Mniejsza z tym. Zabieraj się czym prędzej do roboty.
*
Kiedy Joanna weszła na oddział chirurgiczny, David Dellacorte pastwił się właśnie nad
stażystą, młodym lekarzem o kręconych włosach i okularach w metalowej oprawce.
Dellacorte wpił w niego bezlitosne spojrzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]